El Camino zadebiutował w 1959 roku i był produkowany przez pięć generacji, aż do 1987. Szybko okazał się bardzo dobrym pikapem dla farmerów i drobnych przedsiębiorców. Miał odpowiednią moc do przewożenia towarów, a po pracy nadawał się na wycieczkę na potańcówkę. Dzisiaj jest modny wśród maniaków tuningowanych muscle carów.
Wcale mnie nie dziwi, że duet Dan Auerbach (gitara i wokal) i Patrick Carney (perkusja) zapożyczał od nazwy tego modelu Chevroleta tytuł swojej płyty. Siódmy krążek The Black Keys idealnie nadaje się jako soundtrack do podróży po Stanach w klasycznym el camino. Otwierający płytę "Lonely Boy" pasowałby do przejazdu przez pustynne tereny Nevady. Proste countrowo-bluesowe granie z chórkami w tle na pewno spowodowałoby dodatkowe przyduszenie pedału gazu. W towarzystwie każdego z numerów z tej płyty z przyjemnością przemierzałoby się opustoszałe długie drogi. Zresztą "el camino" znaczy po hiszpańsku "droga".
Na płycie królują klasyczne brzmienia oscylujące wokół rock’n’rolla, bluesa i popowego soulu. Następca przebojowego albumu "Brothers" (otrzymał trzy nagrody Grammy) brzmi bardzo surowo, ale wcale nie został zrealizowany w opuszczonej szopie przez wyznawców garażowych brzmień. Płyta została nagrana w studiu Auerbach Easy Eye Sound, mieszczącym się w Nashville. W produkcji uczestniczył sam Brian Burton, czyli Danger Mouse. Członek składów Danger Doom oraz Gnarls Barkley, producent "Demon Days" Gorillaz, współautor (wraz z Danielem Luppim) doskonałej płyty "Rome" nie tylko stanął przy stole mikserskim, lecz także zagrał na klawiszach. Dodał tym samym "El Camino" znakomitego soulowo-funkowego sznytu. Całość przypomina nagrania chociażby White Stripes czy The Datsuns, ale nie brakuje też brzmień a la The Knack, The Clash i Neil Young.
Warto przy okazji wspomnieć o ich znakomitych, poza stricte muzycznymi, aspektach działalności. To wciągająca wizualnie i bardzo prosta w nawigacji strona internetowa www.theblackkeys.com. Poza tym filmiki królujące w internecie, a wśród nich klip do pierwszego singla z płyty "Lonely Boy" ze śmiesznie tańczącym mężczyzną w roli głównej (ponad cztery i pół miliona odwiedził na YouTube) oraz krótka komediowa scenka zapowiadająca płytę ze znanym z serialu "Breaking Bad" aktorem Bobem Odenkirkem.
Reklama
Nietypowa jest także okładka albumu zaprojektowana przez stałego współpracownika zespołu Michaela Carneya, który za projekt ich poprzedniej płyty "Brothers" dostał Grammy. Okładkę "El Camino" wypełniają wyłącznie zdjęcia samochodów. Pytanie tylko, dlaczego są to rodzinne vany, a nie chevrolet el camino?
THE BLACK KEYS | El Camino | Warner