- Mam nadzieję, że na festiwalu w nowej lokalizacji wszyscy będziemy razem - powiedział Kurski w TVP. Gdzie konkretnie odbędzie się festiwal? Telewizja ogłosi w najbliższych dniach. Winą za całą aferę Kurski obarczył prezydenta Opola, Arkadiusza Wiśniewskiego. - Okrył się hańbą - oskarżał Kurski. Z jego relacji wynika, że to prezydent zwlekał z podpisaniem umowy z TVP i Kurski musiał mu ją z "gardła wyciągać". Kurski zaprzeczał, jakoby w telewizji była "czarna lista" artystów, którzy nie mieli wstępu na sceny opolskiego amfiteatru. - Nastąpił brutalny atak na dobro publiczne, na polską kulturę - przekonywał Kurski.

Reklama

Jestem porażony, że w takim dniu, kiedy opłakujemy śmierć wybitnego artysty, dla którego mogliśmy umówić się z prezydentem Opola, że zrobimy specjalny koncert dla jego hołdu i pamięci, np. w miejsce odwołanego koncertu Maryli Rodowicz, że prezydent Opola bezprawnie zrywa umowę z Telewizją. Myślę, że robi wielką krzywdę Opolu, wielką krzywdę widzom i ponosi historyczną odpowiedzialność za to, że tego festiwalu nie będzie w tym roku w Opolu - podkreślił Kurski.

Kontrowersje wokół opolskiego festiwalu komentował też, w programie "Minęła dwudziesta" na antenie TVP Info, Jacek Karnowski, redaktor naczelny "wSieci". Jest to akcja polityczna. Środowiska wypowiedziały wojnę na śmierć i życie i należy mieć tego świadomość żeby podejmować trafne decyzje. (…) Artyści zachowują się jakby byli suwerenem i nie szanują wyboru Polaków - mówił Karnowski.

Reklama

Jego zdaniem awantura o Opole ma służyć wysłaniu sygnału poza granicę Polski. - Jak nie Trybunał, to teatr, jak nie teatr to festiwal. Artyści i pan prezydent Opola bardzo solidarnie pracowali nad tym, by ten festiwal zniszczyć - powiedział redaktor naczelny tygodnika „wSieci”.

Jeden argument mnie przekonuje, że to była zaplanowana prowokacja polityczna. Teledysk jednego z artystów jest tak tandetnie, ohydnie i brutalnie antyklerykalny, wymierzony w Kościół, w najgorsze stereotypy. Powstał po to by być zablokowany. Gdyby nie awantura wokół Kayah, byłaby awantura wokół tego teledysku. Pod Opole podłożono kilka bomb - stwierdził.

Reklama

Dziś po południu Opole wypowiedziało TVP umowę, bo - jak stwierdziło miasto - telewizja nie wywiązała się ze swoich obietnic. - W umowie było zapisane, że TVP zorganizuje "Złoty Jubileusz" Maryli Rodowicz. Wszyscy wiemy, że artystka nie weźmie jednak udziału w imprezie - mówi nam Katarzyna Oborska-Marciniak, rzeczniczka prezydenta miasta. W poniedziałek do amfiteatru w Opolu nie wpuszczono ekipy technicznej TVP. Prezydent miasta Arkadiusz Wiśniewski tłumaczył, że decyzję podjęto z obawy o nadszarpnięcie marki "KFPP w Opolu”.

Wypowiedzenie umowy miało nie zamykać drogi do dalszych rozmów i zorganizowania festiwalu w innym terminie. – Mieliśmy przypadek, że impreza odbyła się we wrześniu, ale nie chciałabym niczego przesądzać - zastrzega rzeczniczka.

- Traktujemy to jako kolejną odsłonę negocjacji - mówił jeszcze po południu Maciej Stanecki, wiceprezes TVP. - Zaproponowaliśmy uruchomienie Akademii Polskiej Piosenki, do projektu zgodziła się włączyć Halina Frąckowiak. W związku ze śmiercią Zbigniewa Wodeckiego zwróciłem się też propozycją do Opola, żeby zagrać w czasie festiwalu koncert upamiętniający jego twórczość. Zwykła przyzwoitość nakazuje upamiętnić artystę, który w Opolu debiutował i pogodzić się w obliczu tak smutnych okoliczności - zapewniał Stanecki.

Ale do porozumienia z miastem nie doszło.

Po tym, jak z udziału w tegorocznym festiwalu zrezygnowały największe gwiazdy na Woronicza od kilku dni trwa sztab kryzysowy. Sprawa jest gorąca, bo takiego bojkotu w świecie muzycznym dawno nie było. Bunt artystów ma podłoże polityczne. Pierwsza sygnał dała Kayah. Piosenkarka miała, jak pisała „Gazeta Wyborcza”, znaleźć się na czarnej liście artystów, których TVP nie chce wpuścić na scenę, bo otwarcie opowiadała się po stronie opozycji. Kayah występowała na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, wsparła też „czarny protest” kobiet.

TVP wczoraj zaprzeczyła doniesieniom o "czarnej liście". Faktem jest, że jej śladami poszła cała grupa. I ciągle dochodzą nowi. W poniedziałek po południu o swojej rezygnacji na Facebooku poinformował lider Lady Pank, Jan Borysewicz, bracia Cugowscy, Ania Wyszkoni i Kasia Kowalska. Wcześniej z występów zrezygnowali też Maryla Rodowicz i Andrzej Piaseczny - oboje mieli na scenie amfiteatru obchodzić swoje jubileusze i dać oddzielne koncerty z gośćmi.