Spoczywający na różowym puchu krążek "Diamond Bitch" w dniu premiery pokrył się tylko Złotem.
Grupa Raz Dwa Trzy programowo nie stroi się w cudze piórka. Przed nagraniem płyty z Młynarskim kilka lat zapierali się rękoma i nogami.

Owszem, wstępną propozycję Wojciecha Młynarskiego przyjęli, ale jak mówi DZIENNIKOWI wokalista Adam Nowak, "sprawa rozpłynęła się w czasie". Po sukcesie płyty "Czy te oczy mogą kłamać" (2002) z piosenkami Agnieszki Osieckiej woleli trochę odczekać, zanim po raz drugi wejdą do nie swojej wody. Wydać płytę, może dwie, z własnym repertuarem.

Reklama

"Gramy dla publiczności "- mówi "- ale nie pod nią". Ostatecznie skończyło się na jednym wydanym krążku i drugim nieukończonym, który powinien pojawić się na rynku pod koniec kwartału. Ale za to jakim! Autorski "Trudno nie wierzyć w nic" (2003) podbił serca (i uszy) branży i słuchaczy. Album został wyróżniony aż pięcioma Fryderykami i sprzedał się w praktycznie niespotykanym już wówczas na naszym rynku nakładzie ponad 140 tys. egzemplarzy.

Pomysł zmierzenia się z Młynarskim powrócił jak bumerang kilka miesięcy temu. Zespół był w trakcie sesji na nową płytę, ale do rozmów między autorem a zespołem włączył się organizator 28. Przeglądu Piosenki Aktorskiej, który ostatecznie zamówił przygotowanie programu. Prace nad interpretacjami Młynarskiego wstrzymały nagrania. Nowak wierzy, że wyjdzie to z korzyścią dla premierowego materiału, bo w efekcie zespół prawdopodobnie również w swoich autorskich piosenkach powróci do brzmień akustycznych. Nowy album powinien ukazać się wczesną wiosną przyszłego roku.

Na razie na rynku z hukiem, choć bez nachalnej promocji, pojawił się "Młynarski…". Przedpremierowe zamówienia wskazują, że krążek ma szansę powtórzyć poprzednie sukcesy zespołu. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że to po prostu świetna płyta, a zespół również i tym razem niczego nie udaje. Nie wkłada kostiumu, nie owija w bawełnę. Po prostu wchodzi na scenę studia PR im. Agnieszki Osieckiej i gra swój hymn pochwalny na cześć Wojciecha Młynarskiego.

Dlaczego? Bo to autor niepowtarzalny w skali Polski, być może również w skali świata. Literacki erudyta, mistrz opowieści, geniusz stylu. Satyryk, ale przy tym prawdziwy poeta, potrafiący przekuwać w wiersze szczegóły z życia peerelowskiej gastronomii. Jego teksty są zawsze o czymś. Z kolei Raz Dwa Trzy to "- jak powiedziała Magda Umer "- nadzwyczajny zespół muzyczny, który potrafi nawet trudne rzeczy przekładać na język łatwiejszy dla słuchaczy, a jednocześnie odcisnąć na nich swoje piętno.

W opracowaniu Raz Dwa Trzy piosenki Młynarskiego zyskały zupełnie nowy wymiar. I nie chodzi tylko o to, że zazwyczaj są dłuższe niż oryginały. Nowak nazywa to "stworzeniem większej przestrzeni słowom". Gorzka "Polska miłość" pulsuje jazzową synkopą, w "Wańce Morozowie" Okudżawy pobrzmiewa country, a pejzaż z Chagalla kołysze się w rytmie bossa novy.

Reklama

Nazywanie interpretacji dokonanych przez Raz Dwa Trzy coverami byłoby sporym nadużyciem. Niby melodia i tekst takie same, a jednak różnice między oryginałami piosenek Młynarskiego a wykonaniami Raz Dwa Trzy są zdecydowanie większe niż pomiędzy starym szlagierem Carli Simon a przebojem grupy Feel, który oczarował sopocką publiczność. Skoro jednak według ekspertyzy biegłych te bliźniaczo podobne piosenki są kompletnie różne, czym w takim razie byłyby dla nich interpretacje Nowaka?

"Covery są dobre dla debiutantów, którzy nie mają na tyle dobrego repertuaru, by wypełnić 40-minutowy koncert" "- mówi Nowak. "My nie traktujemy tego projektu ani jako wypełniacza, ani skoku na kasę. Raz Dwa Trzy jest zespołem działającym jawnie. Jeśli na naszych płytach jest coś, co gna publiczność do sklepów, jest to muzyka, a nie marketingowe chwyty". Jednocześnie twierdzi, że utwory i tłumaczenia Młynarskiego to coś więcej niż tylko piosenki, to małe formy sceniczne, które zespół Raz Dwa Trzy po swojemu "wyreżyserował".

Mimo to Nowak do dziś ma wrażenie niedosytu. Przyznaje, że ilość i niejednorodność gatunkowa materiału przerosła go. Lider Raz Dwa Trzy miał ambicję dokonać takiego wyboru piosenek, aby sam repertuar charakteryzował Młynarskiego jako twórcę formułującego prawdy uniwersalne. I choć w praniu zadanie okazało się niewykonalne, bo Młynarski w ciągu 40 lat obecności na estradzie napisał ponad trzy i pół tysiąca piosenek, to Nowak i jego koledzy wyszli z tego zadania obronną ręką. Z wrodzoną przekorą opowiedzieli nie tylko o Młynarskim, ale też o sobie samych. Po tym poznaje się twórców przez duże T.



Adam Nowak o Wojciechu Młynarskim:
Piosenki Wojciecha Młynarskiego to prawdziwa poezja. Są tu porządek, matematyka i logika. O niepowtarzalności tych tekstów decydują niezwykła biegłość językowa autora, jego znajomość całego arsenału technik poetyckich, olbrzymia wiedza literacka, ekspresywność werbalna, a także niezwykły talent do tłumaczeń, polegający na dostosowaniu tekstu do realiów językowych.

Młynarski jak nikt inny potrafi wpleść do swoich tekstów cytat z klasyka i jakieś spostrzeżenie dokonane przez sklepową witrynę, np. cenę kanapki. Charakterystyczną cechą jego twórczości jest niezwykła biegłość w prowadzeniu logicznej idei tekstu od początku do końca.

To jest coś, czego nieraz brakuje w tekstach Agnieszki Osieckiej, bo ich ostatnie zwrotki często nie mają takiej siły przekazu jak pierwsza i druga. Przesiąkniętą emocjami twórczością Osieckiej można dowolnie wywijać, chociaż część jej piosenek jest kojarzona z konkretnymi wykonawcami. Młynarski natomiast jest trudniejszy do zrobienia, bo piosenki są inteligentne, zajmujące się oglądem idei. Sięgając po 11 utworów, które napisał dla siebie, sami utrudniliśmy sobie zadanie. W dodatku chcieliśmy powiedzieć coś słuchaczom za ich pomocą.