Światowy sukces albumu otworzył przed prawie 70-letnim wówczas wokalistą możliwość nagrań solowych - pierwszych w jego karierze. Te zaś - rzecz niebywała - sprzedano w ponadmilionowym nakładzie!

Ferrer praktycznie umarł na scenie. Dzień po koncercie, który 2 sierpnia 2005 r. dał w paryskiej Olimpii, wokalistę przewieziono do szpitala. Zmarł 6 sierpnia.

Reklama

Album "Mi Sueno" jest rodzajem muzycznego testamentu Ferrera. Ukazuje się półtora roku po jego śmierci i jest utrzymany w stylu kubańskiego bolero, które zgodnie z latynoską tradycją jest zarezerwowane dla wokalistów obdarzonych wyjątkowo mocnym głosem, np. Nata Kinga Cole’a, Julia Iglesiasa czy Placida Dominga.

I choć Ferrer właśnie te pełne emocjonalnego napięcia nastrojowe ballady lubił najbardziej, jako chórzyście przez lata nie pozwalano mu ich śpiewać i dopiero na płycie "Mi Sueno" (Mój sen) mógł spełnić swoje marzenie. Lepiej zresztą późno niż wcale.

Okazuje się bowiem, że barwa, brzmienie i życiowe doświadczenie zapisane w głosie Ferrera pasują do bolera jak ulał. Otwierający płytę utwór "Dos Almas" z subtelnym, swingującym podkładem instrumentalnym i improwizowaną częścią końcową wprowadza w klimaty bliższe jazzowi niż salsie. Znakomita, bardzo stylowa gra muzyków rekompensuje słabszą jakość ścieżki wokalnej.

Reklama

Ferrer zmarł, zanim ukończono nagrywanie płyty, zmuszając jej producenta do użycia nagrań demo, które Ferrer wraz z pianistą Robertem Fonsecą przygotował w studiu zaimprowizowanym w sypialni swojej babki w kubańskim Playa. Pomimo tych mankamentów "Mi Sueno" to kolejna perełka w kolii nagrań Buena Vista, a duet Ferrera z Omarą Portuondo w "Quizas, quizas" to jedno z najlepszych nagrań tradycyjnej muzyki kubańskiej, w ogóle!

Ibrahim Ferrer, "Mi Sueno", World Circuit/Multikulti