Głośny sprzeciw wobec napaści na Ukrainę słychać nie tylko w świecie polityki. Przyłączyli się do niego polscy artyści. W całym kraju organizowane są charytatywne koncerty poparcia dla Ukraińców. Powstają jednodniowe festiwale, w czasie których odbywają się zbiórki pieniędzy, niezależni wydawcy dochody ze sprzedaży płyt przeznaczają na pomoc ofiarom wojny, a Filharmonia Narodowa organizuje bezpłatne koncerty dla uchodźców i koncert z biletami-cegiełkami na pomoc Narodowej Orkiestrze Symfonicznej Ukrainy oraz Narodowemu Chórowi Ukrainy "Dumka". Zabrzmi monumentalne "Requiem" Verdiego oraz chóralna "Modlitwa za Ukrainę" Walentina Silwestrowa z 2014 r. Koncert odbędzie 25 marca, a wystąpią m.in. ukraińska sopranistka Liudmyla Monastyrska i rozchwytywany na świecie polski bas Rafał Siwek.
Ludzie kultury zaczęli się błyskawicznie - i oddolnie - organizować. Po rosyjskiej agresji na Facebooku zawiązała się inicjatywa "Aukcje sztuki dla Ukrainy", do której w ciągu niecałych dwóch tygodni przyłączyło się ponad 20 tys. polskich artystów wizualnych gotowych wystawiać swoje prace, a zysk z licytacji przeznaczyć na wsparcie Ukrainy. W pierwszych dniach marca przedstawiciele branży muzycznej i kreatywnej, w tym 120 tys. polskich artystów i artystek, przekazali na rzecz Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej prawie 1 mln zł. A to tylko nieliczne przykłady mobilizacji przedstawicieli kultury.
Do skandalu doszło przy okazji realizacji koncertu przez Telewizję Polską. Zaproszono gwiazdy, m.in. Nataszę Urbańską, Marylę Rodowicz, Edytę Górniak i Justynę Steczkowską. Ta ostatnia zadeklarowała, że otrzymane za występ wynagrodzenie przekaże na pomoc dzieciom z Ukrainy i zdementowała informacje, jakoby TVP nie zapłaciła artystkom. Koleżanki po fachu, które twierdziły inaczej, oskarżyła na swoim profilu na Instagramie o kłamstwo. Na szczęście takie incydenty można policzyć na placach jednej ręki. Polska kultura dzielnie pomaga. Nie pierwszy raz.
Reklama