Kim Gordon swoją książkę zaczyna od zakończenia. Przez 30 lat grała w Sonic Youth – zespole, który miał stać się legendą amerykańskiej muzyki alternatywnej i inspiracją dla takich grup, jak Nirvana czy Mudhoney. Powstał w 1981 roku, działalność artystyczną zakończył w 2011, na skutek rozwodu basistki z wokalistą i liderem grupy Thurstonem Moorem.

Reklama

– Kiedy wyszliśmy na scenę zagrać nasz ostatni koncert, wieczór należał do chłopaków. Na zewnątrz wszystko wyglądało mniej więcej tak samo jak przez ostatnie trzydzieści lat. To, co działo się w środku – to całkiem inna historia – rozpoczyna swoją opowieść. – Podobno kiedy kończy się małżeństwo, nie można już znieść tych wszystkich drobiazgów, których wcześniej się nie zauważało. Tak właśnie czułam się przez cały poprzedni tydzień, za każdym razem, gdy Thurston był w pobliżu (...) Ta trasa różniła się od innych tym, że Thurston i ja nie odzywaliśmy się do siebie. Przez cały tydzień zamieniliśmy może z piętnaście słów. Po 27 latach małżeństwa wszystko się zawaliło.

Sonic Youth został założony przez Gordon, Moore'a i gitarzystę Lee Ranaldo. Zespół włączył się w nowojorskie środowisko no wave – pełnego atonalności, sprzężeń i dysonansów gatunku muzyki, wywodzącego się oryginalnie z punk rocka i sceny klubu CBGB. Gdy powstało Sonic Youth, Moore i Ranaldo działali już na muzycznej scenie od pewnego czasu, Gordon próbowała sił w świecie sztuki współczesnej. Rok po zawiązaniu, ukazała się debiutancka płyta zespołu. Do szerszej widowni grupa trafiła w 1988 roku, za dzięki albumowi "Daydream Nation" i piosence "Teenage Riot".

Wraz z wybuchem popularności muzyki grunge, wywodzącego się z Seattle alternatywnego rocka, sukcesu takich grup jak Nirvana, Pearl Jam czy Soundgarden, coraz większe tłumy zaczęły wypełniać sale na koncertach Sonic Youth, na której wzorowały się grunge'owe kapele. Alternatywny rock nagle znalazł się w centrum zainteresowania muzycznego biznesu, znalazł się w mainstreamie od którego uciekał. Sonic Youth znaleźli sposób na tworzenie muzyki trudnej i ambitnej w sposób względnie przystępny dla szerokiej publiczności.

Reklama

W swojej książce Gordon wspomina początki istnienia grupy, pierwsze próby i koncerty w nowojorskich klubach, których dziś już nie ma – ustąpiły miejsca parkingom lub apartamentowcom. Wspomina dawny Nowy Jork, miasto lat 80., niebezpieczne, pełne przemocy, ale jednocześnie inspirujące, dające możliwość realizacji własnej sztuki. Wraca pamięcią również do Ameryki lat 60. i 70., do dorastania w Kalifornii w burzliwych dekadach, a także do czasu spędzonego na Hawajach i w Hong Kongu.

Opowiada o fascynacjach jazzem i czasach, gdy w okolicy grasowała Rodzina Charlesa Mansona, a także o schizofrenii swojego dominującego brata Kellera. Wspomina Kurta Cobaina, wyśmiewa się z lidera The Smashing Pumpkins Billy'ego Corgana i artysty Jeffa Koonsa.

Zanim została jedną z ikon muzycznej alternatywy Kim Gordon pracowała na polu sztuki konceptualnej. To za jej sprawą okładki płyt Sonic Youth zdobiły prace Gerharda Richtera i Raymonda Pettibona. Książka Gordon to przede wszystkim opowieść o tym, jak łączyć publiczne z prywatnym – jak tworzyć sztukę w duecie z własnym mężem? Jak to jest być "dziewczyną w zespole", kobietą w zdominowanym przez mężczyzn świecie muzyki. Jak jednocześnie być gwiazdą rocka i matką?