Jessie J kontra Kiesza. Ostre starcie na parkiecie [ZDJĘCIA]
1 Jessie J za każdym razem jakby przeładowuje swój materiał, chce wrzucić wszystkie pomysły naraz do jednej piosenki tak, żeby już absolutnie nic nie dało się w niej upchnąć. Rapuje, krzyczy, śpiewa ballady, buja się w rytm r'n'b, skacze w klubowych numerach. Jej piosenki mają w sobie wszystko, co ma do zaoferowania współczesny pop. Jessie J bezsprzecznie potrafi śpiewać, ale to przeładowanie dźwiękowe i gatunkowe w jej piosenkach może irytować
2 Niestety, na swojej trzeciej płycie "Sweet Talker" Jessie J nie zmieniła taktyki. Zaprosiła gości z różnych muzycznych bajek, od rapera 2 Chainz, przez młodą gwiazdkę Arianę Grande, po zasłużonych hiphopowców z De La Soul i skrzypaczkę Lindsey Stirling. Producentów jest tu kilkudziesięciu, autorów piosenek też, muzycznych zakrętów nie mniej: soul, r'n'b, klubowe przeboje, rap, przejmujące ballady, klimat niczym z musicali, elektronika. Ten koktajl powoduje, że trudno zapamiętać z tej płyty cokolwiek, podobnie jak trudno przez nią przebrnąć. Taki problem mają zresztą krytycy na całym świecie. Zdecydowanie lepiej wchodzi do głowy album innej wokalistki, pochodzącej z Kanady Kieszy. Też miesza gatunki, ale robi to w bardziej przemyślany i mniej irytujący sposób
3 Kieszę, podobnie jak swego czasu Jessie J, krytycy nazywają teraz najgorętszym nazwiskiem popu. Szał na nią rozpoczął się od singla "Hideaway", w którym Kiesa Rae Ellesta (tak brzmi jej prawdziwe imię i nazwisko) dała upust swojej fascynacji muzyką disco z lat 90. Potem potwierdziła to coverem przeboju Haddaway'a "What is love". Nagrała go jednak w balladowym, stonowanym stylu. Wcześniej zbierała muzyczne szlify w Berklee College of Music w Bostonie. Zaśpiewała w piosence norweskiego zespołu popowego Donkeyboy, pisała tematy dla Rihanny i Kylie Minogue
PAP/EPA / DANNY LAWSON PA
4 Wreszcie wypuściła krążek "Sound Of A Woman", który z grubsza wypełniła podobnymi naleciałościami co swoje płyty Jessie J. Jest więc r'n'b, soul, muzyka klubowa, ballady. Wszystko jednak podane w mniej krzykliwy sposób. Kiesza jest jakby bardziej pewna siebie, nie potrzebuje trzystu dźwięków w numerze i do tego 20 producentów, by stworzyć hit. Zaprosiła tu tylko amerykańskich raperów Micka Jenkinsa oraz Joeya Badassa. Skupiła się przede wszystkim na klimacie. I on czaruje. Zarówno w parkietowym wymiataczu "Hideaway", sensualnej balladzie "So Deep" czy klubowym, a jednocześnie smutnym "Giant In My Heart"
Universal Music Polska
5 Kiesza jest niemal tak kiczowata w swojej tanecznej odsłonie jak Jessie J, ale pewnej granicy przesady i plastiku nie przekracza. A Jessie J zdarza się to dość często. 15 listopada Kiesza wystąpi w Soho Factory w Warszawie i na pewno w trakcie jej koncertu budynek będzie się trząsł od tańców
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję