Jeszcze siedem lat temu zapełniali katowicki Spodek przez dwa wieczory z rzędu. W ubiegłym roku nie udało się już zorganizować Pearl Jam żadnego koncertu w Polsce. Dopełnieniu stadionu w Chorzowie mają teraz pomóc młodzi fani amerykańskiego nu metalu spod znaku Linkin Park.

Mimo że oba zespoły wypłynęły na fali muzycznej mody (jedni złapali wiatr w żagle po sukcesie grunge’u i Nirvany, drudzy to dzieci numetalowego Korna) różni je wszystko. Linkin Park zawsze pozostanie sztucznym wytworem MTV i młodzieżowych gazet, który nie potrafi wyjść poza schemat czterech akordów i nisko strojonych gitar. Pearl Jam z kolei już od początku kariery zrezygnował z roli idoli nastolatków. Rzadko kręcili teledyski, wydawali mało singli, unikali wywiadów i nie bali się stawić czoła establishmentowi, skarżąc monopolistyczne praktyki sprzedawcy biletów Ticketmaster czy włączając się w akcję Rock For Choice na rzecz prawa do aborcji.

Eddie Vedder i spółka często odwoływali się do rockowych autorytetów. Już od początku lat 90. opowiadali o rock-operach The Who, a podczas ceremonii wręczenia nagród MTV towarzyszył im rockowy weteran Neil Young. Pearl Jam grali u boku takich nestorów rocka, jak Tom Petty, Pete Townshend, Keith Richards czy The Doors. Szacunek do tradycji widać też, przeglądając repertuar ich najnowszego siedmiopłytowego albumu koncertowego "Live At The Gorge 05/06" (światowa premiera 26 czerwca), gdzie obok standardowego zestawu największych hitów zespołu znalazło się także miejsce dla coverów z repertuaru Ramones, Toma Petty’ego, The Who, Neila Younga i Jimiego Hendriksa. Na koncercie w Chorzowie na pewno pojawi się część tego repertuaru.

O ile Linkin Park próbują kopiować Korna czy Limp Bizkit, o tyle Pearl Jam jest zespołem, który to inni chcą naśladować - zwykle z mizernym rezultatem. Wystarczy wspomnieć manierę wokalisty zespołu Creed, któremu daleko do zadziorności, charakteru oraz wiarygodności Veddera. Ten ostatni z kolei mimo statusu legendy stroni od mentorskiego tonu w stylu Bono. Kwintet ze Seattle ciągle pamięta o swoich słuchaczach - wydaje dla członków fanklubu noworoczne single i rejestruje każdą trasę, wydając później koncerty na DVD w formie oficjalnych bootlegów. W ten archaiczny sposób, bez medialnego szumu i skandali zespół wychował wiernych fanów. Zresztą nawet bez pomocy oddanych wielbicieli kariera Pearl Jam nie jest zagrożona, bo zespół już dziś stał się ikoną rocka. To marka niemal na miarę Rolling Stones czy Pink Floyd - ich muzyka się nie starzeje.

Wspólny występ z Linkin Park będzie więc nie tyle sprawdzianem popularności, ile lekcją dla młodej publiczności, która zapomniała albo jeszcze nie wie, co to jest prawdziwy rock.


"Pearl Jam", 13 czerwca, Chorzów, Stadion Śląski