Znają go fani "Idola" (wygrał drugą edycję) i ci, którzy widzieli film "Historia Roja" (zagrał główną rolę). Dwanaście lat temu wydał debiutancki krążek "Pistolet". Dopiero po dziewięciu latach wypuścił kolejną solową płytę, alternatywnego "Zeliga". Teraz powraca ze "Złotem", bardziej popowym niż poprzednik. Producencko wsparli go m.in. Andrzej Smolik (także gra na gitarze i fortepianie), Bartek Królik i Krzysztof Tonn. Wokalnie Natalia Przybysz. To właśnie wykonana z nią kompozycja "Jak dobrze" to najjaśniejszy fragment tego albumu. Doskonała kompozycja oparta na rzężących gitarach, klawiszach i z liryką w stylu "widzę siebie jak psa/ bez imienia i państwa/ bez smyczy i kagańca". Hitowy potencjał ma nagrane ze Smolikiem "Miłość, miłość", przyciągają też rytmiczna "Luka" (jeden z numerów, w których Zalewski sam zagrał na wszystkich instrumentach) czy agresywna "Głowa". Nie wszystkie numery zachwycają, ale na pewno warto dać "Złotu" szansę.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Krzysztof Zalewski - "Złoto"; Kayax