Czujesz się uczestnikiem ruchu określanego przez prasę New Weird America, a współtworzonego przez takich artystów, jak: Sufjan Stevens, Animal Collective czy CocoRosie? Cóż miałaby ta nazwa oznaczać?
Antony Hegarty: Wszyscy ci twórcy są mi bardzo bliscy, ale nie chodzi tu o związek stylistyczny. Żyjemy w tej samej epoce i podobnie odczytujemy jej ducha. Towarzyszy nam aura niekończącej się przygody, sennego marzenia i specyficznej nadwrażliwości. Nie jesteśmy zresztą osamotnieni, czego dowodem jest coraz większe zainteresowanie masowej publiczności. Ja całe lata funkcjonowałem w undergroundowej niszy i nagle trafiłem na usta wszystkich, a przecież ani moja osobowość, ani muzyka tak bardzo się nie zmieniły. Coraz więcej osób postrzega świat podobnie jak ja, szuka podobnych uczuć, ma podobne doświadczenia. Myślę, że po epoce muzyki producenckiej, wyśmienicie zrobionej, ale konwencjonalnej i bezosobowej, ludzie zatęsknili za sztuką intymną, liryczną, kameralną.
Czy żeby poczuć ducha czasów, musiałeś przenieść się z konserwatywnej Anglii do Nowego Jorku?
Wielka Brytania wcale nie jest taka straszna, to kraj, gdzie każdy może znaleźć dla siebie miejsce. Natomiast mój stosunek do Ameryki, w której mieszkam, jest ambiwalentny. Czuję się związany głównie z wielokulturowym, otwartym Nowym Jorkiem. Mam jednak świadomość, że kraj ten zaludniają przede wszystkim ludzie zamknięci i konserwatywni, którzy podejmując ważne decyzje, na przykład o wyborze prezydenta, kierują się negatywnymi emocjami.
W Polsce polityka też rozpala emocje, również negatywne.
Wiem, że byłem już u was dwukrotnie. Wasza prawica usiłuje napiętnować ludzi o orientacji homoseksualnej, powołując się na argumenty moralne, a nawet religijne. Tak naprawdę to zwykła manipulacja: politycy żerują na ludzkiej nieracjonalności oraz agresji, by przenieść ciężar debaty publicznej z istotnych spraw, takich jak ekonomia czy degradacja środowiska, na tematy zastępcze.
Ty starasz się unikać publicystyki. Twoje teksty opisujące zagmatwane życie emocjonalne przypominają wiersze Emily Dickinson, a zamiłowanie do paradoksów i szokujących skojarzeń przywodzi na myśl Laurie Anderson.
Umieszczenie mnie w jednym szeregu z tymi wielkimi poetkami to prawdziwy komplement. Ale nie mogę się z nim zgodzić. Jeśli muszę wskazać jakieś literackie inspiracje, to będą to raczej muzyczni idole mojej młodości, m.in. Boy George oraz Marc Almond. Już jako dziecko uwielbiałem absurdalne, surrealistyczne historie. Każdy nosi w sobie własną, wewnętrzną poezję, a ja po prostu potrafię ją zapisać i podzielić się z innymi. To bardzo oczyszczające doświadczenie. Potrzebuję go jak wizyty u fryzjera raz na jakiś czas. Skoro mowa o inspiracjach to ogromny wpływ wywarła na mnie tradycja amerykańskiego teatru eksperymentalnego, z którą zetknąłem się na uniwersytecie w Nowym Jorku. Wiele uwagi poświęca się tam improwizacji, rozumieniu własnego ciała oraz emocji. Zdobyte na zajęciach doświadczenie bardzo wpłynęło na moje występy, dając odwagi.
Chętnie współpracujesz z innymi artystami - ostatnio z Björk na jej albumie "Volta". Czy źródłem inspiracji są dla ciebie również muzycy, których spotykasz?
Bez wątpienia. Björk bardzo wiele mnie nauczyła, w zasadzie nieco mnie terroryzując. Powiedziała: "Przestań wreszcie szeptać i zacznij śpiewać". Tak powstały piosenki "Dull Flame Of Desire" oraz "My Juvenile", trochę przypominające duety operowe. Po raz pierwszy zaśpiewałem pełnym głosem. Podobne doświadczenia miałem z Boyem Georgem podczas nagrywania utworu "Happy Xmas (War Is Over)". Nie chodzi wyłącznie o sprawy czysto muzyczne. Wszyscy artyci, z którymi współpracowałem, to mądrzy ludzie, więc rozmowy z nimi i wspólne nagrani były bardzo rozwijające. Zresztą czysto towarzyski, ludzki wymiar muzyki wydawał mi się zawsze najważniejszy.
Antony; 26 czerwca, Sala Kongresowa, Warszawa
Poeta i pieśniarz o anielskim głosie. Od lat podziwiany przez nowojorską awangardę, m.in. Laurie Anderson i Lou Reeda, powoli staje się idolem tłumów. 26 czerwca Antony wystąpi w Warszawie, a "Kulturze TV" opowiada o inspiracjach oraz politycznej manipulacji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama