Swift, która kilka dni temu skończyła 30 lat, jest częścią muzycznej branży przez niemal połowę życia. Miała 16 lat, gdy ukazał się jej debiutancki album, zatytułowany „Taylor Swift”, a 20, gdy do sklepów trafiał drugi krążek. Za „Fearless” Taylor otrzymała nagrodę Grammy w kategorii Album roku, a tym samym stała się najmłodszą artystką z tym trofeum. Bieżącą dekadę gwiazda zamknie z 37,3 mln egzemplarzy sprzedanych albumów, 95 piosenkami na Billboard Hot 100 (w tym pięć na numerze 1), 23 Billboard Music Awards, 12 Country Music Association awards, 10 Grammy oraz pięcioma światowymi trasami koncertowymi.
Taylor Swift kończy niezwykle udaną dekadę w realiach świata muzycznego zupełnie innych niż te z początku jej kariery. Przejście z country do popu – subtelnie zaznaczone na „Red” (2012), a w pełni rozwinięte na „1989” (2014) – zbiegło się z erą w mainstreamie, w której gatunki zaczęto traktować coraz bardziej swobodnie. Spójrzmy chociażby na „End Game” z „reputation”, w którym gościnnie pojawiają się Ed Sheeran i Future.
Najnowszy album Swift, „Lover”, ukazał się w sierpniu 2019. Krążek jest zarazem odejściem od mroku „reputation” – albumu stworzonego podczas publicznego sporu wokalistki z Kanye Westem i Kim Kardashian-West – jak również połączeniem wszystkich dotychczasowych stylistyk z twórczości Taylor, od marzycielskiego synth-popu do refleksyjnego country. Za „Lover” artystka otrzymała trzy nominacje do Grammy, w tym za piosenkę roku dla utworu tytułowego.