Swoją nową płytę reżyser nagrał wraz z muzykiem Sonic Youth Lee Ranaldo, Markiem Ursellim (pracował z Lou Reedem i Nickiem Cave’em) oraz węgierskim perkusistą Balazsem Pandim.

Na krążku zatytułowanym po prostu "Lee Ranaldo/Jim Jarmusch/ Marc Urselli/Balazs Pandi" znalazły się kompozycje zarejestrowane w studio w Nowym Jorku podczas improwizowanej sesji, na analogowym sprzęcie. Jarmusch zagrał na gitarze i syntezatorach.

Reklama

Jego gra na gitarze to bardziej improwizacja i generowanie hałasu niż granie akordów. W jednym z wywiadów powiedział, "Nigdy nie brałem lekcji nauki na gitarze, gram instynktownie, dla mnie gitara elektryczna jest jednym z największych wynalazków XX wieku, ale traktuję ją jako generator hałasu".

Na klawiszach Jarmusch grał już w nowofalowych zespołach w latach 80., w tej samej dekadzie, w której nakręcił swoje pierwsze filmy "Nieustające wakacje" i "Inaczej niż w raju". W tych filmach, i w kilku kolejnych, wystąpił muzyk John Lurie, który także napisał muzykę do tych obrazów. To jeden z wielu muzyków, którzy występują w jego filmach.

Krytyk filmowy Anna Serdiukow przypomniała festiwal w Cannes z 2016 roku. „Pamiętam, kiedy Jarmusch pokazywał film +Paterson+ w Cannes przyznał, że w +robieniu kina+ najbardziej ceni to, że może współpracować z wieloma osobami. Po chwili dodał, że to też wielkie atuty komponowania muzyki i nagrywania płyt. Zdradził, że najbardziej lubi usiąść z przyjaciółmi i improwizować. Sprawdzać gdzie ich to zaniesie. Dokąd dopłyną. Z kinem też tak może być, choć to bardziej skomplikowana sprawa: jednak muzyka daje większą namiastkę wolności twórczej. Tu można jeszcze podjąć ryzyko bez ingerencji wielkich agencji czy producentów" - powiedziała.

W rozmowie z dziennikarzem "Guardiana" Jarmusch przyznał, że "choć nie jest muzykiem, ani wokalistą to chętnie pojawia się w studiach nagraniowych, bo muzyka jest dla niego doskonałą poza filmową odskocznią, pozwala się wyszumieć". "Poza tym, praca z muzykami bywa często bardziej zabawna niż z filmowcami" – dodał.

Reklama

Tom Waits, muzyk, ale też aktor (grał w filmach Jarmuscha, Terry’ego Gilliama, Roberta Altmana) powiedział w jednym z wywiadów: "pisanie piosenek to prosta sprawa, robienie filmów jest dużo bardziej skomplikowane, może dlatego wielu reżyserów chętnie próbuje swoich sił w muzyce".

Czasami komponowanie i realizacja idą w parze. John Carpenter napisał muzykę do swojego horroru "Halloween" (1978) w cztery dni. Dziś jego soundtrack jest klasykiem. Ścieżki dźwiękowe do swoich filmów pisali też m.in. Charlie Chaplin, Alejandro Jodorowsky, Dario Argento, Robert Rodriguez i David Lynch. Ten ostatni nagrywał też solowe płyty, kolaborował z innymi muzykami (m.in. Lykke Li), wydawał albumy z kompozytorem muzyki do jego serialu "Miasteczko Twin Peaks", Angelo Badalamentim.

Z muzykami wielokrotnie współpracował w swojej karierze również Clint Eastwood. W 2003 roku zrealizował dokument "Piano Blues" (producentem jest Martin Scorsese), w którym opowiada o legendach bluesa i jazzu – gatunków, które są mu najbliższe. Można w nim zobaczyć wywiady Eastwooda m.in. z Rayem Charlesem i Dave’em Brubeckiem i samego Clinta grającego na pianinie. Od lat reżyser i aktor komponuje muzykę do swoich filmów, wydaje płyty. Jego kompozycji można posłuchać m.in. w jego produkcjach "Gran Torino", "Rzeka tajemnic" oraz "Sully".

Fanem jazzu jest również inny reżyser, Woody Allen. Ten gatunek można usłyszeć nie tylko w jego filmach "Manhattan" albo "Annie Hall", ale też na koncertach zespołu Allena. Reżyser od lat występuje w roli klarnecisty w zespole New Orleans Jazz Band. Koncertował z nim w Polsce. Podczas jednej z wizyt powiedział: "To po prostu hobby, zawsze tak było. Nie jestem zbyt dobrym klarnecistą. Robię to tak, jak inni grają w tenisa w weekendy, ale ponieważ jestem aktorem i gram w filmach, ludzie przychodzą mnie oglądać. Gdybym miał wyżyć z grania, nie byłbym w stanie. Szczęśliwie, najpierw ludzie oglądają filmy, a później przychodzą na koncerty".

Ze swoimi zespołami grali w Polsce również reżyser "Underground" i "Arizona Dream" Emir Kusturica (gra na gitarze) oraz Jared Leto. Aktor, który ma za sobą role w "Requiem dla snu", "Aleksandrze" i "Blade Runner 2049" kilka razy grał w Polsce z zespołem Thirty Seconds to Mars. Aktor założył go ponad 20 lat temu ze starszym bratem Shannonem. W zeszłym roku wydali ostatni, piąty album "America". Płyta wylądowała na drugim miejscu listy Billboard 200 i czwartym najchętniej kupowanych płyt na Wyspach. Thirty Seconds to Mars łącznie sprzedali kilkanaście milionów swoich płyt.

Póki co, o podobnym wyniku może pomarzyć Scarlett Johansson. Ale za to, na debiutancki album "Anywhere I Lay My Head" wydany w 2008 roku zaproszenie przyjęli od niej muzycy z zespołów TV on the Radio, Yeah Yeah Yeahs oraz David Bowie. Materiał, w większości, składa się z piosenek napisanych przez Toma Waitsa. Rok później, wraz z Pete’em Yornem, Scarlett nagrała płytę "Break Up", dla której inspiracją były wspólny albumy Serge’a Gainsbourga i Brigitte Bardot nagrywane w latach 60.

Kilkukrotnie przy mikrofonie stawali również inni znakomici aktorzy, Ryan Gosling, Robert Pattison, Kevin Costner, Bruce Willis, Kevin Bacon, Keanu Reeves, Juliette Lewis, Jamie Foxx, Jeff Bridges, Hugh Laurie albo Johnny Depp. W zeszłym roku aktor dał koncert w Warszawie. Na Torwarze wystąpił u boku Alice’a Coopera i Joe Perry’ego (Aerosmith) jako Hollywood Vampires.

W Polsce także nie brakuje aktorów, którzy stają na muzycznej scenie. Arek Jakubik, Paweł Domagała i to niektórzy z nich.

Podobnie jak dla Jimiego Jarmuscha, dla Johnny'ego Deppa ulubionym instrumentem jest gitara. W 1995 roku Depp wystąpił w filmie Jarmuscha "Truposz". Pojawia się w nim także przyjaciel reżysera, Iggy Pop. Dwa lata temu Jarmusch zrealizował dokument o zespole Iggy’ego Popa The Stooges, "Gimme Danger".

14 maja najnowszy film Jarmuscha "The Dead Don’t Die" otworzy 72. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes. Obraz amerykańskiego reżysera i scenarzysty weźmie udział w Konkursie Głównym. Polska premiera zaplanowana jest na 26 lipca. W komedii o zombie, obok znakomitych aktorów - Adam Driver, Chloe Sevigny, Tilda Swinton, Steve Buscemi, Bill Murray – występują przyjaciele reżysera, muzycy RZA, Tom Waits i Iggy Pop jako zombie.

Serdiukow wspomniała słowa Jarmuscha z jednego z wywiadów. Stwierdził wtedy, "znajomości z muzykami zazdrości mi tego cały świat". A spytany o istotę tych relacji powiedział, "Nic od siebie nie chcemy, niczego nie oczekujemy". Jak dodała, "Jarmusch podobnie ma w ogóle z ludźmi, w tym z widzami".