- To już ostatni, w pewnym sensie samodzielny, kawałek z krążka, który będzie miała premierę w kwietniu. – komentuj artystka. – Album będzie nosił tytuł „Nocne Zmory”, a ten ostatni singiel, razem z tytułową piosenką z płyty - którą pokażę Wam razem z klipem dopiero przy jej premierze – doskonale moim zdaniem domyka tę narrację, którą snuję począwszy od piosenki „Zgaś” i której finałem będą „Nocne Zmory”.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Także konsekwentnie Luna przemyca w swojej muzyce elementy tajemnicze i zaskakujące brzmieniowo. Przyzwyczaiła nas już, że w głębokich warstwach jej produkcji muzycznych słyszymy niezidentyfikowane tony czy wibracje, które okazują się być zarejestrowanymi przez NASA dźwiękami planet. Tym razem Luna sięgnęła po odgłosy stacji kosmicznych należących do Elona Muska. Czy dlatego piosenka nosi taki tytuł?

- Też, ale to tylko ilustracja dźwiękowa pewnej symboliki. Pierwotnym impulsem do powstania tej piosenki, była pewna noc. Nagle wybudziłam się ze snu bardzo niespokojna. Na zegarku: 00:00. Magiczna chwila, w której jednocześnie wszystko się kończy i zaczyna. Porwana z powrotem przez noc śniłam niezwykły sen, wciągający jak wir. – opowiada Luna. – Jest to więc oniryczna opowieść o mnie, o kimś, kim w tym śnie byłam, i o postaci, która kusi mnie i przyciąga. Wyrywa mnie z tego świata. Nie jest wcale pięknie, ale nie mogę się uwolnić i przestać chcieć. Zanurzona we śnie cudzym i własnym, w nieskończonej sferze wyobraźni, odrywam się od ziemi i „spadam” w kierunku kosmicznej przestrzeni. Próbuję się z nią połączyć.

- Natomiast Elon Musk – dodaje Luna – jawi mi się tutaj przede wszystkim jako czytelny dla wszystkich symbol namacalnej, fizycznej obecności człowieka w kosmosie, jako kusiciel, symbol ludzkich dążeń do zawładnięcia wszechświatem niemal za wszelką cenę. Co samo w sobie wydaje się być tyleż samo poetyckie, co przerażające – stąd podtytuł do piosenki.