Piosenkarka Irena Santor na wieść o śmierci Jerzego Połomskiego powiedziała: "To bardzo smutna wiadomość. Wraz z nim odeszła pewna epoka. Pewien świat. Piękny, melodyjny, muzyczny. Świat pięknej kantyleny, pełen dobra i niezwykłej wrażliwości, której dzisiaj się już nie spotyka, wręcz czułości. Mój świat". Mimo że Jerzy Połomski od 2018 r. nie był już aktywny artystycznie, dzięki swoim piosenkom przez cały czas pozostawał obecny - dodała.
"Jurek był bardzo dowcipny, ale to był dowcip inteligencki, wyrafinowany, subtelny. Był też wielkim estetą, wyczulonym na piękno i otaczającym się pięknymi rzeczami m.in. malarstwem. Znał się na sztuce, architekturze i było to ważne w jego życiu. Gdy koncertowaliśmy po kraju, lubił się urwać na trochę do DESY i tam szperał, szukając ładnych rzeczy. Miał wspaniale pod tym względem urządzone mieszkanie. Myślę, że żyło mu się tam wygodnie i pogodnie. Byłam tam wielokrotnie i podziwiałam go za to, że stworzył tam tak właściwą dla siebie atmosferę do życia. To była jego enklawa" - wspominała piosenkarka.
"Mam wrażenie, że znamy się od zawsze. Od czasu, gdy istnieje Polska Estrada, która się wykluwała w latach pięćdziesiątych. Spotykaliśmy się wszyscy i wszędzie, na setkach koncertów: podwieczorkowych, przygodnych i festiwalowych. Jeździliśmy z miasta do miasta. Zawodowo znaliśmy się bardzo dobrze i zawsze lubiliśmy. W naszym środowisku obowiązywała wtedy manierka takiej życzliwej koleżeńskiej +złośliwości+. To może brzmi źle, ale to była pozytywna i niegroźna +złośliwość+, taki element gry towarzyskiej wynikający z sympatii i szacunku, uważnego wsłuchiwania się we wzajemne dokonania i sukcesy" - powiedziała Santor.
Irena Santor nagrała w duecie z Jerzym Połomskim "Zakochani". "Łatwo było z Jurkiem śpiewać, bo miał wielki talent i wrażliwość, o której już wspominałam. Był artystyczną duszą" - dodała piosenkarka.(