Jej głównym orężem miał być autorski zestaw w McDonald's oraz limitowana linia sportowych butów, opakowana w desingerskie pudełka z logo wydawcy płyt Joy Division, nieistniejącej już firmy Factory Records. Co ciekawe, producentom nie przeszkadzało to, że na żadnym z zachowanych zdjęć zespołu Curtis nie występuje w sportowym obuwiu.

Reklama

Internet obiegły zdjęcia historycznych modeli z lat 80. trampek do koszykówki Nike i New Balance, zdobionych - jak kwiatkiem do kożucha - symboliką z okładek płyt Joy Division, np. numerem katalogowym FACT 10 umieszczonym na pięcie. Autorem obu jest kanadyjski projektant Dylan Adair. Datowany na 2005 r. projekt został przygotowany na wystawę sztuki użytkowej. Na charakterystycznej "łyżwie" Nike jako sentencję miał cytat z piosenki "Atrocity Exhibition", otwierającej drugą płytę zespołu pt. "Closer" (1980).

Z kolei atutem drugiej pary, zaprojektowanej na zlecenie NB, jest podeszwa, której protektor wiernie odwzorowuje wykres fal radiowych, zdobiący okładkę debiutanckiego albumu JD, "Unknown Pleasures". Projekt grafika Petera Saville'a do dziś cieszy się sławą jednego z najciekawszych (i najbardziej ascetycznych) w historii fonografii. Nic dziwnego więc, że brytyjski "Guardian", opisując ten pomysł, zatrzymał się dopiero w pół słowa przed stwierdzeniem, że oto "ideał sięgnął bruku".

Ostatecznie jednak nie dowiemy się, czy nowy wzór protektora na mokrym trotuarze zachowuje się lepiej czy gorzej od tradycyjnych, projekty Kanadyjczyka nie trafiły do produkcji, a (un)happy meal do restauracji innych niż wszystkie. Producenci wybrali ambitniejszy sposób promocji niż gadżety i premiera filmu Antona Corbjina otworzyła wczoraj festiwal w Cannes.

Reklama

Film zrealizowano w czerni i bieli, by według słów reżysera "oddać atmosferę Joy Division i aurę epoki". "Control" jest mniej lub bardziej luźną adaptacją książki "Joy Division i Ian Curtis. Przejmujący z oddali" autorstwa wdowy po wokaliście Deborah Curtis. Jedyne polskie wydanie biografii jest w tej chwili białym krukiem. Tytuł filmu jednak inspirowany jest jedną ze sztandarowych piosenek grupy, "She's Lost Control".

"To nie jest film o zespole Joy Divison, ale portret Iana Curtisa" - zarzeka się debiutujący w roli reżysera filmu fabularnego Anton Corbijn. Fotograf słynący z charakterystycznych, czarno-białych portretów gwiazd rocka i twórca symbolicznych teledysków (m.in. Nicka Cave'a i Depeche Mode) był najlepszym kandydatem do tej roli. I to nie tylko dlatego, że bez wahania zgodził się pokryć z własnej kieszeni połowę kosztów produkcji oszacowanej na 4,5 mln euro. Za jego kandydaturą przemawiała przede wszystkim fanatyczna miłość do zespołu, dla którego w 1979 r. porzucił rodzinną Holandię.

To on na dwa tygodnie przed śmiercią Curtisa zorganizował pierwszą i jedyną profesjonalną sesję zdjęciową Joy Division. Jedno z nich, przedstawiające odwróconych plecami muzyków, trwale zapisało się w ikonografii rock'n'rolla. Siedem lat później Corbijn w podobnej konwencji zrealizował "pośmiertny" wideoklip do piosenki "Atmosphere", promującej płytę "Substance", kompilację najbardziej depresyjnych hitów Joy Division. Tę samą, która zainspirowała Dylana Adaira do stworzenia najdziwaczniejszych na świecie butów do joggingu.

Reklama

Film Corbijna jest mroczny jak jego zdjęcia i jak miasto, którego pochodzili muzycy Joy Division. Dzisiejszy Manchester to zupełnie inne miejsce: wszechogarniającą szarość pokryły kolorowe billboardy, jasne witryny i neony. W jej poszukiwaniu ekipa udała się do Nottingham, które w większości ujęć gra Manchester i - trzeba powiedzieć to głośno - gra go na miarę Oscara. Na miarę pozostałych nagród zaś są Sam Riley w roli Curtisa i ścieżka dźwiękowa przygotowana przez żyjących muzyków Joy Division.

Peter Hook, Bernard Sumner i Stephen Morris, którzy do ubiegłego tygodnia jeszcze byli członkami zespołu New Order, przez ostatnie 20 lat nadającego nowofalowy ton muzyce pop, przygotowali cały soundtrack, co doprowadziło do nagrania na nowo kilku utworów i wyboru tzw. muzyki towarzyszącej. Wśród wybranych utworów znalazły się m.in. piosenki Davida Bowie'ego, Sex Pistols, Roxy Music oraz jedyny cover JD "Shadowplay" w interpretacji The Killers.

A skoro już jesteśmy przy coverach, to polscy fani Joy Division postanowili uczcić 27. rocznicę śmierci Curtisa płytą z nowymi wersjami utworów swoich idoli. Na albumie "Warszawa: Tribute to Joy Division" można usłyszeć, jak z depresyjnymi piosenkami zespołu radzą sobie m.in. One Milion Bulgarians, NOT, Komety, Pustki, Masala, Ścianka i Tymon Tymański. Nie dziwi, że w obliczu takiej konkurencji najwięksi spadkobiercy Curtisa, amerykański zespół Interpol, woleli przesunąć premierę swojej nowej płyty na lipiec.