Debiutancki krążek "Employment" okazał się wielkim sukcesem i sprzedał na całym świecie w nakładzie 3 milionów egzemplarzy, przyniósł też grupie trzy nagrody Brit Awards w 2006 roku (najlepszy zespół, grupa rockowa i zespół koncertowy).
Nic więc dziwnego, że oczekiwania fanów przed wydaniem przez Kaiser Chiefs nowego krążka były ogromne. Grupie udało się uniknąć syndromu drugiej płyty. Chłopcy z Leeds znaleźli patent, by po olśniewającym debiucie nie rozczarować słuchacza kolejnym albumem. Nadal obracają się w indierockowej stylistyce i koncentrują na tworzeniu ładnych, wpadających w ucho melodii, z nonszalancją szarpią struny gitar i łączą głosy w harmonijne chórki.
I choć na drugiej płycie znacznie mniej jest młodzieńczej wściekłości i wrzasku, nie oznacza to, że "Yours Truly, Angry Mob" nie jest płytą porywającą. Pierwsze cztery numery na płycie to klasyczne rockowe knock-outy o natychmiast wpadającej w ucho linii melodycznej i łatwym do zapamiętania tekście, z mocnymi brzmieniami gitarowymi i wyrazistą sekcją rytmiczną.
Dalsza część płyty przynosi kilka niespodzianek. W balladzie "Love's Not a Competition (But I'm Winning)" słychać próby wyrwania się z konwencji indie: bardziej przestrzenne granie, elektroniczne efekty dźwiękowe przypominające dokonania Sigur Ros, Royksopp czy Duran Duran. W najciekawszym chyba z całej płyty "Learnt My Lesson Well" pobrzmiewają z kolei inspiracje rockiem lat 70.
Cała płyta to zresztą przegląd osiągnięć brytyjskich zespołów gitarowych od The Clash i The Smiths po Blur i Franz Ferdinand, ale przegląd świadomy i nienoszący znamion bezmyślnego kopiowania. Zapożyczenia wplecione są w piosenki ze świadczącą o dużej biegłości lekkością. Mam nadzieję, że wbrew tytułowi ostatniego utworu na krążku "Retirement" Kaiser Chiefs nie myślą jeszcze o muzycznej emeryturze.