Marcin Cichoński: Czy Fryderykami w kategoriach muzyki poważnej ktoś się przejmuje? Jaka jest ich środowiskowa waga i ranga? Co dają? Czy otwierają jakiekolwiek drzwi, pozwalają na lepsze kontrakty, koncerty?

Anna Proszowska-Sala: Fryderyki są największą i najważniejszą imprezą branżową w Polsce, gdzie nagradzani są artyści muzycy. I to fantastyczne, że konkurs ma kategorię muzyka poważna i że jest ona obok innych kategorii konkursowych. To już umiejscawia muzykę poważną jako część ekosystemu muzycznego, a nie samotną wyspę – muzykę dla wybranych. Uważam, że to już jest dla branży wartość.

Reklama

Po drugie przejmuje się z pewnością sama branża i jej bliskie otoczenie - świadczy o tym chociażby rosnąca liczba zgłoszeń rok do roku. Wiele osób z bijącym sercem czeka na nominacje. Cieszy się lub jest rozczarowanych ostatecznymi wynikami, co jest naturalne. Nie dysponuję obiektywnymi badaniami, które mogły potwierdzić lub podważyć znaczenie nagrody Fryderyka w kategorii muzyki poważnej z punktu widzenia przełożenia na biznesowe korzyści dla danego artysty czy zespołu. Czy Fryderyk przekłada się na większą liczbę zamówień? Sami laureaci, z którymi miałam okazję rozmawiać mówią, że nie mają takiego poczucia, a to raczej nie Fryderyk determinuje zdobywanie kontraktów, tylko stała, ciekawa, wyróżniająca się obecność rynkowa i działalność artystyczna. Fryderyk jest z pewnością prestiżową nagrodą, dającą osobistą satysfakcję. Myślę, że każdy artysta działa i tworzy, bo do tego czuje się powołany, nie dla takiej czy innej nagrody. Z pewnością Fryderyk może mieć bardzo pozytywny wpływ na decyzje niektórych osób, które odpowiadają za kalendarz koncertowy w różnych miejscach w Polsce, zwłaszcza w odniesieniu do artystów, czy zespołów mniej znanych.

Publiczność muzyki poważnej to raczej świadoma albo bardzo świadoma grupa słuchaczy. Orientuje się w tym, kto jest kim. Nie mniej jednak informacja o zdobyciu Fryderyka może spowodować, podobnie jak w przypadku prezenterów, większe zainteresowanie zespołem czy artystą stosunkowo mniej znanym. Kibicuję bardzo temu przedsięwzięciu.

Reklama

W muzyce rozrywkowej trwa dyskusja, czy nominacje są reprezentatywne. Chodzi m.in. o to, że cześć ważnych artystów z nisz: hip-hopu, metalu, w ogóle się nie zgłasza.

Myślę, że tutaj nic nie zastąpi dialogu. Konkurs bez artystów nie ma znaczenia. Zatem kreowanie systematycznego dialogu z artystami reprezentującymi różne nurty czy gatunki muzyczne może wnieść wiele dobrego. Tak robi się w każdej innej dziedzinie. Jeśli się nie wie, ma wątpliwości, intuicję – to warto ją po prostu poddać weryfikacji. Zadając pytania, na które nie mamy z góry przygotowanej odpowiedzi – możemy dowiedzieć się czegoś, czego sami byśmy nie wymyślili i to właśnie może nas popchnąć w ciekawe kierunki – tutaj rozwoju projektu jakim jest najważniejszy branżowy konkurs w kraju.

Czy jeśli ktoś spojrzy na nominacje w muzyce klasycznej, to ma dobry odbiór tego, co wydarzyło się w danym roku?

Reklama

Mogę wypowiedzieć się za siebie: generalnie mam bardzo dobry. Wśród nominowanych zazwyczaj znajduję artystów, o którym wiem sporo - niezależnie od konkursu. Podziwiam ich dokonania. Czytam o nich w mediach. Obserwuję ich aktywność w mediach społecznościowych. Kupuję bilety na ich koncerty. Kupuję ich płyty. Nie jestem w stanie obiektywnie określić, czy nominacja jest słuszna czy nie. Nie analizuję głęboko w odniesieniu do wszystkich zgłoszeń, czy nominacja jest właściwa, bo zwyczajnie nie mam na to czasu ani możliwości. Działa tutaj mechanizm społecznego dowodu słuszności. Jeśli jakieś szacowne grono podjęło taką decyzję, a sam artysta działa i robi wyróżniające się rzeczy, to wszystko składa się w jedną całość i często znajduje odzwierciedlenie w Nominacjach. Nie wiem, czym kieruje się każdy głosujący, jednak wydaje mi się, że nie pozostaje bez znaczenia to, czy ktoś na rynku jest aktywny, buduje swoją markę, buduje relacje, prowadzi atrakcyjną narrację wokół siebie.

Jak obecnie wygląda środowisko muzyki poważnej? Czy jest w nim otwartość na to, by się promować, wychodzić do innych środowisk niż własne?

Myślę, że powoli się otwiera. Są symptomy zmian. I myślę, że w ciągu najbliższych lat te pozytywne zmiany będą miały efekt kuli śniegowej. Są artyści muzyki klasycznej, jazzowej, którzy widzą ogromy sens i znaczenie wychodzenia na świat i promocji swojej pracy. Są przykłady tych, którzy to robią fenomenalnie. Inwestują w komunikację, głównie tę digital. I to przynosi im wymierne korzyści. Również wiodące muzyczne uczelnie artystyczne jak np. Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina, Akademia Muzyczna im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, czy Akademia Muzyczna w Łodzi. wprowadzają nowe przedmioty i przedsięwzięcia edukacyjne do swojej oferty i programu nauczania, których zadaniem jest poszerzać perspektywę i świadomość młodych artystów muzyków na temat znaczenia i roli komunikacji marketingowej i przedsiębiorczości artystycznej. Ja bardzo aktywnie współpracuję z artystami muzykami, którzy zamawiają dla siebie strategie marketingowe, promocyjne, kreują własne przedsięwzięcia, świadomie chcą kreować swój wizerunek, otwierają się na profesjonalną komunikację online Na świecie już kolejne instytucje, orkiestry ogłaszają i wdrażają w życie swoje strategie digitalowej komunikacji. Zyskują na tym nowych słuchaczy, klientów, zwiększają przychody, monitorują swoje postępy, wiedzą ilu mają klientów, jak często do nich przychodzą, wiedzą co zrobić, aby wracali i ponownie wydawali u nich swoje pieniądze kupując bilety na następne koncerty.. W Polsce nie jest to jeszcze powszechne podejście, a umiejscowienie publiczności w centrum działania operacyjnego i marketingowego nie jest oczywiste.

Może trzeba je do tego zachęcić, przekonać?

Warto zdać sobie sprawę z innego wymiaru związanego z otwieraniem się na promocję i wychodzeniem poza własne środowisko. To ogromna rola rzecznictwa na rzecz sztuki muzycznej i poczucia odpowiedzialności za liczby słuchaczy. Dzisiaj świat rozpaczliwie potrzebuje piękna, wrażliwości i porozumienia, odpowiedzialności, współpracy a muzyka i edukacja muzyczna może to wszystko dać. Świat muzyki klasycznej jest naprawdę niezwykły, pełen pasji, talentu, pięknych miejsc, kreacji, gdzie promuje się jakość, doskonałość, wzajemne słuchanie się, konsekwencję, determinację, odwagę. Bylejakość nie może tu mieć miejsca. Dzięki możliwościom jakie chociażby dają media społecznościowe można ten świat przybliżać, dzielić się nim, inspirować innych – jednym słowem zapraszać do niego. Uważam, że dla wielu osób może to być szalenie interesujący. Szkoły muzyczne na etapie rekrutacji są pełne chętnych, zawsze brakuje miejsc. Dzieje się tak dlatego, że wielu rodziców chce dla swoich rodziców jak najlepiej. Chcą, aby miały do czynienia z czymś wartościowym, miały pasje, tworzyły, dotykały czegoś pięknego. To świadczy o konkretnych potrzebach, które branża muzyki klasycznej może bardziej pobudzać i zaspokajać. Na dziś 5 proc. społeczeństwa aktywnie konsumuje muzykę klasyczną, czyli chodzi na koncerty, czy kupuje płyty. Przyjmuje się to za fakt i że tak być musi. Ja osobiście nie mam na to zgody. Dzisiaj grupą, w której następuje największy przyrost słuchaczy to pokolenie "Millenialsów". Dlaczego? Ponieważ wielu muzyków młodych aktywnie wykorzystuje w swojej własnej promocji nowe media, tym samym stają się ambasadorami muzyki klasycznej na szeroką skalę. Uważam, że dzięki nowoczesnej komunikacji marketingowej, wykorzystywaniu nowych mediów do promocji muzyki klasycznej oraz lobbingowi na rzecz wprowadzenia nauki muzyki (i innych dziedzin sztuki) do edukacji powszechnej można tę liczbę poprawić Tak robi wiele nowoczesnych krajów, które m.in. chcą mieć np. zdrowsze, kreatywne i innowacyjne społeczeństwa.

Co jeszcze może pomóc?

Konieczna jest zmiana narracji wokół muzyki klasycznej. Na dziś jest ona zbyt koturnowa i zamiast przyciągać zniechęca. Nie mam tu na myśli obniżenia lotów, zejścia z jakości. Mówię tu o konieczności działania w sposób nowoczesny bardziej innowacyjny, m.in. , wykorzystując możliwości technologiczne jakie daj nam współczesny świat. Jest to tak oczywiste dla każdej innej branży. Dlaczego z muzyką poważną miałoby być inaczej? Ważną rolę odgrywają również przekonania branżowe, które stawiają wiele barier na drodze do konsumpcji muzyki klasycznej: "My jesteśmy instytucją kultury a nie firmą, więc nie musimy się badać, zmieniać, sprzedawać, lepiej kształtować ofertę, pozyskiwać, opowiadać, zachęcać i tak dalej”. Kiedy rozmowa dotyczy odbiorcy muzyki poważnej – słyszę: „Nasz słuchacz musi być wyrobiony, przygotowany, wyedukowany…” Lista wymagań jest dłuższa. To stawia niepotrzebne bariery. Zamyka na świat. Czasem niektóre instytucje, nawet jeśli pomyślą, żeby przyciągnąć nowych klientów, traktują ich delikatnie mówiąc protekcjonalnie i myślą „OK. To dajmy im coś łatwiejszego za niższą cenę”.

Również edukacja muzyczna potrzebuje innowacji i nowej myśli. Łączenia rzeczy, które wcześniej nie były ze sobą łączone. Wymaga nowych metod i technik nauczania. Branża musi się zmienić, bo świat się zmienia. Musimy lepiej, kreatywniej, przystępniej, atrakcyjniej prezentować jej wartość. I na koniec: Parę tygodni temu prowadziłam warsztaty dla pracowników jednej z uczelni artystycznych. Zadałam zespołowi pytanie: Żeby mogło zdarzyć się coś nowego, czasem trzeba się z czymś pożegnać. Z czym się żegnacie? Przytoczę słowa jednego z wybitnych muzyków, profesora, dziekana wydziału instrumentalnego na tej uczelni, który udzielił takiej o to odpowiedzi: „Żegnam się z trzymaniem się kurczowo starych metod działania, nazywając to tradycją”.

________

* - Anna Proszowska-Sala, ekspert w dziedzinie strategicznego planowania komunikacyjnego. Artystka muzyk. Ukończyła Uniwersytet Muzyczny w Salzburgu w klasie klawesynu prof. Elżbiety Chojnackiej oraz prof. Kennetha Gilberta jak również Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie klawesynu prof. Leszka Kędrackiego. Koncertowała w kraju i zagranicą Studia biznesowe odbyła na wiodących uczelniach biznesowych w kraju: Akademii Leona Koźmińskiego oraz Uniwersytecie SWPS. Odpowiadała za komunikację korporacyjną w firmach polskich i międzynarodowych, zbudowała wielokrotnie nagradzaną firmę doradczą Citybell Consulting. Wraz ze swoim zespołem zrealizowała ponad 150 projektów komunikacyjnych i doradczych. Wiele znakomitych marek, firm, instytucji, miast i regionów powierzyło jej swoje kampanie i budżety. Jako certyfikowany trener i Performance Enhancement Coach współpracuje z wybitnymi muzykami, aktorami, młodymi i utalentowanymi profesjonalistami z branży artystycznej i kreatywnej jak również z przedstawicielami biznesu. Od wielu lat prowadzi działalność dydaktyczną jako wykładowca i opiekun merytoryczny programów studiów podyplomowych współpracując z uczelniami artystycznymi i biznesowymi w kraju i zagranicą. Odpowiada za Program merytoryczny Centrum Przedsiębiorczości Muzycznej na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie.