MARCIN CICHOŃSKI: Zaskakuje wybór utworów. Wskazuje na to, że z twórczością Leonarda Cohena byłaś za pan brat. Od jak dawna fascynowała cię jego twórczość i jaki był klucz do doboru nagrań?
RENATA PRZEMYK: Autorem scenariusza do "Boogie Street", spektaklu opartego na piosenkach i wierszach Leonarda Cohena, jest Daniel Wyszogrodzki , wieloletni tłumacz jego tekstów. I on właśnie w porozumieniu z autorem dokonywał wyboru materiału. Wszystkie pochodzą z tomu "Księga tęsknoty". Cohen akceptował przedsięwzięcie i podobno ucieszył się z takiego wyboru. Piosenki Cohena towarzyszyły mi odkąd pamiętam, co jakiś czas były promowane w mediach utwory, które stawały się przebojami. Piękne ballady ujmowały klimatem i miło się ich słuchało, jednak nigdy wcześniej nie poczułam się sprowokowana do tego, żeby zagłębić w całość twórczości.
A co cię skłoniło do wzięcia udziału w spektaklu?
Propozycja wzięcia udziału w "Boogie Street" była interesująca właśnie dlatego, że piosenki, które się na nią składały nie należały do tych intensywnie promowanych. Można było dać im więcej z siebie. Niemal każda jest inna, w innym gatunku muzycznym i z polem do popisu przy interpretacji. Świetnie komponuje się całość z dobrze dobranymi wierszami i znakomicie poprowadzona przez reżyserkę Iwonę Jerę. Praca z Iwoną to był kolejny argument za przyjęciem propozycji. Jest artystką znaną z fantazji i pracy z rozmachem i poczuciem humoru. To ostatnie zresztą autorstwa samego mistrza też jest pokazane w spektaklu. Nie wszyscy wiedzą, że Leonard Cohen miał ogromne poczucie humoru.
Kobieta śpiewająca Cohena wielu zaskakuje. Nie boisz się zarzutów, że bierzesz na warsztat nagrania przesycone "męskim pierwiastkiem"?
Sam Cohen mówił, że lubi kiedy kobiety śpiewają jego piosenki. I otaczał się kobietami zawsze na scenie. W tych piosenkach są oba pierwiastki, męski i żeński. I dopiero taki komplet daje poczucie całości. Kobiecy głos sprawia,że odkrywane są nowe znaczenia a piosenka zyskuje kolejną warstwę. Wydobywanie tych znaczeń i szukanie warstw sprawiało mi ogromną radość przy pracy na próbach. Iwona pięknie spoiła nas z Wojtkiem Leonowiczem, moim partnerem scenicznym w całość, byliśmy jak yin i jang.
Jak artystka, która brała udział w spektaklu "Boogie Street" przyjęła informację o śmierci mistrza?
Z wielkim smutkiem i żalem, że tak wcześnie. Mieliśmy premierę w jego 82. urodziny, ale wyglądało na to, że jest w znakomitej formie. Daniel był z nim w stałym kontakcie w sprawie spektaklu. Cieszyłam się jedynie, że dostaliśmy od niego coś w rodzaju błogosławieństwa, że podobało mu się to co chcemy zrobić.
Jest szansa by nagrania usłyszeć na żywo w całej Polsce?
Trwają prace nad przygotowaniem trasy koncertowej. Na scenie Teatru Starego w Lublinie grany jest spektakl "Boogie Street". Najbliższe 8, 9 i 10 lutego.
Jak będzie wyglądał Twój nowy autorski materiał? Pracujesz nad nim, czy skupiasz się na promocji płyty z piosenkami Cohena?
Wszystko naraz, jak to często u mnie. W przerwach między działaniami promocyjnymi, spektaklami i koncertami wykorzystuję każdą chwilę na notowanie nowych pomysłów, które będą nagrywane w tym roku. Myślę, że jak zwykle trudno będzie określić gatunek muzyczny tych moich działań, ale też - jak zwykle - na pewno nie zabraknie w nich emocji.