Kiedy ogląda się tę scenę z filmu dokumentalnego "Seele brennt", nakręconego z okazji dwudziestolecia działalności grupy, trudno się nie uśmiechnąć. W końcu dziś wszyscy zgodnie uważają, że dla rozwoju niemieckiej muzyki Einstürzende Neubauten odegrało równie ważną rolę, co krautrockowy Can i electro-popowy Kraftwerk.

Oprócz powyższego dokumentu na "Seele brennt /Nihil oder Alle Zeit der Welt" znajdziemy niezależny film "Nihil oder Alle Zeit der Welt" oraz bonusowe nagrania z sesji na płytę "Silence is Sexy".

Blisko godzinna koprodukcja telewizji ZDF i Arte pokazuje całą historię grupy - od jej początków, kiedy była bandą naspeedowanych nihilistów z Zachodniego Berlina, grających bez ładu i składu na pozbieranych śmieciach i rzężących instrumentach, aż po czasy świetności, kiedy narodziła się legenda muzyki industrialnej. Z materiałów archiwalnych samemu można się przekonać, ile jest prawdy w niestworzonych opowieściach o Einstürzende Neubauten.

Wykorzystane zostały fragmenty koncertów w Niemczech, na których członkowie zespołu wiercili dziury w ścianach młotami pneumatycznymi albo cięli scenę piłą mechaniczną i rzucali w publiczność jej kawałkami. Nie brakuje też obrazków z tournee po Japonii, gdzie młode fanki traktowały ich prawie jak gwiazdy pop.

Te barwne opowieści dopełniają wypowiedzi muzyków, menedżera, wydawcy czy dobrego znajomego zespołu, Nicka Cave'a. Wspomina on na przykład, jakie piorunujące wrażenie zrobił na nim Bargeld, którego po raz pierwszy zobaczył w telewizorze wychudzonego i wydającego z siebie przeraźliwie wrzaski.

Atmosferę tamtych czasów przypomina też czarno-biała produkcja offowa "Nihil oder Alle Zeit der Welt" z 1987. W filmie - opowiadającym o oddziale młodych terrorystów walczących ze złym "Profesorem" - Bargeld gra zdziwaczałego, wykolejonego więźnia z młotkiem zamiast ręki, a basista Alexander Hacke zadbał o stronę muzyczną. To przykład wszechstronnej działalności grupy, ale też swego rodzaju kontrast do sesji nagraniowej albumu "Silence is Sexy" z 2000.

Tam lekko łysiejący panowie, trochę przy kości, jak każdy starzejący się zespół rockowy nagrywali nowe piosenki: spokojniejsze i bardziej profesjonalne. Ciekawe, że po tym jubileuszu muzycy spuścili z tonu. Hacke nagrał ostatnio solowy album rockowy, a Bargeld siedzi pod pantoflem żony Chinki i zarabia na teatralnych projektach organizowanych przez instytuty kulturalne.

Ostatni koncert w rodzinnym Berlinie zespół zagrał w listopadzie, wspólnie z Redux Orchestra - orkiestrą łączącą muzykę współczesną z elektronicznymi eksperymentami. Dobrze było widzieć, że Einsturzende Neubaten nie stali się własną karykaturą, ale pozostali legendą: bezkompromisową i świadomą swojej historii.