Pamiętacie przebój, który w pierwszej połowie lat 90. królował w remizach? Chodzi o "Wiater ze wsi" discopolowej formacji Dżipago będący biesiadną wersją "Wind Of Change", największego przeboju zespołu Scorpions. "Zemszczę się/ za te wszystkie guzy i siniaki/ Zemszczę się/ skopię dupę wam chłopaki/ że/ Popamiętacie mnie" zawodził w refrenie przepitym głosem wokalista.
Przypominam ten zabawny epizod w dziejach rodzimej popkultury, bo wiele wskazuje, że Dżipago może mieć materiał na kolejne przeboje. Grupa Scorpions nagrała nową płytę. Album zatytułowany "Humanity - Hour I" ukaże się 14 maja. Za produkcję studyjnego krążka odpowiada urodzony na Florydzie tekściarz, kompozytor i aranżer Desmond Child. Amerykanin jest także współautorem części materiału, który znalazł się na płycie, co oznacza, że Skorpiony poważnie myślą o szturmie list przebojów i powtórzeniu sukcesu "Wind Of Change".
Dlatego zatrudnili Childa, uważanego za jednego z największych speców show-biznesu, współtwórcę sukcesów takich pierwszoligowych gwiazd lekkiej muzy, jak: Bon Jovi, Kiss, Ricky Martin, Cher i Roxette. Bo trzeba pamiętać, że od wydania longplaya "Crazy World", z którego pochodzi "Wind Of...", założonemu w 1965 roku w Hanowerze zespołowi nie wiodło się najlepiej. Żadna z nowych piosenek oraz płyt nie powtórzyła sukcesu megahitu z 1990 roku. Co więcej, zespół stracił starych fanów.
Dawni sympatycy nie mogli darować wokaliście Klausowi Meinemu i kolegom, że zdradzili heavymetalowe ideały i wyspecjalizowali się w produkcji landrynkowych, melodyjnych, okraszonych banalnymi solówkami gitarowymi ballad nazywanych w Polsce pościelówami. A trzeba pamiętać, że Scorpionsi mają na koncie album uznawany za jedną z najlepszych płyt w historii ciężkiego rocka - wydany w 1982 roku "Blackout".
Utrwalonego w ostatnich dwóch dekadach wizerunku zespołu nie zmienił nawet interesujący eksperyment. Scorpionsi nagrali świetną płytę "Moment Of Glory" (2000) ze słynną Berlińską Orkiestrą Symfoniczną. Publiczność przyzwyczaiła się do popowego Scorpions, czego najlepszym przykładem był koncert zespołu w Polsce. W 2000 roku w ramach festiwalu Inwazja Mocy na podkrakowskich Błoniach muzyków oklaskiwało 700 tysięcy widzów, co do dziś jest niepobitym rekordem frekwencji. Kto wie, czy niewiarygodna popularność Scorpions w Polsce nie skłoniła lidera grupy Rudolfa Schenkera do ukłonu w stronę fanów znad Wisły i Odry.
W 2003 roku do zespołu dołączył basista Paweł "Baby" Jastrzębski, który zastąpił Ralpha Rieckermanna. Wcześniej polski muzyk występował z jazzową formacją Walk Away, Urszulą Dudziak, Michałem Urbaniakiem, Oddziałem Zamkniętym, TSA, Urszulą. Przez kilka lat przebywał w USA, gdzie grał w grupach jazzowych i bluesowych. "Humanity - Hour I" jest drugą płytą po longplayu "Unbreakable" z 2004 roku, którą nagrał ze Scorpionsami. W dziejach supergrupy z Hanoweru jest jeszcze jeden polski ślad. Niemieccy muzycy przyjaźnią się z bokserem Dariuszem Michalczewskim. Zdarzyło się nawet, że "Tygrys" wspomagał ich wokalnie na cenie.
Czy pomoc Desmonda Childa i wirtuozerskie popisy basisty Jatrzębskiego wystarczą, żeby powtórzyć sukces "Wind Of Change"? Wątpliwe. Trudno Scorpionsom będzie zdetronizować Michała Wiśniewskiego, Łzy i Dodę, których hity królują na zabawach. Prędzej wrócą na międzynarodowe listy przebojów, niż podbiją polskie remizy.
Scorpionsi wracają - już 14 maja do sklepów trafi nowy album formacji niemieckiej grupy nagrany z polskim basistą.
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama