Być może ta promocja ośmieliła 61-letnią artystkę do kolejnych nagrań. Pojawiły się informacje, że Amanda Lear pracuje nad nową płytą. Sama piosenkarka przyznaje, że przygotowuje premierowy materiał, nie chce jednak precyzować szczegółów.
Mało kto zresztą oczekuje wyjaśnień. Wątpliwe, żeby Amandzie chciało się eksperymentować. Na krążku znajdzie się zapewne wiązanka łatwo wpadających w ucho utworów o meandrach miłości, które blondwłosa piosenkarka będzie śpiewać swoim zmysłowym niemal-barytonem. To właśnie niezwykle niski (jak na kobietę) głos oraz androgyniczna uroda wyróżniały Amandę spośród plejady bezbarwnych gwiazdek epoki disco.
Lear świetnie zdawała sobie sprawę, że nic nie sprzedaje się lepiej niż aura skandalu erotycznego. Dlatego nie dementowała spekulacji na temat swojego domniemanego transseksualizmu. Wręcz przeciwnie, podsycała plotki, które nie ustały nawet po tym, jak wzięła udział w sesji fotograficznej dla "Playboya". Na zdjęciach widać było, że piosenkarka ma wszystko na miejscu, ale zwolennicy spiskowej teorii dziejów i tak wierzą w swoją wersję. Głosi ona, że Amanda przyszła na świat jako mężczyzna. Naprawdę nazywała się Alain Trapp. Urodziła się w Hong Kongu. Dorastała we Francji i Szwajcarii. Zmieniła płeć po osiągnięciu pełnoletności. Za transseksualizmem Lear ma też przemawiać działalność społeczna piosenkarki, która angażuje się w walkę o prawa mniejszości seksualnych.
Artystyczna biografia Amandy również pełna jest niedomówień. Karierę w show-biznesie zaczęła podczas studiów malarskich w Paryżu. Dorabiała jako modelka m.in. Paco Rabanne i Yves'a Saint-Laurenta, dzięki czemu trafiła na rozkładówki magazynów dla kobiet oraz… okładkę płyty Roxy Music. Była kochanką Salvadora Dalego, który stał się pierwszym recenzentem jej obrazów. "Jak na kobietę całkiem niezłe" - ocenił. Amanda odwzajemniła się malarzowi publikacją skandalizujących wspomnień "Moje życie z Dalim".
Z alkowy mistrza surrealizmu trafiła w ramiona Davida Bowiego. Podobno to brytyjski rockman namówił ją do śpiewania. Trzydzieści lat temu ukazała się debiutancka płyta Lear "I'm A Photograph". W ciągu kilku miesięcy nikomu nieznana wokalistka stała się gwiazdą pierwszej wielkości. Utrzymane w stylistyce ABBY piosenki "Tomorrow" i "Queen of China" okazały się szlagierami w Europie, Stanach Zjednoczonych i Japonii.
Kolejny singiel "Follow me" potwierdził popularność Amandy. Dobra passa skończyła się na początku lat 80. wraz z krachem epoki disco. Nagrywała kolejne płyty, ale w dyskotekach królowała już inna muzyka i stylistyka. Władająca pięcioma językami wokalistka zaczęła udzielać się w telewizyjnych talk-show.
Na czołówki gazet wróciła w 2000 roku, po tragicznej śmierci swojego męża, francuskiego arystokraty i biseksualisty Alaina-Philippe'a Malagnac d'Argenes de Villele'a, który zginął w pożarze domu. Dwa lata później niespodziewanie wróciła na listy przebojów. Stało się tak dzięki telewizyjnej reklamie batonika Kinder Bueno, w której wykorzystano zapomnianą erotyczną piosenkę gwiazdy "Enigma" z 1978 roku.
Piosenki Amandy znów pojawiły się w dyskotekach. Ona sama nie zmieniła swojego scenicznego image'u. Niczym Wanda Kwietniewska z zespołu Banda i Wanda, mimo zaawansowanej metryki nadal ubiera się tak, jakby miała dwadzieścia lat. Paraduje z odkrytym pępkiem, w bluzkach z imponującymi dekoltami, obcisłych spodniach, minispódnicach i oficerkach do kolan. I zapewne pozostanie wierna swojemu wizerunkowi. W końcu przyniósł jej sławę, pieniądze i uznanie francuskiego rządu.
Jest ponadczasową ikoną, muzą i królową disco, osobą pełną odwagi i wszechstronnie utalentowaną. Cytat jest fragmentem laudacji, którą francuski minister kultury wygłosił podczas ceremonii wręczenia piosenkarce Krzyża Kawalerskiego Orderu Sztuki i Literatury. Tym samym skandalizująca gwiazda disco stała się posiadaczką najważniejszego odznaczenia przyznawanego we Francji za zasługi w dziedzinie kultury.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama