- Kiedy znani rockmani - a ja jestem jednym z nich - wypowiadają się na tematy polityczne, wpadam w lekką nerwowość. Kiedy muzycy otwierają usta nie po to, żeby śpiewać, sprawdzam, czy mam jeszcze portfel w kieszeni - mówił Bono, przemawiając na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1999 roku. - Ale jednak to właśnie muzyka ukształtowała moje sumienie, to ona daje mi chęć do życia i sprawia, że uważnie obserwuję rzeczywistość - dodawał.

Reklama

Bono się angażuje

Paul David Hewson, światu znany jako Bono, równie dobrze śpiewa, jak przemawia. Od wielu lat spotyka się z głowami państw i prezesami wielkich korporacji, u których zabiega m.in. o redukcję długów Krajów Trzeciego Świata czy pomoc w walce z epidemią AIDS w Afryce. Działania te przyniosły mu nominacje do pokojowej Nagrody Nobla oraz tytuły Człowieka Roku magazynu "Time" i Rycerza Komandora Orderu Imperium Brytyjskiego. - Ma całkowicie naturalną i przyrodzoną zdolność do politykowania. Świetnie radzi sobie z ludźmi, jest bystry i potrafi zainspirować swoimi słowami - chwalił Bono były premier brytyjskiego rządu Tony Blair w książce "The Journey", dodając, że artysta posiada też kwalifikacje, by zostać premierem albo prezydentem.

Bono i jego grupa U2 od początku swej działalności byli zespołem mocno politycznie zaangażowanym. Tak w wywiadach, jak i tekstach piosenek rockman odnosił się do konfliktów w rodzimej Irlandii i problemów współczesnego świata. I to już od wydania pierwszej płyty "Boy", która protest przeciw społecznej niesprawiedliwości łączyła z przesłaniem nadziei i wytrwałości. - Panuje ogromne bezrobocie, które wywołuje rozczarowanie. Muzyka U2 mówi o tym, aby się ruszyć i coś z tym zrobić - wyjaśniał wówczas Bono. - Chcemy, aby nasi fani przemyśleli to, co robią i gdzie zmierzają. Ludzie powinni zrozumieć, że są poddani wielu presjom, ale nie wolno się poddawać - podkreślał w rozmowie z Jamesem Henke w pierwszej amerykańskiej publikacji na temat zaczynającego właśnie karierę zespołu U2, do którego natychmiast przylgnęło miano zespołu bardzo poważnego. Grupy, która w hicie "Sunday Bloody Sunday" opowiadała o wydarzeniach Krwawej Niedzieli 30 stycznia 1972 roku w irlandzkim Derry, gdy brytyjscy żołnierze otworzyli ogień do demonstrantów, zabijając 14 osób. Zaś w "Pride (In the Name of Love)", które stało się jej pierwszym amerykańskim przebojem, o zabójstwie Martina Luthera Kinga.

Reklama
Newspix / AA
Reklama

Bono wierzy

"Dobre układy" Bono ma nawet z papieżami. Z Janem Pawłem II spotkał się w roku 2000, gdy prowadził kampanię na rzecz anulowania długów najbiedniejszych państw. Podarował mu wówczas swoje przyciemniane niebieskie okulary (Ojciec Święty uciekł z moimi okularami - żartował potem i dorzucił jeszcze parę martensów), a sam dostał różaniec, który do dziś podobno nosi w kieszeni podczas koncertów. Z kolei o Franciszku mówi, że to poeta słów i symboli, chętnie też wziął udział w kampanii Watykanu na rzecz świata bez głodu.

Warto też pamiętać, że Bono i jego koledzy z zespołu zawsze podkreślali swoje wielkie przywiązanie do wiary katolickiej. Charyzmatyczny wokalista "Biblię" umieścił na pierwszym miejscu listy ulubionych książek i równie często, jak o problemach świata, śpiewa też o pokoju, nadziei i miłości. - Tylko on i Bob Dylan potrafią streścić Biblię w trzech minutach utworu - pisze Andrea Morandi, autor książki "U2. W imię miłości", o biblijnych inspiracjach "kaznodziei chrześcijańskiego rocka". Wiara nie przeszkadzała jednak członkom U2 opowiedzieć się za legalizacją małżeństw homoseksualnych w ich ojczystej Irlandii.

Bono mówi o biedzie

Lista akcji charytatywnych, które Bono firmuje swoją osobą, jest bardzo długa. Szczególnie bliskie są mu problemy Trzeciego Świata, na rzecz których od lat lobbuje. Od początku kariery razem z resztą zespołu wspierał akcje Amnesty International. Brał też udział w organizowanych przez Boba Geldofa przedsięwzięciach pod hasłem Band Aid (także tych organizowanych w 20. i 30. rocznicę pierwszej akcji) oraz koncertach Live Aid na rzecz głodujących w Afryce, a potem pojechał z żoną na kilka miesięcy do Etiopii, gdzie oboje pracowali w sierocińcu.

Bono został współzałożycielem organizacji do walki z ubóstwem One Campaign i angażował się we wspomnianą kampanię "Drop the Debt" na rzecz umorzenia długów ok. 50 najbiedniejszych krajów oraz walkę z epidemią AIDS w Afryce. - Bono zauroczył, nękał i moralnie szantażował przywódców najbogatszych krajów świata, doprowadzając do darowania 40 mld dolarów długów najbiedniejszym - pisał "Time", przyznając muzykowi tytuł "Człowieka Roku 2005".

Jednak artysta, poza spektakularnymi akcjami, angażuje się też w działania lokalne. Tradycją stało się kolędowanie wokalisty U2 z muzycznymi przyjaciółmi (byli wśród nich m.in. Sinead O'Connor i Damien Rice) w wigilijny wieczór na ulicach Dublina na rzecz organizacji charytatywnych pomagającym bezdomnym.

Krytycy Bono powtarzają, że łatwo prowadzić działalność charytatywną z pozycji jednego z najbogatszych muzyków ziemskiego globu. Nie ulega jednak wątpliwości, że dziś 55-letni Paul Hewson od kilku dekad robi wiele dla "poprawiania" świata.

Bono chwali i potępia polityków

Politykę Bono uprawia tak w gabinetach najważniejszych ludzi na świecie, jak i na scenie. Krytykował z niej rządy Margaret Thatcher i Jacques'a Chiraca (za francuskie próby nuklearne) oraz przemoc stosowaną przez IRA (za co trafił na jej czarną listę), a podczas koncertów telefonował do światowych przywódców. Ze sceny miał też wspierać kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera przed kolejnymi wyborami. Nie bezinteresownie, lecz w zamian za zaangażowanie polityka na rzecz najbiedniejszych państw świata - ale i tak postępowanie rockmana wzbudziło spore kontrowersje.

Bono dotąd był znany z sympatii dla Polski. Zespół U2 w latach 80. napisał piosenkę "New Year's Day" poświęconą Lechowi Wałęsie i zrywowi "Solidarności". Wokalista w wywiadach wspominał, że słowa utworu (który stał się jednym z największych hitów Irlandczyków) stworzył w kilka minut po tym, jak w telewizyjnych wiadomościach zobaczył czołgi na ulicach Warszawy. Pisząc ten tekst, myślał o internowanym Wałęsie i o tym, że nie zezwolono mu na kontakt z żoną. Po latach kapituła Europejskiego Centrum Solidarności przyznała Bono "Medal Wdzięczności", który wciąż czeka na odbiór.

Lider U2 podkreślał też, że zawsze chętnie występuje nad Wisłą, a nasza publiczność jest najlepsza ze wszystkich. Gdy zaś podczas koncertu w Berlinie w październiku 2015 roku ktoś rzucił na scenę polską flagę, ucałował ją i złożył hołd "Solidarności". - Światu potrzeba więcej takich krajów jak Polska - mówił. Najwyraźniej jednak zmienił zdanie.