Nasze niedowierzanie bierze się stąd, że gdybyśmy mogli komponować piosenki dla Beyonce i zarabiać na nich mnóstwo kasy, to raczej nie zawracalibyśmy sobie głowy Agnieszką. Nie ta liga.Agnieszka Włodarczyk, rasowa polska celebrytka, znana głównie z tego, że jest znana, zapowiada, że producentem nowych kawałków "w stylu R&B" ma być Jany Schella, "autor sukcesów Beyonce". Szwedzki kompozytor nigdy nawet nie stał koło Beyonce, choć faktycznie współpracował przy debiutanckiej płycie jej koleżanki z Destiny's Child, Kelly Rowland, ale dlaczegóżby nie przesadzić odrobinę w chwaleniu się swoimi domniemanymi sukcesami? W końcu informacja, że pan Schella próbował (bezskutecznie powiedzmy sobie od razu) zrobić międzynarodową gwiazdę z Edyty Górniak nie robi już takiego wrażenia, jak machnięcie przed oczami imieniem amerykańskiej divy.
Takie dęte newsy to w ogóle specjalność zakompleksionych polskich gwiazdek, które czują się nobilitowane, gdy mogą popisać się współpracą z kimś, kto choćby otarł się o prawdziwy wielki świat i poważny rynek muzyczny. Nawet skądinąd sympatyczna i utalentowana Mika Urbaniak podkreśla, że nagrała płytę z "perkusistą Amy Winehouse", choć to po prostu najbardziej znane nazwisko na liście okazjonalnych współpracowników tego muzyka. Ale wiecie, odkąd Timbaland nagrywa z Dodą i Ewą Sonnet, to widocznie nie wypada inaczej.
Wracając do Agnieszki Włodarczyk i jej niczym nieokiełznanego parcia na szkło. Dziewczyna wciąż marzy o wielkiej karierze, choć jej jedynym talentem jest to, że ładnie wychodzi na zdjęciach. Najpierw próbowała swoich sił jako "aktorka", teraz wmówiono biedaczce, że potrafi śpiewać, choć jej jedynym mandatem po temu jest występ w obciachowym programie "Jak oni śpiewają". Wiemy, kto jej to wmówił... Wszyscy, którzy choćby jednym wysłanym SMS-em przyczynili się do zwycięstwa Agnieszki i umocnienia w niej przekonaniu, że umie... ba, że powinna śpiewać!
Pierwsza płyta "Nie dla oka" przeszła bez echa, może dlatego, że była raczej "nie dla ucha". A pani Agnieszka zamiast zapełniać stadiony niczym Madonna występuje na smutnych lokalnych imprezkach typu "470-lecie Okuniewa", gdzie w najlepszym przypadku zbierze rzadkie brawka podchmielonej publiki. Nic dziwnego, że po nocach śni o sukcesie na miarę Beyonce...
p