Przypomnijmy na początku zasady, bo je trzeba rozumieć, by móc się nie tylko wypowiadać, ale i krytykować. By zdobyć Fryderyka w którejś z kategorii w muzyce rozrywkowej, trzeba przejść trzy etapy. Pierwszy jest w miarę prosty: trzeba poprawnie zgłosić się do odpowiedniej kategorii, spełniając wymogi formalne.
W drugim trzeba zdać się pod ocenę Akademii Fonograficznej. W sekcji muzyki rozrywkowej w tej chwili grono to liczy 807 osób – głównie muzyków, twórców, autorów tekstów, ale i dziennikarzy muzycznych, organizatorów koncertów, menadżerów i wydawców (tu znajdziecie w pełni jawna listę). Słowem: branży. Ale czy całej? Ostatnio lista jest rozszerzana, by do grona tego dopuścić świeżą krew. I bardzo dobrze, bo – co za chwilę pokażę – nie zawsze akademicy rozumieją, co się na danej scenie muzycznej dzieje.
To boli i to bardzo. Akademikiem jestem od 18 lat, wysłuchałem i przyjąłem na klatę setek słów krytyki. Część z nich sam wygłosiłem. Najważniejszy wniosek, jaki przychodzi mi do głowy - jest nas za mało, a dopływ świeżej krwi trwa zbyt długo. Dlatego postuluję, by do grona akademików zaprosić każdego artystę, który według kryteriów ZPAV osiągnie status platynowej lub dwa razy złotej płyty (łącznie z przejrzeniem tych, którzy do tej pory to osiągnęli). To pozwoli na błyskawiczne rozszerzenie listy o artystów wpływowych, mających rząd dusz. I na uniknięciem błędów, które są wynikiem takiego, a nie innego głosowania.
Każdy z akademików dostał maila z linkiem do głosowania na nominacje – w każdej z kategorii mógł oddać trzy głosy z różną wagą – przydzielić odpowiednio 5, 3 lub 1 punkt. Zliczone głosy dają nam listę nominacji, a trzecim etapem jest głosowanie na pojedyncze nagranie
Już sama lista nominacji potwierdza to, co od kilku ładnych lat największą bolączką Fryderyków. Są nią sami akademicy, którzy części kategorii nie do końca rozumieją, w innych – najwyraźniej nie mają czasu, by poznawać i dociekać. A z kolei nie wszystkim wydawcom starcza sił i środków, by z przekazem o artyście/płycie/klipie dotrzeć. Efekt, co zaraz będę pokazywał jest taki, że nominacje i nagrody stają się bardzo przewidywalne, ale niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu. Bo nagroda branży muzycznej staje się w niektórych momentach plebiscytem na rozpoznawalność, a niekoniecznie ma coś wspólnego z tym, co kto do muzycznego świata w zakończonym muzycznym sezonie wniósł. Oto kilka przykładów.
Kategoria: DEBIUT ROKU
BEMY
Bovska
Buslav
Kroki
Piotr Zioła
Wygra: Piotr Zioła. Powinien wygrać: Hańba lub Buslav
Tak wiem, Hańba nominacji nie ma. Zespół mimo uznania za granicą, zainteresowania mediów z różnych kontynentów, uznania w oczach i uszach akademików nie zyskał, mimo że jako debiutant w pronominacjach był zgłoszony. Ciężko to zrozumieć na poziomie merytorycznym, rozważając jedynie warsztat, poziom muzyczny i to, co dany artysta wnosi na rynek. Na pewno Hańba ulubieńcem polskich mediów nie była, w telewizjach śniadaniowych nie zagrała. Najprawdopodobniej jej nazwa większości głosujących mówiła niewiele, w przeciwieństwie do nominowanych. Oczywiście można powiedzieć – chcesz być znany, promuj się. Ale można tez powiedzieć: chcesz być członkiem Akademii Fonograficznej – słuchaj więcej.
Wśród nominowanych cieszy obecność takich artystów jak Kroki i Buslav – podobnie jak Hańba raczej masowo nieobecnych. BEMY są przebojowi, pozytywnie nastawni do świata, wiec nominacja jest co najmniej zrozumiała. Bovska śpiewa piosenkę, którą słyszał każdy, kto ma TVN (obecną w serialu „Druga szansa”) a Piotr Zioła to głos i osobowość sceniczna, którą każdy zapamiętuje od razu. I dlatego Piotrek zapewne wygra, co patrząc na piątkę nominowanych, wstydu nagrodzie nie przyniesie. Chciałoby się jednak, by wygrał Buslav, który nieoczywistymi brzmieniami wnosi na rynek muzyczny więcej świeżości.
Kategoria: TELEDYSK ROKU
Brodka „Up In The Hill”
Dawid Podsiadło „Pastempomat”
HEY „Błysk”
Krzysztof Zalewski „Miłość miłość”
Organek „Mississippi w ogniu”
Wygra: Krzysztof Zalewski „Miłość Miłość”, powinna wygrać: Brodka „Up In The Hill”
W 2011 Fryderyka za piosenkę roku zdobył zespół Acid Drinkers. Nagrodę część osób z branży przyjęła jak policzek – pytano, dlaczego cover „Love Shack” amerykańskiej zacnej i ważnej formacji B-52’s wygrywa nagrodę dla polskiej piosenki. Podobne wątpliwości można mieć przy teledysku „Miłość miłość”. Piotr Onopa jest świetnym reżyserem (nie tylko) teledysków, doskonale łączy fabułę z opowieścią muzyczną, co 95 procent twórców klipów w Polsce zwyczajnie przerasta. Piotrek zasłużonego Fryderyka już ma, bo to on zrobił doskonały klip Dawida Podsiadło „W dobrą stronę”. Teraz jednak posłużył się pomysłem w kulturze już wykorzystanym. I jednocześnie nie było to skorzystanie z konwencji – tu pomysł formalny z artystycznej wizji Mariny Abramovic zapożyczono do skonstruowania – skądinąd fascynującego – dialogu wzrokowego pomiędzy Krzysztofem Zalewskim a Natalią Przybysz. Z moim zdaniem można się oczywiście nie zgadzać, posługując się argumentem, że „Infiltracja” dostała Oscara za film roku, mimo że była remake’iem. Wolałbym jednak, by oryginalne wizje wygrywały, nawet jeśli ograniczają się do „tylko” pokazywaniem artystki w przeróżnych wcieleniach, jak to jest w klipie Brodki.
Kategoria: ALBUM ROKU MUZYKA KORZENI
DAGADANA „Meridian 68”
MARTYNA JAKUBOWICZ „Prosta Piosenka”
MESAJAH „Powrót do korzeni”
SHY ALBATROSS „Woman Blue”
WARSZAWSKIE COMBO TANECZNE „Dancing, salon, ulica”
Powiedzieć o tej kategorii groch z kapustą to mało powiedzieć. Tu co roku pojawiają się rzeczy dla wielu niezrozumiałe. Dlatego nie będzie wskazania – bardziej trzeba szukać nowej formuły, by twórców odkrywających to, co zapomniane (?) uhonorować.
Kategoria ALBUM ROKU ALTERNATYWA
Brodka "Clashes"
Fisz Emade Tworzywo „Drony”
Łąki Łan „Syntonia”
Maria Peszek „Karabin”
Sorry Boys „Roma”
Wygra i powinna wygrać: Brodka
Nie jest to płyta, która wszystkim przypada do gustu. Ale na pewno najmocniej wypełnia hasło „alternatywa” – bo taką muzykę jako alternatywę dla wszechobecnego popu na jedno kopyto widzieć chciałbym. To, co Monika wnosi na rynek krajowy i to, jak próbuje przebić się na świecie też – w porównaniu do pozostałych nominowanych – zasługuje na laur. Tym bardziej, że w przypadku dwóch innych znanych i uznanych (Fisz Emade Tworzywo i Maria Peszek) mieliśmy do czynienia z płytami, których za najlepsze dokonanie w dotychczasowej dyskografii uznać nie możemy. A nominacja dla Sorry Boys cieszy, ale tu nagrody (jeszcze) nie będzie.
Kategoria: ALBUM ROKU HIP HOP:
BISZ/RADEX "Wilczy humor"
Kaliber 44 "Ułamek tarcia"
O.S.T.R. "Życie po śmierci"
Taco Hemingway "Marmur"
Ten Typ Mes "AŁA"
Powinien wygrać: O.S.T.R., wygrać może: Kaliber 44
Lista nieobecnych jest tu bardzo długa. Gdzie jest Kękę, Rasmentalism, Eskaubei. Nie ma też pomysłowego i wpływowego Sariusa. Jest za to Kaliber 44 i Taco Hemingway. Ci pierwsi nagrali album dobry, momentami bardzo dobry. Ale czy możemy powiedzieć, że ten album dużo nowego wnosi? I czy Taco Hemingway nie dostał nominacji za samą nazwę? Aż 807 akademików, wśród których są też twórcy, których szlagiery hulają teraz w Radiu Złote Przeboje, ewidentnie głosują tu tego, kogo znają (tak, ja tez kocham radiową Trójkę) i ewidentnie nie mają wyczucia, co w gatunku tym w Polsce jest najistotniejsze.
Kategoria: ALBUM ROKU ELEKTRONIKA
Kroki "Stairs"
Reni Jusis "Bang!"
Riverside "Eye Of The Soundsacpe"
XxanaxX "FWRD"
Zamilska "Undone"
Powinna wygrać: Zamilska, wygra: Reni Jusis lub Xxanaxx
Polska elektronika to druga – obok hip-hopu – najszybciej rozwijająca się scena. Trafił zespół Riverside, co po pierwszym olbrzymim zdumieniu, należy przyjąć ze zrozumieniem, bo z rockiem progresywnym „Eye Of The Soundscape” nie za dużo ma wspólnego. Jego obecność tutaj to trochę casus rapującego Kazika – formalnie gatunek się zgadza, ale czy nie ma tu rzeczy ważniejszych? Wydaje się, że najwięcej do powiedzenia nowego ma Zamilska. Ale jej muzyka może być dla grona głosujących za trudna. Dlatego wygra jedna z dwóch bardzo dobrych, przystępnych i momentami przebojowych płyt, przygotowanych przez Reni Jusis oraz XxanaxX.
Kategoria: ALBUM ROKU ROCK (W TYM HARD, METAL, PUNK)
HEY "BŁYSK"
Krzysztof Zalewski "ZŁOTO"
Luxtorpeda OFFICIAL "MYWASWYNAS"
Organek "Czarna Madonna"
T.Love "T.LOVE"
Wygra i powinien wygrać: Hey
Nie było w roku ubiegłym lepszej płyty. A przy okazji – to już nie kwestia akademików, ale wydawców i artystów. Potrzeba jest świeżych, dobrze wyprodukowanych płyt, bo przy ogromnym szacunku dla nominowanych w tej kategorii… Od lat kisimy się w tym samym sosie. Niech ktoś tu wejdzie i granatem rozwali układ nazw tych samych.
Kategoria: ALBUM ROKU POP
Agnieszka Chylińska "FOREVER CHILD"
Ania Dąbrowska "DLA NAIWNYCH MARZYCIELI"
Buslav "BUSLAV"
Piotr Zioła "REVOLVING DOOR"
Raz Dwa Trzy "RAZ, DWA, TRZY 25"
Nikt tu nie powinien wygrać, a wygra Chylińska albo Dąbrowska.
Chcecie naprawdę dobrego popu? Posłuchajcie, co na nowym krążku zrobił Mrozu. A tu… Jestem gorącym przeciwnikiem nagradzania za płyty typu „The Best Of”, dlatego nie chciałbym, by Raz Dwa Trzy zgarnęło laur. Płyta na której znani śpiewają z zespołem jest fajna, ale nie jest to album roku. Piotr Zioła i Buslav nagrali płyty, które aspirują, ale do mistrzowskiego poziomu im trochę brak. Z kolei płyta Chylińskiej rozczarowuje, a Płyta Dąbrowskiej jest taka, jak poprzednie. W 1996 roku na festiwalu filmowym w Gdyni nagrody nie przyznano. Tak powinno być i tu, ale tak – ze względu na regulamin – nie będzie.
Kategoria: UTWÓR ROKU
Agnieszka Chylińska "Królowa łez"
Ania Dąbrowska "W głowie"
Brodka "Horses"
HEY "Prędko, prędzej"
Organek "Missisipi w ogniu"
Brak jakiegokolwiek nagrania hip-hopowego w tej kategorii jest wstydem. Płyty z tego nurtu co rusz są „jedynkami’ na liście najlepiej sprzedawanych w Polsce (OLIS), najczęściej są też odtwarzane w internecie. Szanuję każdego z nominowanych tu artystów i na temat każdego z nich (nawet jeśli w mijającym roku nie do końca wyszło) mógłbym wygłosić długą i prawdziwą listę pochwał. Ale… The truth is out there. Utwór roku 2016 to żadne z tych nagrań. Nie wiem więc na kogo oddać głos. I na kogo zagłosuje reszta akademików.
Wiem natomiast, że czas na zmiany.