Mariusz Nowik: Stowarzyszenie Autorów ZAiKS domaga się wprowadzenia specjalnego podatku na rzecz twórców. Nowa opłata nałożona zostałaby na nowy sprzęt elektroniczny, jak telewizory czy smartfony. Podoba Ci się ten pomysł?
Jacek "Dżej Dżej" Jędrzejak: Bardzo. Popieram wszelkie pomysły, które chronią wartość intelektualną. Zapomnieliśmy w Polsce, że twórcy też muszą z czegoś żyć. Nie wszyscy zarabiają na graniu koncertów, niektórzy tworzą muzykę, inni piszą teksty, jeszcze inni książki. Nikt się nimi specjalnie nie przejmuje. A problem narasta. Słuchaj, wczoraj widziałem odcinek kultowego amerykańskiego serialu o Dzikim Zachodzie "Bonanza", w którym mówiono o prawach autorskich, więc ta kwestia była zauważalna już pół wieku temu.
Ale ten podatek podniósłby cenę nowego sprzętu. Na przykład do nowego laptopa trzeba by dołożyć od 50 do 120 złotych.
Myślę, że ci wszyscy posiadacze laptopów, którzy mieliby dopłacić i którzy będą się burzyć, że wzrośnie im cena sprzętu, gdyby dopłacili 20 groszy do każdej piosenki, którą nielegalnie ściągnęli z internetu w ciągu ostatnich pięciu lat, to opłaciliby ten podatek na przynajmniej 40 lat do przodu. Nie ma się co martwić, to nie jest duża kwota. Trzeba przyjąć rozwiązania, które sprawią, że wartość intelektualna będzie wreszcie porządnie chroniona. Bo na razie wszelkie starania w tej sprawie są mało skuteczne.
Za tą propozycją kryje się spora kasa. Każdego roku z tytułu opłat od urządzeń i nośników do organizacji zarządzających wykorzystaniem praw autorskich spływa 27 milionów złotych. Po wejściu w życie propozycji ZAiKS-u ta kwota urosłaby o 320 milionów złotych.
Niebywały wzrost. Trzeba tylko wymyślić, jak te pieniądze podzielić między twórców. To jest następna ważna kwestia. Nie chodzi o to, by kasę zgarnął zarząd ZAiKS-u, tylko by dotarła do artystów. Niezbędny jest system sprawiedliwego podziału.
Nie obawiasz się, że taka jednorazowa opłata będzie w rzeczywistości zachęcać do piractwa? Każdy, kto kupi nowy sprzęt i opłaci podatek na ZAiKS, będzie mógł powiedzieć: "OK, ja już swoją dolę za kopiowanie muzyki wpłaciłem, teraz mogę piratować, ile wlezie".
I tak będzie, bo mamy taką mentalność, że i tak będziemy ściągać. Rozmawiam ze znajomymi, z różnymi ludźmi na koncertach i widzę, że nikt nie przejmuje się tym, że za twórczość artystów należy płacić, nikt nie rejestruje się w serwisach, które legalnie sprzedają muzykę. Obawiam się, że moje pokolenie chyba nie zmieni swoich przyzwyczajeń w tej kwestii. Taki jednorazowy podatek w pewien sposób uregulowałby sprawę praw autorskich.
Badania prowadzone wśród internautów pokazują, że prawie połowa internautów nie potrafi odróżnić legalnego materiału od nielegalnego. W efekcie nie przejmują się legalnym ściąganiem...
Oczywiście. Zapytaj swoich znajomych, czy kiedykolwiek ściągnęli jakiś plik nielegalnie. Nawet jeśli ktoś powie, że nie, to tylko dlatego, że nie będzie chciał się przyznać.
A Ty ściągasz?
Rzadko. Raczej kupuję płyty. Szukam nowości, takich rzeczy, które trudno znaleźć nawet w internecie. Ostatnio wróciliśmy z koncertów w Stanach, kupiliśmy tam po 60-70 płyt. Po pierwsze, taka płyta ma dla mnie zupełnie inną wartość niż plik w komputerze, a po drugie, to zupełnie inna jakość muzyki.