PAP Life: - Wyobraźmy sobie, że mamy początek lat 80. TVP nadaje "The Voice of Poland", pani jest początkującą wokalistką. Zgłosiłaby się pani wtedy do tego typu programu?

Kayah: - Z dzisiejszą świadomością raczej nie miałabym odwagi. Ale ze świadomością, jaką miałam wtedy, na pewno bym tam była. Nie było dla mnie wtedy góry, na którą bym się nie wgramoliła. Totalna desperacja i chęć działania. Dziś wiedząc, z czym niestety wiąże się popularność, zastanowiłabym się milion razy czy warto.

Reklama

PAP Life: - Trzy lata temu była pani jurorem programu "Fabryka gwiazd". Część z jego uczestników zaistniała na pewien czas w mediach, ale trudno mówić o sukcesie na miarę tytułowych "gwiazd". Czy sądzi pani, że w programie "The Voice of Poland" uda się wypromować kogoś, kto naprawdę zagarnie polski rynek muzyczny?

K.: - Losy uczestników Fabryki Gwiazd leżały w rękach producenta programu i on ponosi odpowiedzialność za wielką zmarnowaną szansę, a szkoda, bo było tam kilka wielkich talentów. Współpracuję od czasu do czasu z Nickiem Sincklerem, którego zaprosiłam na swoją płytę "Skała", podobnie jak Martę Maćkowską. Ostatnio na recitalu w czasie festiwalu TOPtrendy towarzyszył mi Mateusz Krautwurst. To naprawdę fantastyczni muzycy. Wracając do programu "The Voice of Poland", to świetny producent programu jest nie tylko gwarancją poziomu samego telewizyjnego widowiska, ale i prawdopodobnie ciągłości wszystkich zamierzeń. Liczę na to, że odkryjemy wiele wspaniałych głosów, ale i że będziemy się wyśmienicie bawić. Wierzę, że nie finisz jest celem podróży, ale sama podróż.

Reklama

PAP Life: - Czy w kraju, w którym złotą płytę przyznaje się za 15. tys. płyt w ogóle można mówić o sukcesie na miarę "gwiazdy"?

K.: - Proszę spróbować sprzedać choć 5 tys. Poza tym, dla mnie istnieje ogromna różnica pomiędzy artystą, a celebrytą, czy gwiazdą. Mnie zdecydowanie interesuje ten pierwszy.

PAP Life: - Ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że gdy Polakom żyło się gorzej, byli bardziej wrażliwi na muzykę, chętniej kupowali płyty - muzyka miała funkcję nie tylko rozrywkową. Teraz bardziej liczy się sama "gwiazda" niż jej twórczość. Zgodzi się pani z takim zdaniem?

Reklama

K.: - To smutne zjawisko zwane powszechną tabloidyzacją zafundowały nam media. A ludzie jak stadko baranów bezmyślnie podążających za pastuchem przyjęło to za obowiązujący aksjomat. Mam nadzieję, że inteligentni ludzie wkrótce się tym zmęczą. Tak jak dla fastfoodów powstały alternatywy slowfood i elegancji w jedzeniu, tak i ma szansę dotyczyć to sztuki, a w tym muzyki.

PAP Life: - Kilka miesięcy temu rozmawiałyśmy przy okazji urodzin radiowej Trójki. Wtedy powiedziała pani, że chce sobie "przywrócić medialne życie". Chyba się udało? Jakie emocje towarzyszą artyście, który już wiele osiągnął, gdy po dłuższej nieobecności powraca do mainstreamu?

K.: - Choć rozmach powodzenia mojej piosenki "Za późno" przerósł moje oczekiwania, to bardzo dobrze się z tym czuję. Fantastycznie jest na koncertach, kiedy ludzie po prostu wpadają w szał przy tej piosence.



PAP Life: - Czy udział w "The Voice of Poland" to kolejny element powrotu medialnego?

K.: - Jeśli chodzi o program, niełatwo mnie namówić do udziału w takich wielkich widowiskach, nie jestem bowiem odporna na ilości sesji zdjęciowych, wywiadów, konferencji, a już najmniej na cały ten szum w tabloidach. Tylko dlatego, że jest to taki fajny format, dlatego że w tak fajnym towarzystwie i dlatego, że robi to Rochstar pod producenckim okiem mojego byłego męża, który jest totalnym profesjonalistą, przyjęłam tę propozycję. "The Voice of Poland" będzie wymagał ode mnie wielkiego zaangażowania, poświęcenia ogromu czasu, przez co na pewno będą ubolewać moje inne projekty. To wyjęte trzy miesiące z życiorysu. Nie ma miejsca na niedyspozycyjność, chorobę, czy cokolwiek. Stąd tak trudno było mi się zdecydować. Ale powiedziałam A, więc idę dalej za ciosem. I jestem bardzo ciekawa.

PAP Life: - Kiedy można się spodziewać pani płyty z kompozycjami Krzysztofa Komedy?

K.: - Jak łatwo się domyślić, odstawiłam wiele pomysłów, również ten, na dalszy tor z braku czasu. Póki co możemy się cieszyć fantastyczną płytą Leszka Możdżera - "Komeda".

PAP Life: - Jakie są pani dalsze plany muzyczne?

K.: - Przez kolejne trzy miesiące pomiędzy pracą w programie "The Voice" i koncertami, będę mieć jedynie sześć dni wolnych, a i tak pewnie poświęcę je na powrót z koncertów, między innymi w Moskwie. Pod koniec sierpnia ruszy też portal Kayah Music Cafe, w którym polecam utwory, płyty i wydarzenia muzyczne. Jesienią ruszą prace nad nową kampanią kosmetyków AA, co wiąże się z nowymi sesjami fotograficznymi i innymi przygotowaniami promocyjnymi. W Kayaxie też przed nami kilka premier. To bardzo intensywny czas. Jak sobie po nim odpocznę, to może pomyślę o muzyce.

Rozmawiała Agata Żurawska