Kanye West i Drake większą część 2021 roku spędzili w nienajlepszych stosunkach, tocząc mniej lub bardziej oficjalną bitwę o uwagę słuchaczy przy okazji premier „Dondy” i „Certified Lover Boy”. Artyści zakopali topór wojenny, by wspólnie wystąpić na koncercie zorganizowanym w ramach pomocy Larry’emu Hooverowi – skazanemu na bardzo długą karę więzienia liderowi gangu z Chicago. Artyści w ten sposób chcieli też zwrócić uwagę na konieczność reformy więziennictwa w Stanach.

Reklama

Jak możemy przeczytać w „Rolling Stone”, wg nieoficjalnych informacji sama scenografia na wspólny występ artystów w Los Angeles kosztowała bagatela 10 mln dolarów. Koncert rozpoczął chór znany z Ye’s Sunday Service, który wykonał przekrój hitów, a następnie scenę przejął sam Ye, który zagrał m.in. wiele klasyków z dawnego katalogu – m.in. „Jesus Walks”, „Gold Digger”, „All Falls Down”, „Touch the Sky”, „All of the Lights”, „Black Skinhead” czy „Stronger”. Nie obyło się bez nawiązań do rozstania z Kim Kardashian.

Drake w swojej części koncertu skupił się na kawałkach wydanych w trakcie pandemii oraz tych, które trafiły na „Certified Lover Boy”. Część z nich publiczność mogła usłyszeć na żywo po raz pierwszy. W setliście nie zabrakło takich utworów jak „Wants and Needs”, „Life is Good”, „What’s Next”, „No Friends in the Industry”, „IMY2” z Kid Cudi, „Way Too Sexy”, „Laugh Now, Cry Later” czy „God’s Plan”.

„Wspólny koncert Kanye i Drake’a był szczerą celebracją, nie miał w sobie nic z udawanej korporacyjnej radości, która ostatnio często wkrada się do koncertów. (…) Publicznie kończąc swój beef, artyści w pewnym sensie naprawili glitch w Matrixie, który mogliśmy odczuwać cały rok” – podsumowują wspólny występ dziennikarze „Rolling Stone”.