Jest bowiem takie trio australijskich muzyków, które pozwala na chwilę oderwać się od naszej, tak ostatnio mrocznej rzeczywistości. Dlatego tym, którzy jeszcze nie do końca weszli w 2019 rok polecam wydarzenia zeszłego roku, czyli płyty Donny'ego Beneta, Jacka Laddera oraz dokonania Alexa Camerona.

Reklama

Najbardziej poważny z tego tria wydaje się Jack Ladder, który przypomina romantycznego Nicka Cave'a. Za to Cameron i Benet prezentują coś na pograniczu synthpopu i szaleństwa z przełomu lat 80 i 90. W zeszłym roku Cameron wystąpił w Warszawie i na żywo pokazał niezwykłe show, które było miksem glamouru sprzed lat, kolorowych dokonań Davida Bowiego i nostalgicznego Nicka Cave'a. Na scenie towarzyszyli mu zjawiskowy saksofonista Rob Molloy i wokalistka grająca na klawiszach Holiday Sidewinder.
Tak jak pozostali, Alex ma niezwykłe teledyski.

Trwa ładowanie wpisu

Polecam też ich profile na portalach społecznościowych. Każdy z nich wygląda jak wyjęty z innego, alternatywnego świata.

Donny Benet wydał niedawno swój najnowszy album "The Don". Na okładce i zdjęciach wygląda trochę jak połączenie narkotykowego bossa z serialu "Policjanci z Miami", Krzysztofa Krawczyka i wujka Jurka. Muzycznie kieruje się przede wszystkim w stronę lat 80.

Reklama

Najbardziej doświadczony z nich Jack Ladder wydaje się najbardziej "normalny". Niedawno wypuścił nową płytę "Blue Poles". Nie brakuje mu luzu wspomnianych kolegów, ale romantyzmem i melancholią przewyższa ich o kilka poziomów.

Trwa ładowanie wpisu

Pamiętacie krótkometrażowy film Zbigniewa Rybczyńskiego "Tango", który zdobył Oscara? Klip do singla "Konichiwa" Donny'ego Beneta oparty jest na podobnym pomyśle. Obejrzyjcie do końca. Takiej stylówy i takiej pościelówy nie widziałem i nie słyszałem baaaardzo dawno.

Trwa ładowanie wpisu

Żeby wyrównać proporcję na koniec będzie całkiem poważnie. Kto przegapił jeden z koncertów, które zespół Algiers już zagrał w Polsce, będzie miał okazję nadrobić w lutym. 17 lutego zagrają w warszawskim Niebie, a dzień później w poznańskiej Meskalinie. Swoje dwie płyty wypełnili pełną gniewu mieszanką rocka, gospel, szamanizmu. Niestety ich teksty pełne opowieści o bolączkach współczesnego świata wciąż nie tracą nic z aktualności. To ważny głos w sprawie nierówności na świecie. Ich koncert na pewno was poruszy, tym bardziej że na żywo szarpią za barki i serce ze dwojoną siłą.

Trwa ładowanie wpisu