W niedzielę w Krakowie odbyła się konwencja wyborcza starającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. Później tego dnia kompozytor Zbigniew Preisner na Facebooku napisał, że na Małym Rynku w Krakowie z "Dudabusu" została bez jego zgody wyemitowana jego piosenka "Miejcie nadzieję". Zapowiedział też wystąpienie na drogę prawną.
"O zdarzeniu dowiedziałem się z informacji w poważnej gazecie, za którą uważam Gazetę Wyborczą, zwłaszcza, że jest to relacja z tej konwencji. Na tej postawie wystąpiłem z oświadczeniem" - powiedział PAP w poniedziałek Preisner.
"Zwłaszcza, że nie jest to pierwszy raz, kiedy moja muzyka była wykorzystywana przez PiS - w 2013 roku zorganizowano manifestację z wykorzystaniem piosenki Miejcie nadzieję" - podkreślił artysta. "Oczywiście jeśli informacja podana przez Gazetę Wyborczą, na podstawie której interweniowałem jest nieprawdziwa, wszystkich przepraszam" - zadeklarował.
Według przekazów medialnych w 2013 r. członkowie PiS mieli nielegalnie odtworzyć ten utwór podczas uroczystości upamiętniających trzecią rocznicę pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich.
Do sprawy odniósł się pełnomocnik sztabu wyborczego prezydenta Krzysztof Sobolewski. "Szanując twórczość pana Zbigniewa Preisnera informujemy, że sztab wyborczy prezydenta Andrzeja Dudy nie emitował w niedzielę w Krakowie piosenki Miejcie nadzieję" - oświadczył w poniedziałek.
W Internecie pojawiły się nagrania z niedzielnej demonstracji, która odbyła się na Rynku Głównym przed konwencją prezydenta. Na nagraniach słychać fragment utworu "Miejcie nadzieję" skomponowanego przez Preisnera, z wokalem Jacka Wójcickiego.
Do sprawy w rozmowie z PAP odniosła się współorganizatorka i uczestniczka tego wydarzenia Katarzyna Boroń, reprezentująca inicjatywę #DOŚĆmilczenia.
"Jest zgoda ZAiKS-u na wykorzystanie fragmentu utworu podczas manifestacji, który nie przekracza 30 sekund. My bardzo często wykorzystujemy różne utwory podczas naszych demonstracji, ale rygorystycznie wręcz przestrzegamy tego czasu, żeby nikt nie miał do nas żadnych zastrzeżeń" - wyjaśniła Boroń. "Nie złamaliśmy przepisów ustanowionych przez ZAiKS" - zadeklarowała.
Boroń wyjaśniła, że manifestacja została zorganizowana, aby wyrazić sprzeciw wobec polityki PiS, a także zwrócić uwagę na - jak wskazała - związki między władzą a Kościołem.
W mediach społecznościowych pojawiają się natomiast relacje wskazujące, że za prezentacja nagrania stoją środowiska LGBT.