W opublikowanym na Instagramie poście Pugaczowa poprosiła resort sprawiedliwości, by uznał ją za "zagranicznego agenta", bo takim statusem władze ukarały jej męża, komika Maksima Gałkina, za to, że krytykował wojnę Rosji przeciwko Ukrainie.
"Iluzoryczne cele" Rosji
Swojego znanego męża Pugaczowa, do dziś zwana w Rosji Primadonną, nazwała "prawdziwym i nieprzekupnym patriotą Rosji, życzącym ojczyźnie rozwoju, pokojowego życia, wolności słowa i tego, by nasi chłopcy przestali ginąć za iluzoryczne cele, które sprawiają, że nasz kraj staje się pariasem i które utrudniają życie naszych obywateli".
"Iluzoryczne cele, które sprawiają, że Rosja staje się pariasem" i ubolewanie nad śmiercią rosyjskich żołnierzy – te słowa nie wystarczą, jak oceniło wielu komentatorów z Ukrainy. Ale dla Rosji, w której "specjalną operację wojskową" przeciwko Ukrainie można tylko popierać, to zdecydowanie zbyt wiele. Rozpętała się burza.
Post Pugaczowej zebrał kilkaset tysięcy polubień, pojawiło się pod nim blisko sto tysięcy komentarzy, w większości pozytywnych. Od dwóch dni nie cichną dyskusje w rosyjskim internecie i niezależnych mediach. I choć dla oddalonego obserwatora może to być zaledwie wypowiedź dotkniętej osobistą urazą emerytowanej piosenkarki, to część komentatorów w Rosji i poza nią zawyrokowała: "to wyzwanie wobec Kremla i wobec Putina".
Pugaczowa "głosem sumienia"
Nikt nie wie, jak to się dalej rozwinie, ale jedno jest pewne: to, co się stało, jest ważne. W Rosji, gdzie przestrzeń publiczna została zabetonowana i nie ma żadnych autorytetów moralnych, Ałła Pugaczowa, nawet ona, może się stać głosem sumienia. I głos ten może zostać usłyszany – mówi PAP politolog Iwan Prieobrażeński.
Dla Kremla to potencjalnie duży problem, bo Pugaczowa ma "elektorat", ma swoją publiczność. Jej fani to pogrążeni w nostalgii za "dobrym Związkiem Radzieckim", ludzie w wieku 40, 50 plus, tacy zwykli ludzie, niezainteresowani polityką, konsumenci przekazu telewizji państwowej. Brzmi znajomo? Tak, bo to się pokrywa z elektoratem Władimira Putina – dodaje Prieobrażeński.
Ona jest takim skondensowanym dobrym skojarzeniem z ZSRR. Trochę tym samym chciałby być Władimir Putin – mówi politolog.
"Drobny polityczny działacz epoki Ałły Pugaczowej" – tak dawniej żartowano z sowieckiego przywódcy Leonida Breżniewa. Władimir Putin zapewne nie chciałby stać się "drobnym awanturnikiem, żyjącym w czasach Pugaczowej".
Spór gwiazdy z Kremlem
Ona wciąż jest w Rosji ikoną i choć, jak podkreśla Prieobrażeński, trudno ją uznać akurat za autorytet "moralny" - w latach 90. i później stała się symbolem "nowych ruskich", "mafijnego" stylu zarządzania show-biznesem, była bohaterką skandali. Jednak, jak mówi analityk, na razie lepszych kandydatów nie ma. Spór z Kremlem, jeśli będzie miał ciąg dalszy, może uruchomić niepożądane dla władz procesy.
Może zmusić ludzi do myślenia o tym, o czym nie chcieli myśleć przez ostatnie siedem miesięcy – mówi rozmówca PAP.
Na razie burza toczy się w "internetowej bańce", w kręgach liberałów i prokremlowskich działaczy. Jak zmierzyć zasięg Pugaczowej? W Instagramie obserwuje ją 3,5 mln ludzi, ale przecież większości jej miłośników z dawnych lat nie ma w sieciach społecznościowych. „To są miliony ludzi, pytanie tylko, czy mleko rozleje się tak bardzo, że te informacje do nich dotrą. Oczywiście, nikt nie powie o tym w telewizji, ale jeśli np. władze zaczną diwę represjonować, to wcześniej czy później ludzie się o tym dowiedzą. Od sąsiadki czy sprzedawczyni na rynku” – mówi Prieobrażenski.
Nadgorliwość w sprawie Gałkina
Ciekawe jest to, że władze zgotowały sobie ten problem same. Pugaczowa z Gałkinem po rozpoczęciu wojny wyjechali z Rosji do Izraela. Ona milczała, ale on kontynuował swoje występy, szerząc – według Kremla - "fejki na temat operacji specjalnej", ale poza Rosją. Potem Pugaczowa sama z dziećmi wróciła do ojczyzny, jednak wciąż lojalnie nie zabierała głosu w sprawach politycznych
Ktoś gorliwy uznał, że warto się wysłużyć i postanowił ustrzelić Gałkina. Teraz Kreml będzie próbował to wyciszyć. Pytanie, czy się uda – zastanawia się Prieobrażenski.
Szkoda, że Pugaczowa, niegdyś największa piosenkarka kraju, tak bardzo utraciła kontakt z rzeczywistością i solidaryzuje się z tymi, którzy życzą Rosji porażki. Jej miejsce jest teraz w muzeum ZSRR – skomentował deputowany Piotr Tołstoj.
To parodia żony dekabrysty. Żałosna farsa – dodał polityk Siergiej Mironow. I jeszcze: "działacze kulturalni kalibru Pugaczowej i Gałkina nie mają pojęcia o patriotyzmie".
"Wojna tytanów" i "drugi Zełenski"
Prokremlowski komentator Maksim Szewczenko zadaje jednak pytanie: Ciekawe, kto – kogo? Pugaczowa- System, czy System – Pugaczową? "Wojna tytanów. Ale w tym starciu nie stawiałbym pewnie na System" – napisał Szewczenko.
Prieobrażenski zwraca uwagę na jeszcze jeden wątek. Gałkin to uznany komik. Ma 46 lat, jest jak najzupełniej w wieku "wyborczym". Już pojawiają się głosy, że mógłby się stać drugim Wołodymyrem Zełenskim, który z showmana i komika stał się prezydentem – mówi politolog.
To scenariusz z pogranicza politycznej fantastyki, ale Władimir Putin, który, według przekonania większości ekspertów, cierpi na wszelkiego rodzaju obsesje i panicznie boi się utraty władzy, a przy tym nienawidzi Zełenskiego, może wcale tak nie uważać.