Sprawdziła się przepowiednia "Time'a", który dwa lata temu - tuż po wydaniu przez grupę debiutanckiego albumu "Funeral" - umieścił na okładce zdjęcie Arcade Fire, nazywając grupę najbardziej intrygującym kanadyjskim zespołem. W ciągu roku septet sprzedał ponad 700 tysięcy egzemplarzy, a ich muzyka podbiła serca publiczności, stając się - obok Celine Dion i syropu klonowego - wizytówką Kanady.

Album "Neon Bible", którego tytuł powstał z inspiracji młodzieńczym opowiadaniem Johna Kennedy'ego Toole'a, potwierdza markę Arcade Fire - jednego z najważniejszych zespołów na scenie niezależnej. Grupa brzmi jak wypadkowa Roxy Music, The Waterboys i Radiohead. Tym jednak razem do palety wykorzystywanych przez siebie brzmień zespół dołożył partie wojskowego chóru i węgierskiej orkiestry symfonicznej oraz niespotykane we współczesnej muzyce rozrywkowej dźwięki kościelnych organów i liry kobrowej.

Muzycy z Arcade Fire mówią, że ich nowe piosenki brzmią, "jakby nagrano je nocą na brzegu oceanu". Nie mają racji - w rzeczywistości brzmią o niebo lepiej.