Kim Nowak był już niemal projektem skazanym na porzucenie. Fani obserwując boomerską popularność poszczególnych nagrań oczekiwali kolejnych mocnych, publicystycznych, pełnych refleksji, ale i produkcyjnie i kompozycyjnie doskonałych rzeczy od Fisz Emade Tworzywo niż powrotu do grania, które nic z elektroniką wspólnego nie ma.
Ale są momenty, kiedy trzeba zrestartować ustawienia. Oczywiście baczni i spostrzegawczy zapytają artystów w którym momencie taki restart następuje, ale można mieć wrażenie, że Kim Nowak to format-c w stosunku do najczęściej granych projektów. Przez konieczność skupienia się na innym brzmieniu, wyzerowaniu i zrzuceniu na inne tory myśli, można przyjąć zupełnie inny kierunek natarcia.
Bez względu na projekt nie zmienia się podejście do słowa. Strofy Fisza podszyte są tu mocnym buntem, balansują na dobrze znanej granicy pomiędzy sentymentem, a komentarzem do rzeczywistości. I trafnie ją punktują.
Mi najbardziej zapadł w głowie „Łysy z Fify”, bo to – roczniki to potwierdzają – opowieść także i o mnie. O dorastaniu w pięknym micie i patrzeniu jak z naszej pięknej baśni robi się najbardziej skomercjalizowany na świecie potwór z przekrętami i korupcją w tle.
Fajnie gra „Lajonel”, dziwnie kojarzący się z najsłynniejszym powiedzeniem radomskiego rapera Kękę. A „Garażowy pies” to definicja tego, czym album jest.
Album „My” to nade wszystko hołd złożony pierwotnemu garażowemu graniu. Takiemu stanowi, kiedy już umiemy, ale nie interesuje nas wirtuozeria, a ekspresja i energia. Wyrzuceniu z siebie pokładów weny. Hołd dla darcia buzi, ustawienia przesterów i machania wiosłem. Czyli dla wszystkiego, co dobre.
Nie sposób nie mieć wrażenia, że to płyta niezwykle ludzka. Wymuszająca bliskość między muzykami i fanami. Do słuchania w bliskim kontakcie z albumem. Nie jest to płyta do „prowadzenia czynności”. Choć jako ścieżka dźwiękowa do podróży jesienią nada się idealnie. Zacznijcie przewrotnie od trzynastego na płycie „Echa”, a dopiero potem zagrajcie w ustalonym początku dzieło.
Aaaa… Płyta ma cudowną okładkę. O taką: