To robiło wrażenie. W tramwaju marki „7” jadącym z centrum przez Mosta Poniatowskiego do stadionu PGE Narodowy była prawdziwa wieża Babel. W zasadzie stanowiliśmy polskojęzyczną mniejszość. Mam taki zawód, jak mam, więc zamiast przyznać się do tego, że jestem zwyczajnie ciekawski, podjąłem decyzję o tym, że będę nasłuchiwał w celu przeprowadzenia researchu. A chodziłoo to, ile języków zidentyfikuję. Skończyło się na pięciu, co jak na wielkość tramwaju uważam za swoiste „wow”. To słowo też w tramwaju padło.

Reklama

Na koncercie Beyonce, bo o nim tu mowa pojawili się też znani i lubiani ze świata. Redaktorki i redaktorzy rubryk towarzyskich i plotkarskich nagle mogli zająć się gwiazdami z innego wymiaru, zapominając na chwilę która wokalistka w Polsce z którą się nie lubią i o co naprawdę poszło i czy nie jest wyrachowane. Oczywiście możemy się uśmiechać pod nosem i dowcipkować, ale trzeba powiedzieć wyraźnie – to jest nasz wielki sukces.

Polska na trasie

Pomijając naprawdę pojedyncze przypadki wielkie trasy nas nie omijają. Co więcej – tradycją zapoczątkowaną przez Eda Sheerana stało się sprzedawanie dubletów przez największych. Rudowłosy piosenkarz w sierpniu 2018 roku oraz w sierpniu 2022 roku dwukrotnie wyprzedał narodowy. Po nim zrobiła to Beyonce, a pani Taylor Swift postanowiła to przebić i zagrać w przyszłym roku potrójnie. Dwa koncerty zagra także w 2024 roku Metallica, ale tak zespół robi na całym świecie – gra podwójne show, w którym żaden utwór się nie powtarza.

Pierwszy raz olbrzymią kolonię głosów z innych krajów świata usłyszałem w czerwcu 2017 roku. Siedziałem na trybunach w olbrzymiej kolonii szwedzkiej. Teraz flagi włoskie, litewskie, szwedzkie czy nawet brazylijskie nikogo nie dziwią.

Turystyka w pogoni za koncertami jest tak stara jak show biznes. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych, kiedy to przyjazd wielkiej gwiazdy był rzadkością jeździliśmy w świat oglądać np. koncerty Pink Floyd. Stąd obecne do dziś wspomnienia z Floydów czy AC/DC na stadionie Strahov. Potem zaczęło to się zmieniać – Open’er błyskawiczne rósł w siłę i stał się europejską potęgą, zanim poszły inne marki festiwalowe. A kiedy wybudowano stadiony na Euro 2012 życie stało się inne. To do nas przyjeżdżają, wygraliśmy rywalizację o koncerty z Czechami już dawno, a coraz częściej wygrywamy ze Skandynawią czy innymi krajami europejskimi. To często przeklinane miejsce w środku Europy stało się ogromnym atutem.

Ściągnij gwiazdę

Reklama

Doskonale wiedzą o tym rajcy miejscy i zarządzający biznesem. Nie jest tajemnicą, że wielkie imprezy muzyczne odbywają się przy wsparciu samorządowym, które ma różny wymiar – od de facto dopłacenia funduszy do festiwali, jak działo się m.in. w przypadku Gdyni i Krakowa, po pomoc infrastrukturalną – udostępnienie terenu/hal/miejsca. Wszyscy wiedzą, że jeśli się uda – zarobią wszyscy. Kto próbował na ostatnią chwilę organizować sobie nocleg w trakcie Openera, ten wie, że to Mission Impossible. A na przyjeździe dziesiątków tysięcy fanów korzystają wszyscy.

To wszystko sprawia, że dla menagamentów staliśmy się jednym z najważniejszych rynków koncertowych na świecie. Powtórzmy – poza wyjątkami – nie ma ważnego światowego czy europejskiego tournée bez Polski. Organizatorzy koncertów, hotelarze,

A że każdy kij ma dwa końce – tak zapewne będziemy płacić za bilety na koncerty i festiwale nawet jeszcze więcej. Bo jeśli – dla przykładu - Taylor Swift nie możemy zobaczyć we wszystkich krajach Europy – to fani z innych krajów będą chcieli przyjechać do nas. A wtedy bilety będą sprzedawać się jeszcze szybciej. Co jest dalej w łamigłówce wolnego rynku – wiemy, z pamięcią o tym, że na końcu jest przegrzanie koniunktury. Szkoda by było. Koń, na którym fruwała Beyonce taki piękny był, amerykański.