– W mojej twórczości zawsze chodziło o przełamywanie tabu. Przyczyną bigoterii, seksizmu, rasizmu i homofobii jest strach. Ludzie boją się własnych uczuć, boją się nieznanego – powiedziała Madonna, odnosząc się do terapii szokowej, jaką zafundowała światu w październiku 1992 roku za pomocą płyty "Erotica" i albumu fotografii "Sex". Oba projekty kosztowały artystkę znaczną utratę popularności i na stałe weszły do grona najbardziej kontrowersyjnych projektów w dziejach popkultury.

Reklama

Płyta i książka powstawały symultanicznie. W przerwach w pracy w studiu nagraniowym z producentami Shepem Pettibonem i Andre Bettsem, Madonna wraz z fotografem Stevenem Meiselem odbywała sesje zdjęciowe. Listy i opowiadania napisane na potrzeby książki stały się kanwą tekstów piosenek z płyty. Klimat fotografii uzupełniał atmosferę nagrań. Madonna odeszła od wizerunku blond bogini w starym hollywoodzkim stylu, utrwalonym na ikonicznej okładce albumu "True Blue". Zrezygnowała też z przebojowego radiowego popu – gatunku, którego była niekwestionowaną królową.

Album "Erotica", wydany 20 października 1992 r. był niespotykanym wówczas mariażem pulsującego house'u, brudnego hip-hopu oraz wyrafinowanego jazzu z subtelnymi wpływami reggae i muzyki poważnej. Poetyckie teksty piosenek – wbrew tytułowi płyty – nie koncentrowały się jedynie na fizycznej stronie miłości; podejmowały trudną tematykę związków międzyludzkich. Madonna, sięgając w kilku utworach po melodeklamację, używała beznamiętnego, suchego głosu, czym nadała całości niepokojącego wydźwięku. Do singli z płyty powstały teledyski, uchodzące dziś za arcydzieła krótkometrażowej sztuki filmowej. Płyta "Erotica" otrzymała wysokie noty od profesjonalnych krytyków muzycznych, którzy byli pod wrażeniem jej złożonej natury. Potencjał albumu przyćmiła jednak książka "Sex", która swoją premierę miała 21 października 1992 r.

Księga fotografii erotycznej "Sex" przygotowana została z największą precyzją. Oprawiona w metal, wydrukowana na matowym papierze, zapakowana w folię typu mylar i oznaczona indywidualnym numerem seryjnym nosiła wszelkie znamiona dzieła sztuki. Na 128 stronach o formacie przekraczającym standardowe rozmiary albumu fotograficznego czytelnik ujrzał Madonnę w towarzystwie aktorki Isabelli Rossellini, raperów Vanilla Ice i Big Daddy Kane oraz supermodelki Naomi Campbell. Na doskonałych technicznie zdjęciach wyczuwało się wpływy ikonoklastów mody takich, jak Guy Bourdin czy Helmut Newton. Podobnie jak każdy ze swoich poprzednich, podszytych erotyzmem projektów, Madonna skierowała "Sex" nie do mężczyzn, a do kobiet. O ile wcześniej m.in. teledyskami "Like A Virgin" i "Express Yourself" zachęcała swoje heteroseksualne fanki do wolnej, niczym nieskrępowanej manifestacji seksualności, o tyle na kartach książki "Sex" Madonna przemówiła do kobiet, które kochały kobiety. Sporą część materiału stanowią fotografie artystki w otoczeniu lesbijek oraz jej otwarcie biseksualnych przyjaciółek, w tym urodziwej bizneswoman Ingrid Casares.

Reklama

Komercyjny odzew był oszałamiający – w dniu premiery sprzedano w Stanach Zjednoczonych 150 tys. egzemplarzy książki, a trzy dni później rozszedł się cały, rekordowy jak na tego typu publikację, 1,5-milionowy nakład. Początkowa fascynacja albumem "Sex" szybko przerodziła się w niechęć tak do samej pozycji, jak i jej twórczyni.

Dziś "Sex" jest jedną z najbardziej poszukiwanych pozycji na wtórnym rynku księgarskim, a cena nieużywanego, oryginalnie zapakowanego egzemplarza sięga setek dolarów.