Little Boots "Hands"
Wyd. Sixsevenine/Atlantic 2009
Ocena 5/6
p
Na szczytach tej listy znalazły się też takie grupy, jak Empire Of The Sun czy La Roux – poruszające się w podobnych rejonach „okołoelektropopowych”. I choć trudno oprzeć się wrażeniu, że sondaż ten ma równie wiele wspólnego z działaniami marketingowymi, mającymi promować wspomnianych artystów, co z chęcią wskazania nowych ciekawych twarzy, okazuje się, że typowani debiutanci faktycznie się sprawdzili.
Z całej trójki największą presję czuła chyba Victoria Hesketh, czyli wokalistka i frontmanka Little Boots. Jej debiutu „Hands” nie można opisywać bez kontekstu niedawnego debiutu La Roux poruszającego się po niemal identycznym syntpopowym gruncie czerpiącym z klasyków pokroju Vince’a Clarke’a czy Human League. O ile La Roux, czyli wokalistka Elly Jackson, zdecydowanie wyróżnia się przenikliwym, krystalicznym wokalem, brzmiąc na swoim debiucie niemal niczym android z wbudowanym w gardło vocoderem, o tyle Victoria Hesketh zdecydowanie wygrywa w działce brzmieniowej wyobraźni. Jej wokal jest znacznie bardziej neutralny, ale za to paleta dźwiękowa wykracza daleko poza tę użytą w dość podobnych do siebie piosenkach La Roux.
Oto trzy najgorętsze wokalistki wakacji >>>
Zapewne spora w tym zasługa Joe Goddarda z Hot Chip współodpowiedzialnego za produkcję „Hands”. Czuć tu tę samą swobodę żonglowania konwencjami i stylami obejmującego niemal całą historię muzyki elektronicznej – od 8-bitowych wstawek („Mathematics”) przez ścianę rave’owych syntezatorów („Remedy”) po ukłon w stronę wczesnych synthpopowych produkcji Depeche Mode i Vince’a Clarke’a (oparte na prostym arrpegio „Symmetry”).
Najważniejsze jednak, że w porównaniu z La Roux Little Boots ma o wiele większy przebojowy potencjał. A to dlatego że jej twórczość plasuje się dokładnie pomiędzy klubowym elektro, na które moda ciągle jeszcze nie przemija, a czysto komercyjnym popem. Tyle że to nie jest pop wysilony i kalkulowany – przynajmniej tak nie brzmi. Słychać, że Hesketh chce zwyczajnie śpiewać piosenki wpadające w ucho i bawić się. Ma w głosie tę samą czystą energię co Kylie Minogue, kiedy śpiewała „Locomotion”.
Niechaj elektropop Little Boots cię uleczy >>>
To nie jest ambitna płyta dla wyrafinowanych krytyków, ale nie o nich troszczy się Hesketh. I słusznie – o wiele ważniejsza jest publiczność wygłodniała dobrych popowych numerów, których od dłuższego czasu nie dostaje od zwyczajowych dilerów niezobowiązujących rytmów. Madonna i Britney zbyt serio traktują swój zawód, żeby stworzyć cokolwiek świeżego, podobnie jak stojący za nimi producenci pokroju Timbalanda, którzy w udziwnianiu popu przechodzą już sami siebie (vide ostatnia płyta Chrisa Cornella). A pop to nie jest rzecz, nad którą trzeba się zastanawiać. To bardziej intuicyjne reagowanie na panujące trendy. A Little Boots ma doskonałą intuicję, dzięki której połowa numerów z „Hands” to murowane hity.