Zresztą występuje u nas coraz więcej zagranicznych gwiazd. Kryzys światowy i ten związany ze spadkiem sprzedaży płyt, sprawiły, że artyści są wręcz zmuszeni do częstszego koncertowania. Ceny biletów nie są jednak wcale niższe. Bo o ile zorganizować koncert polskiego rockmana można stosunkowo tanio (życzą sobie od 20 do 150 tys. zł), o tyle aby obsłużyć występy takich sław jak Madonna, U2, AC/DC czy Elton John (zagra na Stadionie warszawskiej Polonii 30 maja), trzeba dysponować sporymi pieniędzmi. W Polsce takie koncerty organizują głównie firmy sieciowe, jak międzynarodowa Live Nation, która w latach 90. przejęła największą rodzimą agencję Odyssey. Od tego czasu Live Nation deklasuje inne, takie jak Go Ahead. Ta ostatnia, tak jak pomysłodawca Open’era i Coke Live, firma Alter Art, specjalizuje się głównie w obsłudze artystów spoza głównego nurtu.

Reklama

Live Nation zajmuje się przede wszystkim trasami legend rocka i koncertami gwiazd, o które dłużej trzeba się starać. Ale w tym wypadku koszty takiej imprezy zwracają się szybciej i nie trzeba przygotowywać specjalnego programu festiwalowego. Live Nation organizowało m.in. pierwsze polskie koncerty R.E.M. czy Stinga. Wówczas tylko tak duża agencja mogła pokusić się o przygotowanie występu gwiazdy, której honorarium idzie w miliony. Trudno sobie wyobrazić, by zanim gdyński festiwal alternatywny okazał się sukcesem, Alter Art stać było na występy Pearl Jam, George’a Michaela, Red Hot Chili Peppers czy Eltona Johna, których ściągnięcie to koszt rzędu kilku milionów złotych. Madonna czy U2 życzą sobie za występ ok. 3 mln zł, podobnie Metallica czy Rolling Stones. Za Prodigy trzeba zapłacić pół miliona złotych, tak samo jak za koncert Faithless, którzy przyjadą w tym roku na Selector Festival.

Do tego trzeba dodać koszty wynajmu miejsca, na którym ma się odbyć koncert, zorganizowania sprzętu nagłaśniającego, transportu, ochrony itp. A to nierzadko wydatek ok. pół miliona złotych.