Seweryn Krajewski to jedna z najważniejszych postaci polskiej sceny muzycznej. Podczas ponad 45 lat działalności artystycznej ten kompozytor, gitarzysta i wokalista dorobił się prestiżowych nagród, a także napisał wiele przebojów dla Czerwonych Gitar, siebie samego oraz dla innych artystów.

Reklama

Swoją karierę sceniczną rozpoczął w 1964 roku w zespole Pięciolinie. W rok później Krajewski związał się z zespołem Czerwone Gitary - polskimi The Beatles. Zespół, w którym obok Krajewskiego występował również Krzysztof Klenczon, odnosił ogromne sukcesy w okresie PRL-u. Piosenki "Dozwolone od lat osiemnastu", "Nie zadzieraj nosa", "Takie ładne oczy", były puszczane na wszystkich prywatkach, a koncerty Czerwonych Gitar przyciągały tłumy.

Krzysztof Klenczon odszedł z zespołu w 1970 roku. Krajewski pod firmą "C-G" grał do roku 1997. W tych latach, poza swoją działalnością w zespole, komponował też muzykę filmową oraz pisał piosenki dla innych artystów.

Jest autorem muzyki do obrazów "Och, Karol", "Kochankowie mojej mamy", "Wakacje w Amsterdamie", "Kogel-mogel", "Galimatias, czyli Kogel-mogel II", "Uprowadzenie Agaty" oraz seriali "Jan Serce" i "Kopciuszek".

Komponował również przeboje dla m.in. dla Ireny Jarockiej - "Gondolierzy znad Wisły", Urszuli Sipińskiej - "Trzymając się za ręce", Maryli Rodowicz - "Niech żyje bal" i Krzysztofa Krawczyka - "Spieszmy się".

Jak mówił w wywiadzie udzielonym Marii Szabłowskiej, on sam nigdy nie miał charakteru zwierzęcia scenicznego i więcej przyjemności sprawia mu komponowanie muzyki dla innych. – Granie na żywo nie kręciło mnie nigdy, bo to nigdy nie było to, co ja potrafię najlepiej. Zawsze zmagałem się z tym, że nie słyszę, co śpiewam. Nie czułem estrady, nie miałem satysfakcji. Męczyło mnie to... Nie lubię, jak ktoś mnie ogląda, podpatruje. Pisanie jest intymną sprawą. Jak już coś napiszę, to raczej nie chcę wychodzić z tym do ludzi, wolę, by ktoś inny to zaśpiewał – tłumaczył Krajewski.



Reklama

W 1990 roku dobrą passę w życiu Seweryna Krajewskiego przerwała osobista tragedia artysty. W wypadku samochodowym zginął jego młodszy syn - Maksymilian. Do nieszczęścia doszło, gdy żona Krajewskiego odwoziła chłopca ze szkoły muzycznej. Od tego momentu w życiu Krajewskiego nic nie było już takie samo. Aby móc pogodzić się ze stratą syna, po namowie kolegów z zespołu Krajewski kontynuował jeszcze przez kolejnych siedem lat karierę z Czerwonymi Gitarami.

Po tym, jak zginął mój syn Maksymilian, chciałem uciec od tych wspomnień, miałem nadzieję, że życie koncertowe pomoże mi o tym zapomnieć. Tak też się stało. Koncerty, jeden za drugim, życie hotelowe, coś się działo, było łatwiej – wspominał po latach Krajewski.

W 1997 roku artysta rozstał się z zespołem i rozpoczął karierę solową. Nagrał albumy "Baw mnie", "Lubię ten smutek, Opowieści muzyczne vol. I" i "Jestem" oraz ballady do słów Agnieszki Osieckiej "Strofki na gitarę" i "Części zamienne". W 1995 roku artysta wydał płytę zatytułowaną "Koniec", jednak na szczęście dla jego fanów - album nie okazał się ostatnim w jego dyskografii.

Po wydaniu jeszcze dwóch płyt autorskich - "Lubię ten smutek" (2001) oraz "Jestem" (2003) Krajewski zniknął na kilka lat. Wielki powrót nastąpił w roku 2009, kiedy to do współpracy nad swoją płytą zaprosił go Andrzej Piaseczny. Krajewski skomponował dla niego kilka utworów oraz podarował piosenki, które dawniej planował wydać na "swojej płycie życia". Tak powstała płyta "Spis rzeczy ulubionych".

Współpraca z Sewerynem Krajewskim, który - moim zdaniem - powinien być nie tylko w ludzkiej pamięci, ale przede wszystkim w świadomości kimś pokroju zespołu The Beatles, jest dla mnie nie tylko przyjemnością, ale zaszczytem – mówił Andrzej Piaseczny.

Piaseczny nie tylko przypomniał publiczności o Krajewskim, ale spowodował nawet, że artysta, który od lat nie udzielał żadnych wywiadów i nie koncertował, zgodził się powrócić na scenę.



Seweryn zdobył się nawet na deklarację chęci zagrania kilku czy kilkunastu wspólnych koncertów. Seweryn, który od dłuższego czasu właściwie nie pokazuje się publicznie! To niesamowite. Jakiekolwiek los dla mnie przygotował w życiu niespodzianki - ta jest jedną z największych i najmilszych – mówił Andrzej Piaseczny w 2009 roku.

Po pełnej sukcesów współpracy z "Piaskiem", Krajewski wydał długo wyczekiwany, solowy album. Premiera płyty zatytułowanej "Jak tam jest" odbyła się pod koniec lutego 2011 roku. Na płycie znalazły się teksty autorstwa Piasecznego.

Moja płyta powinna trafić do wrażliwych słuchaczy. Do słuchacza, który lubi skupić się nad tekstem - o czym to jest napisane, o czym zaśpiewane. Dla takiego, który ma czas, żeby pochylić się nad każdą piosenką i wysłuchać w spokoju całej płyty – mówił wtedy Krajewski.

Dzięki albumom "Spis rzeczy ulubionych" i "Jak tam jest" Seweryn Krajewski znów stał się jednym z najpopularniejszych artystów w Polsce. O wywiady z nim od lat zabiega wiele mediów, a Krajewski od lat jest niemalże nieosiągalny dla prasy. Nawet podczas promocji swojej płyty niechętnie pokazuje się publicznie. Dlaczego? Po pierwsze bo nie chce, a po drugie - bo nie musi. Dobra muzyka broni się sama a jeśli jest ona sygnowana nazwiskiem Krajewski - sukces murowany.