Sąd podtrzymał tym samym orzeczenie sądu I instancji z sierpnia 2019 r. Hronowska (oskarżona zgodziła się na podanie swojego nazwiska – PAP) została wówczas uznana winną i skazana na karę 30 tys. złotych grzywny. Apelację od tego wyroku wniósł obrońca oskarżonej.

Reklama

Śledztwo w tej sprawie wszczęto po koncercie zespołu deathmetalowego Behemoth.

"Oskarżona była świadoma wymogu posiadania zgody na prowadzenie imprez masowych. Miała takie informacje zarówno od policji, jak i Urzędu Miejskiego. A mimo to organizowała koncerty, w których uczestniczyło ponad 500 osób bez takiej zgody" – powiedziała w poniedziałek w uzasadnieniu wyroku sędzia Marzena Albrecht.

Podkreśliła, że sąd swoim orzeczeniem nie dyskwalifikuje i nie dyskryminuje żadnego rodzaju muzyki. "Posiadanie zgody na imprezy masowe wynika li tylko z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa ich uczestników” – wyjaśnił.

"Jednocześnie sąd odwoławczy docenia ważną rolę, jaką klub B90 odgrywa w przestrzeni kulturalnej Gdańska, co jednak nie usprawiedliwia działania oskarżonej" – uznał sąd.

Reklama

Zaznaczył, że to właśnie wkład klubu B90 w rozwój kultury w Gdańsku stanowił okoliczność łagodzącą i wymierzenie właścicielce klubu jedynie kary grzywny. Hronowskiej za popełnienie przestępstwa z art. 58 ust. 1 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, czyli organizowanie imprez masowych bez wymaganych zezwoleń, groziła bowiem kara nawet do 8 lat więzienia.

"Wbrew stanowisku obrońcy prowadzony przez oskarżoną klub B90 nie jest obiektem podobnym do teatru, opery czy kina. Sąd Rejonowy słusznie zwrócił uwagę, że poziom zagrożenia podczas koncertów muzyki rockowej jest nieporównanie większy niż np. na koncercie muzyki klasycznej w filharmonii. Na takim koncercie uczestnicy nie mają miejsc siedzących, spożywają alkohol, swobodnie przemieszczają się po sali, zazwyczaj panuje półmrok, są też efekty specjalne w postaci dymu i pirotechniki. Taka atmosfera łatwo może prowadzić do realnego zagrożenia bezpieczeństwa" – nadmieniła sędzia Albrecht.

Reklama

W ocenie Sądu Okręgowego, jednym z motywów nie ubiegania się przez oskarżoną o zezwolenie na organizację imprezy masowej była obawa o utratę części zysków ze sprzedaży alkoholu.

Podczas procesu przed sądami obu instancji Hronowska nie przyznała się do winy. W odczytanych przez Sąd Rejonowy wyjaśnieniach złożonych w prokuraturze właścicielka klubu mówiła, że przed jego otwarciem uzyskała wszystkie wymagane zezwolenia, a urzędnik w Urzędzie Miasta potwierdził, że nie musi już ubiegać się każdorazowo o zgodę na przeprowadzenie imprezy masowej.

"Znam warszawskie kluby, które nie muszą mieć takich zgód. Przepisy prawne w tej kwestii dają wiele interpretacji. Klub jest od początku przystosowany do imprez masowych. Przed każdym koncertem jest kierownik ochrony, który wyznacza liczbę osób potrzebnych do zabezpieczenia bezpieczeństwa imprezy" - powiedziała w trakcie śledztwa Hronowska.

Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w październiku 2016 r. na podstawie ustaleń dokonanych przez funkcjonariuszy policji po koncercie zespołu Behemoth. Komenda Miejska Policji w Gdańsku uzyskała od organizatora informację, iż spodziewa się on na imprezie ponad tysięcznej publiczności. Funkcjonariusze przypomnieli wówczas prowadzącej klub, że przy takiej liczbie uczestników konieczne jest dochowanie procedur towarzyszących organizacji imprez masowych tj. wystąpienie o zezwolenie "uprawnionego organu", w tym przypadku prezydenta miasta Gdańska.

W śledztwie ustalono też, że od października 2016 r. do marca 2017 r. na terenie klubu B90 odbyło się 10 koncertów (w tym jedna impreza taneczna), które - z uwagi na liczbę publiczności przekraczającą 500 osób - miały charakter imprez masowych i wymagały uzyskania stosownego zezwolenia.

B90 to duży klub muzyczny działający na terenach, na których kilkanaście lat temu funkcjonowała Stocznia Gdańska. Klub prowadzony jest w jednej z postoczniowych hal, od której wziął swoją nazwę.