"W życiu zdarzają się wzloty i upadki" - tłumaczyła Macy swe ostatnie niepowodzenia. "Ale takie doświadczenia czynią ze mnie jeszcze lepszą artystkę."
Trudno przyznać jej rację, bo od czasu debiutanckiego "On How Life Is" z 1999 roku w jej karierze nie wydarzyło się nic ciekawego. Przedostatni longplay "The Trouble With Being Myself" (2003) sprzedał się w nakładzie 108 tys. egzemplarzy, co jest szczytem marzeń, ale tylko nadwiślańskich artystów...
Wytwórnia Sony wydająca płyty Macy nie zastanawiała się długo i nie przedłużyła kontraktu z 37-letnią wokalistką, która teraz wraca u boku producenta Will.I.Ama (Fergie, Black Eyed Peas).
Tyle że Will.I.Am nie jest cudotwórcą, nawet on nie wskrzesi formuły radosnej mieszanki soulu i popu, która wyczerpała się parę lat temu. Nie pomogły też inne zaproszone sławy: Fergie, Natalie Cole, Justin Timberlake i NAS.
"Na tej płycie zdecydowałam się otworzyć na pomysły innych, zobaczyć, co mają do zaproponowania" - mówi Gray. To jednak tylko puste deklaracje. "Big" to zbiór przeciętnych piosenek o rozstaniach i miłości - od stylowego jazzu, przez nowoczesny R&B, do elektronicznego funku. Brak tu jednak spójnej wizji. Artystka oddała się w ręce zawodowców od muzycznego liftingu, ale słychać, że to nakładanie makijażu na muzyczne zombie.
Nie pomaga nawet szorstki, zamszowy głos Macy, który zachwycał wszystkich w czasach jej debiutu. W tej sytuacji powrót może być trudny, bo na scenę weszło nowe pokolenie wokalistek, jak choćby drapieżna Joss Stone, która swoją energią zmiata leniwą Macy.
Pomimo tych kłopotów wokalistka nie traci na popularności. Bo Macy Gray to również niezależna, troskliwa matka wychowująca trójkę dzieci, sprawna biznesmenka (stworzyła linie ubrań dla pracujących i otyłych kobiet) oraz aktywistka walcząca o równouprawnienie i prowadząca działalność charytatywną (pomagała m.in. ofiarom huraganu "Katrina"). A jednocześnie libertynka znana z niewyparzonego języka, przez co zyskała przydomek Panna Faux Pas.
Zasłynęła ze zwierzeń na łamach "Playboya" o tym, jak utraciła dziewictwo w wieku 15 lat i opowieści o słabości do narkotyków i seksualnych orgii w parku. To typ "świętego urwisa", któremu publiczność nie może się oprzeć bez względu na jakość dokonań. Najlepiej świadczą o tym słowa Davida Bowiego, od lat wspierającego roztrzepaną Macy: "Kocham tę dziewczynę. Podziwiam ją za to outsiderstwo". Miłość Davida i obecność w kolorowych magazynach zapewnią Macy godną emeryturę. O ponownym podboju świata może jednak zapomnieć.
"Big"
Macy Gray
Universal