Być w XXI wieku przedstawicielem muzyki rockowej, który potrafi zaskakiwać to rzadkość. Choć powstali w 1999 roku można śmiało powiedzieć, że są dziećmi tego stulecia. Pochodzą z Nowego Jorku i przypominają o chłodzie, jaki potrafili wnosić do muzyki przedstawiciele tej metropolii. Bo to Nowy Jork zamyślony, ten z refleksją, inny od tego błyszczącego i próżnego, ścigającego się na złote łańcuchy i długość limuzyn.
Przygoda fanów z The National do łatwych nie należy, bo to zespół, który trzyma się mocno swej stylistyki. Matt Berninger – wokalista i autor słów ma swego rodzaju i narrację i manierę śpiewania, która dla wielu jest trudna: nisko, raczej spokojniej, zdecydowanie bliżej recytacji niż rockowego, pełnego ekspresji, krzyku. Ale czy np. takie słowa…
Memorize the bathwater, memorize the air
There'll come a time I'll wanna know I was here
Names on the doorframes, inches and ages
Handprints in concrete, at the softest stages
I don't know why I don't try harder
I feel like throwing towels into water
…można zaśpiewać inaczej niż spokojnie?
Dziesiąty album The National urzeka i doskonale wprowadza w jesień. Mimo powtarzanego hasła, że można zakończyć marzenia, takie „Dreaming” doskonale wprowadza w melancholijny, spokojny klimat, w którym ważniejsze jest przeżywanie emocji, niż zachwyty nad popisami instrumentalnymi. Tu The National są konsekwentni: im mniej szaleństw, tym lepiej dla muzyki.
To dziesiąty w ogóle i już drugi album wydany w tym roku album grupy. To wszystko efekt powrotu po pandemii, powrotu do tworzenia. Trzeba jednak przyznać, że to dzieło bardziej dojrzałe, przemyślane od poprzedzającego „The First Two Pages of Frankenstein”.
Na koniec uwaga: wbrew czasom jest to płyta do słuchania w całości. Tzw. single bronią się, ale nie mają tej siły co cała płyta.
The National "Laugh Track". Płyta ukazała się 18 września 2023 roku nakładem 4AD. 7/10