Najnowszy singel Duran Duran "All You Need Is Now" brzmi, jakby czas stanął w miejscu 28 lat temu. Ale to tylko pozory. Warto wsłuchać się na dłużej – wtedy spod warstwy elektronicznych szumów, zlepów i ciągów a'la Depeche Mode A.D. 1983 wyłaniają się strzępy melodii "Union of the Snake". Jest archaicznie, melodyjnie i bezpretensjonalnie. Nie ma jednak mowy o autoplagiacie – to świadome nawiązanie. Dzięki producentowi Markowi Ronsonowi muzycy odnaleźli siebie i puszczają oko do słuchacza.
Odnajdywanie w nowych piosenkach ech dawnych przebojów: "Girls on Film" ("Girl Panic!"), "Rio" ("Bame the Machines") czy jednego z najsłynniejszych niesingli w historii muzyki rozrywkowej, "The Chauffeur" ("The Man Who Stole a Leopard"), to dla słuchacza frajda dodatkowa. Główna atrakcja to słyszeć, że dawni herosi popu odzyskali olimpijską formę.

Perpetuum mobile

Gdyby Duran Duran nie powstał, trzeba by go było wymyślić. I to nie tylko dlatego, że z perspektywy lat przystojnych muzyków zwykło uważać się za pierwowzór współczesnego boysbandu. Dzięki raczkującej MTV i wysokobudżetowym fabularnym (a nie koncertowym) wideoklipom kręconym na taśmie filmowej Duran Duran wyrósł na największą popową gwiazdę początku lat 80.
Reklama



Reklama
Zanim świat usłyszał i zakochał się w "Planet Earth", muzyka rockowa i taneczna były oddzielnymi parami kaloszy. I dopiero kwintet z Birmingham doprowadził do spotkania plastikowego synth popu z funkującą sekcją rytmiczną i z rockowymi gitarami. Formuła okazała się na tyle chwytliwa, że zespół w ciągu 30 lat sprzedał na świecie przeszło 85 milionów płyt. W dodatku Duranami zainteresował się pisarz Neil Gaiman – biografia zespołu "Duran Duran" z 1984 roku była jego debiutem literackim, a dziś na inspirację nimi powołują się Notorious B.I.G., Justin Timberlake i The Killers.
Po dwóch świetnych płytach: "Duran Duran" i "Rio" zespół nie wytrzymał presji i tempa, i zaczął odcinać kupony. I tak trzeci album "Seven and the Ragged Tiger" (1983) był już tylko marną kopią poprzedniczek, a czwarty, koncertowa "Arena" (1984), składanką największych hitów (plus "Is There Something I Should Know?"). A kiedy kupony się skończyły, Le Bon i S-ka, w międzyczasie namaszczeni przez krytyków na spadkobierców Beatlesów, zaczęli rozmieniać się na drobne.
Historia ostatniego ćwierćwiecza zespołu została napisana kokainową ścieżką, rzeką alkoholu, kłótniami, rozwiązywaniem kolejnych kontraktów płytowych, prywatnymi występami na przyjęciach dla bogaczy oraz – najważniejsze – coraz gorszymi piosenkami. W tej kwestii szczytem (a w zasadzie dnem) okazał się wyprodukowany przez Timbalanda album "Red Carpet Massacre" (2007). Miało być bosko i bogato, wyszło festyniarsko i nudno. Płyta z trudem wspięła się na 44. miejsce listy przebojów – jeszcze nigdy Duran Duran nie upadł tak nisko. Stało się jasne, że nowy album to być albo nie być grupy.



Ronson cudotwórca

Mark Ronson dosłownie spadł Duranom z nieba. Miał nosa do trendów, rękę do hitów i sposób na sukces, czego potwierdzeniem była nie tylko Grammy za produkcję albumu Amy Winehouse, ale też płyty nagrane pod jego okiem i uchem przez: Christinę Aguilerę, Lilly Allen, Adele czy Robbie’ego Williamsa. Poza tym miał jeszcze inne atuty: według Le Bona dobrze wyglądał w garniturze i zdaniem Johna Taylora był największym fanem Duran Duran, jakiego spotkali. – W pierwszej chwili byłem przerażony, ten gość wiedział o naszym zespole więcej niż my sami – śmieje się "basowy" Duran. Po 25 chudych latach muzycy byli głodni sukcesu i gotowi zaprzedać duszę diabłu, żeby wrócić do gry. Ronson nie wymagał aż takich cudów. Chciał tylko, żeby raz jeszcze weszli do tej samej rzeki.
Oprócz Ronsona w podróży do dumnej przeszłości Duran Duran towarzyszą także śpiewające gościnnie Kelis i Ana Matronic (The Scissor Sisters) oraz odpowiedzialny za partie instrumentów smyczkowych Owen Pallett (Arcade Fire). Koncepcja była tyleż zwariowana, co prosta – nagrać płytę, która mogłaby ukazać się przed "Seven...". Najważniejsze jednak, że okazała się skuteczna.
Podobnie jak założenie własnej wytwórni płytowej i pomysł, aby przed premierą sklepową płyty sprzedawać ją w internecie w cyfrowej wersji. W pierwszym tygodniu po premierze album znajdował się na drugich miejscach list przebojów w Wielkiej Brytanii i USA. Dziś wiadomo już, że zespół będzie jedną z największych gwiazd letnich festiwali.
DURAN DURAN| All You Need Is Now | Tapemodern