Marcin Cichoński: - Pamiętasz jeszcze ten moment, kiedy ruszaliście z Golden Life? To był projekt mierzony na tak długą perspektywę jak 30 lat, czy może bardziej liczyło się to, by móc zagrać kilka koncertów, poznać miłe panie, napić się piwa w dobrym towarzystwie?

Reklama

Adam Wolski: - Golden Life zakładali zrobili to Jacek "Bodek" Bogdziewicz i Jarek "Pastyl" Turbiarz. Ja trafiłem później, tuż przed wydaniem pierwszej płyty. To nie był projekt mierzony na jakąkolwiek perspektywę, nikt o tym wtedy nie myślał. To była zabawa, fun, który zresztą trwa do dziś, bo my grając, cały czas się dobrze bawimy. Lubimy muzykę, lubimy koncerty, lubimy tworzyć, słuchać muzyki, kontemplować A miłe panie i piwo są zawsze, bo my jesteśmy mili i damy się lubić…

- Zdradź trochę szczegółów związanych z celebracją jubileuszu. Jak to ma wyglądać, jakie plany?

- Celebracja trwa od stycznia 2017 roku a dokładnie od 25-ego. Tego dnia wydaliśmy świeżutki materiał - płytę "Siedem". Na przełomie lutego i marca graliśmy trasę po rozgłośniach radiowych Polskiego Radia w 10 największych miastach. Graliśmy kilka spektakularnych, dużych, fajnych koncertów jubileuszowych, m.in. na Targu Węglowym w Gdańsku. Wydaliśmy winyla reedycja słynnego krążka "Efil Ned Log" z 1993 r. Mamy po 24 latach nowy klip do "Oprócz", z moim udziałem tym razem… Mało?

- Nawiązując do nowego teledysku do "Oprócz", coveru, ale zarazem jednego z najbardziej rozpoznawalnych granych przez Was nagrań. Skąd ten pomysł? Pamiętasz jeszcze ten moment, tę chwilę, w którym sięgnęliście po nagranie autorstwa Marka Jackowskiego?

- Teledysk to pomysł Pawła Walczaka, naszego menago. Uznał, że należy się lepszy obrazek do tak znakomitego utworu.
A nagranie utworu? Tak, pamiętam. To był mój pomysł i zrodził się na moich urodzinach. Po wydaniu "Midnight Flowers" czuliśmy potrzebę, by przemówić w swoim rodzimym języku a ponieważ wtedy nie potrafiliśmy pisać po polsku (śmiech), to sięgnęliśmy po cover. Pomysł był prosty, chcieliśmy zagrać to na rockowo, zagraliśmy i zaskoczyło. Marek kiedyś, kiedy graliśmy razem z zespołem Maanam, powiedział: "to wasz hit". Ja go tylko napisałem ale w waszej wersji stał się głosem pokolenia. To miłe, kiedy autor mówi ci, że twoja wersja mu się bardziej podoba niż własna… W ogóle to Marek Jackowski dobrą duszą był... gdziekolwiek jesteś teraz pozdrawiamy!

- Jeszcze raz zapytam o "Oprócz", ale i wznowienie "Efil Ned Long". Czy w Polsce szanuje się klasykę?

Reklama

- Ja szanuję, Ty pewnie też. Wielu fanów, odbiorców sztuki, ogólnie chyba też. Ale czy media ją szanują... trochę tak i trochę nie.
Dzisiaj w tv nie ma czasu na muzykę, są teleturnieje, talk show, parcie na talenta, a jak są festiwale to playbacki… Tak to wygląda teraz...

AKPA

Trwa ładowanie wpisu

- "Efil Ned Long" to był wspaniały czas dla grupy. Paradoks sytuacji polega jednak na tym, że wtedy, kiedy płyta się ukazywała, wszyscy winyle traktowali jako przeżytek. Dziś ten album ukazuje się właśnie na winylu. Jesteś fanem tego nośnika, dużo masz płyt?

- Reedycja Efil Ned Log to ukłon w stronę naszych fanów. Prezent, przypomnienie o fajnej płycie. Winyl to piękna forma i celebracja odsłuchowa. Jest nam mega miło że, to znowu popularna forma nośnikowa. Ja sam jestem fanem vintage i całego tego ruchu. Mam winyle, kasety,cd. Zbieram i chomikuję muzykę na każdym nośniku, jestem na tak zawsze. Płyt i kaset mam bardzo dużo, tysiące…

- Czy tworząc nowy album: "Siedem" myślicie bardziej o tych, którzy z wami są od 30 lat, czy poszukujecie nowych słuchaczy?

Ja nigdy nie kalkuluje. To dobre dla biznesmenów. Muzyka chce emocji, fajnych melodii, tekstów. Od samego początku gramy z dewizą "Golden Life dla was wszystkich", czyli każdy sobie coś tam znajdzie. Mamy fanów którzy lubią jak gramy ostro ale są też tacy, którzy lubią jak gramy środek. No i fani pięknych ballad też się znajdą. Jednym słowem kalkulacja to nie u nas.

- Jak jest teraz z docieraniem z nowa muzyką do radia i mediów w przypadku zespołu, który istnieje od 30 lat. I czy można "obrazić się", za to, że ktoś chce grać same wasze stare hity?

- Nie jest łatwo. Kiedyś radiowcy chcieli od nas nową muzykę i czekali na owoce naszej pracy. Często nawet dawałem na kasetach demówki. Tacy byli głodni chcieli puszczać jak najwięcej.
Dzisiaj bywa, że mamy problem z dopasowaniem się ze swoją muzyką do aktualnych trendów. Jest kilka stacji, które zawsze nas grają bo nas lubią i cenią. Na inne ja się nie obrażam. Robimy swoje i gramy swoje od 30 lat.

- W listopadzie 1994 roku przeżyliście i byliście świadkami tragicznych wydarzeń. W wyniku pożaru na waszym koncercie zginęło 7 osób. Jak długo dochodzi się do siebie po takim wydarzeniu i jak głęboki ślad ono wywiera na psychice - mam na myśli na przykład to, że ciągle musicie wracać do grania w klubach i halach? I czy jesteście w kontakcie z ludźmi, którzy tragedię tę przeżyli?

- W kontakcie jesteśmy bo wielu to nasi koledzy i koleżanki. Ja osobiście byłem mocno związany z mamą jednej z dziewczynek, która zginęła jako jedna z pierwszych stratowanych przez tłum. Zaraz po koncercie w Gdyni, poświęconym ofiarom pożaru podeszła do mnie i zaprzyjaźniliśmy się.
Prosiła o kontakt, jeździła na nasze koncerty. Musiała swoje przeżyć a ja cierpliwie słuchałem i wspierałem. Strata dziecka to koszmar nie do opisania i zrozumienia. My też swoje musieliśmy przejść. Media bardzo często nas o to pytają.
Ludzie z kolei często twierdzą że wykorzystujemy tą tragedie do promocji. Ech…. Nie dogodzisz i nie zrozumiesz. Bodek i Pastyl niechętnie chcą o tym mówić. Ja ich rozumiem.
Ale ja jako ten z przodu często wracam do tych wydarzeń zapowiadając ten utwór.
To piękna piosenka-pomnik jest grana na każdym koncercie.