Odejście Żadana od dotychczasowego wizerunku najlepiej oddaje ostatnia część książki. Autor snuje opowieść, idąc szlakiem "dziesięciu kawałków, które chciałby usłyszeć na własnej stypie". Wbrew pozorom nie zaczyna wcale od "Anarchy In The UK" Sex Pistols. Zanim dociera do tego kultowego punkowego utworu wymienia "Black On Black In Black" Erica Burdona, "Rockin’ In The Free World" Neila Younga, "Berlin" Lou Reeda i sześć innych piosenek, z kompozycją Jethro Tull włącznie. I tak jak muzyka, którą wspomina, tak i jego nowa książka jest dojrzalsza od tych z punkowego kanonu. Co nie znaczy, że lepsza.

Reklama

Żadan wyzbywa się charakterystycznego dla wcześniejszych utworów rubasznego humoru, ale nie oferuje nic w zamian. Wrażenie wtórności i nudy potęguje brak konkretnej fabuły. Ot, autor wraz z kumplem przemierza Ukrainę w poszukiwaniu anarcho-komunistów. Podróż zdaje się być jednak nieco przydługa, a gawędziarskie opisy zapyziałej prowincji znamy z wcześniejszych powieści pisarza. Bronią się dygresje z przeszłości, historie z czasów ponurego komunizmu i radosnych przygód dzieciństwa. Pisarz udanie ucieka w nich od polityki, której sporo pojawia się w partiach dotyczących współczesności.

"Anarchy In The UKR" to najsłabsza książka w dorobku Ukraińca. Paradoksalnie, to jednak dobra wiadomość, bo jeśli Żadanowi znudziło się odgrzewanie starych punkowych kotletów, to ruszy odważnie drogą, na którą dziś dopiero nieporadnie wstępuje. Moe więc rośnie konkurencja dla Jurija Andruchowycza.

"Anarchy In The UKR"
Serhij Żadan, przeł. Michał Petryk, Czarne 2007