The Beatles – nie tacy grzeczni chłopcy
1 Szybko w świecie muzyków pojawiły się narkotyki. – Przez długi czas zaczynałem dzień od jointa – przyznawał John Lennon. Już początki działalności grupy, miesiące spędzone na "ogrywaniu się" w klubach w Hamburgu, wypełnione były używkami. – Graliśmy po kilkanaście godzin bez przerwy. Kiedy nie byliśmy już w stanie stać na nogach, barman dawał nam pigułki, po których wracaliśmy na scenę – opowiadał w filmie "Beatles Anthology" Ringo Starr. Pigułkami była amfetamina, zalewana jeszcze litrami piwa. Zespół grał w uchodzącej za "mordownię" dzielnicy miasta. – Chodziliśmy sobie po ulicach i po raz pierwszy widzieliśmy prostytutki, striptizerki, transseksualistów, ćpunów – wspominał Harrison. – To była prawdziwa szkoła życia – dodawał
AP
2 Narkotyki powróciły w połowie lat 60., gdy Beatlesi spotkali się z Bobem Dylanem. – Przyszedłem do hotelu a oni byli kompletnie upaleni. Zachowywali się jak małe dzieci – mówił poeta Allen Ginsberg, obecny przy spotkaniu Dylana z Beatlesami. – To zdumiewające, że ci młodzi ludzie, będący u szczytu swoich mocy twórczych byli tak niesamowicie niepewni siebie – zauważył poeta
AP
3 – Kwas zmienił wszystko – wyznał kiedyś McCartney. – Dlatego się go bałem. Słyszałem, że po czymś takim nie jesteś już taki, jak byłeś. Dlatego spróbowałem go najpóźniej – zapewniał. Działania LSD nie bali się za to Lennon i Harrison, którzy eksperymentowali z narkotykiem. Zażywszy substancję psychodeliczną, wybrali się na podbój Londynu. – Wszystko było jak z "Alicji w krainie czarów" – opowiadał Harrison. – W pewnym momencie trafiliśmy przed elegancki, wystawny teatr, gdzie odbywała się jakaś głośna premiera. Światła, czerwony dywan, wszystko. Później okazało się, że był to tylko jakiś podrzędny bar – wspominał
AP / Harold Valentine
4 Kręcąc swój drugi film, "Help!" (1965), muzycy byli tak upaleni, że nie byli nawet w stanie zapamiętać swoich kwestii. Podczas filmowania sceny, w której Ringo Starr i Paul McCartney mieli uciekać przed bombą ukrytą w kamieniu curlingowym, obaj byli tak przeświadczeni, że faktycznie zagraża im niebezpieczeństwo, że przebiegli... siedem mil zanim zatrzymali się w środku lasu. I zapalili jeszcze jednego skręta...
AP
5 Wpływ marihuany i LSD można też dostrzec w muzycznych poczynaniach grupy. Począwszy od albumu "Revolver" (1966) twórczość The Beatles czerpała coraz bardziej z muzyki psychodelicznej i kultury hipisowskiej. Nagrywając kolejne albumy, muzycy chowali się przed producentem Georgem Martinem w toalecie, by zdążyć jeszcze zapalić jointa przed nagrywaniem
AP / Harold Valentine
6 Narkotyki zmieniły muzyków. Lennon i Harrison zaczęli poszukiwać duchowości, ostatecznie rezygnując z psychodelików, McCartney i Starr szukali przede wszystkim stabilizacji. The Beatles było wielką firmą, korporacją zatrudniającą dziesiątki osób, zaangażowaną w machinę biznesową
AP / PETER KEMP
7 W 1968 roku muzycy wyjechali do Indii. Podczas gdy Lennon i Harrison oddawali się medytacji transcendentalnej w Riszikeszu, McCartney się nudził a Starr cierpiał z powodu problemów żołądkowych, spowodowanych hinduskim jedzeniem. Po raz pierwszy tak wyraźnie uwidoczniły się różnice osobowościowe między przyjaciółmi, wcześniej ignorowane, w gwałtownym biegu wydarzeń. Te różnice doprowadziły ostatecznie do rozpadu zespołu w 1970 roku i załamania się przyjacielskich relacji między Lennonem i McCartneyem
AP / Mike Mitchell