Wokalowi towarzyszą dźwięki osadzone w stylistyce retro. "Kiedy byłem nastolatkiem, moi koledzy słuchali techno i hip-hopu, ale ja byłem zawsze trochę na boku" – mówi w jednym z wywiadów Limboski, czyli Michał Augustyniak, który ma już na koncie kilka płyt. Limboski wyrastał na fascynacji Presleyem, Tomem Waitsem, Leonardem Cohenem i Nickiem Cave’em. To słychać na jego nowym krążku "W trawie. I inne jeszcze młode". Limboski, który napisał tu muzykę, teksty, zaśpiewał i zagrał na gitarze, zahacza o folk, bluesa, mroczne ballady, czasami klimat nieco kabaretowo-dancingowy. Jego piosenki ubarwiają dźwięki organów Hammonda, pianina, skrzypiec, kontrabasu czy akordeonu. Nie wszystkie numery tu do mnie przemawiają (bujające, nieco infantylne "Nie poddawaj się"), ale twórczość Limboskiego zasługuje na uwagę. Bezpretensjonalnych songwriterów jak on na naszym rynku wciąż jest garstka.
Limboski W trawie. I inne jeszcze młode; Sony Music