Podczas dwóch festiwalowych tygodni odbyło się 30 koncertów w pięciu polskich miastach, z czego zdecydowana większość w centrum muzycznych wydarzeń – Warszawie. W wykonaniu 105 utworów wzięło udział ponad 2 tys. artystów z różnych stron świata, sprzedano 25 tysięcy biletów, odbyło się międzynarodowe sympozjum naukowe, kurs mistrzowski i wystawa manuskryptów słynnych kompozytorów w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie. Jednak nie cyfry, choć dają pewien obraz festiwalu, mają pierwszorzędne znaczenie dla jego rangi.

Reklama

Festiwal Beethovenowski w swej formule - koncerty, a zwłaszcza jego muzykologiczno-programowa obudowa - daje słuchaczom możliwość bardziej wnikliwego niż zazwyczaj spojrzenia w muzyczną materię. Każdego roku twórczość patrona stawiana jest bowiem w różnych kontekstach - epok, kompozytorów czy kierunków - co pozwala ujrzeć ją w innej, szerszej perspektywie. W XI edycji na dzieła Beethovena można było spojrzeć przez pryzmat literatury.

"Beethovenowska Sonata d-moll z op. 31, zwana „Burzą”, powstała pod silnym wrażeniem dramatu Szekspira" - mówi prof. Mieczysław Tomaszewski, przewodniczący beethovenowskich sympozjów. "Ale i Lew Tołstoj przeżyć kiedyś musiał czyjeś wykonanie „Sonaty Kreutzerowskiej”, by w swojej noweli nadać jej działanie tak porażające".

To, w jaki sposób twórczość wielkiego klasyka wpłynęła na literaturę i jaką literaturą inspirował się on, sam można było obserwować właśnie podczas festiwalowych wieczorów. Prócz obu wspomnianych utworów zabrzmiały m.in. muzyka do dramatu „Egmont” Goethego czy pieśni do słów Metastasia. Festiwal pokazał także utwory innych kompozytorów, dla których punktem wyjścia była wielka literatura, jak choćby koncertowe wykonanie „Otella” Giuseppe Verdiego, „Potępienie Fausta” Hectora Berlioza (kapitalna partia Małgorzaty w wykonaniu Nory Gubish) czy prezentacja VIII Symfonii Krzysztofa Pendereckiego, w której wykorzystana jest twórczość Rainera Marii Rilkego czy Hermana Hesse. Na festiwalu można też było usłyszeć pełen cykl wszystkich sonat na skrzypce i fortepian Beethovena - świetny duet Christian Tetzlaff (skrzypce) i Alexander Lonquich (fortepian), zapoczątkowano również prezentację wszystkich kwartetów smyczkowych kompozytora w interpretacji Leipziger Streichquartett, która dobiegnie końca w 2008 roku.

Reklama

Nie zabrakło premier - na XI Festiwalu po raz pierwszy w Polsce zabrzmiało wielkie oratorium „Piłat” najwybitniejszego twórcy religijnego minionego wieku Franka Martina. Premierowo dyrektor generalna festiwalu Elżbieta Penderecka postanowiła włączyć do programu nurt jazzowy. Inaugurujący koncert, który odbył się w 50. rocznicę podpisania traktatów rzymskich z udziałem gwiazd m.in. Ewy Bem, Urszuli Dudziak, Grażyny Auguścik, Doroty Miśkiewicz, był strzałem w dziesiątkę. Klasyczne utwory zagrano w jazzowych aranżacjach Andrzeja Jagodzińskiego i Henryka Miśkiewicza. Subtelne przeróbki wielkich mistrzów w połączeniu z improwizacją dały wspaniały efekt, co słychać na płycie Polskiego Radia, które zarejestrowało ten koncert.

Przy tak dużej imprezie i tej liczbie koncertów można się spierać co do estetyki niektórych wykonań, jak choćby muzycznego show, które w Filharmonii Narodowej dał znany z chęci szokowania publiki Nigel Kennedy, czy mało przekonującej interpretacji „Lat pielgrzymstwa” Liszta Muzy Rubackyte. Jednak z pewnością kilka koncertów tego festiwalu przejdzie do historii. Wśród nich dwa występy estońskiego dyrygenta Paavo Jarviego z Das Radio-Sinfonie-Orchester Frankfurt, której od tego sezonu jest artystycznym szefem. Ich interpretacja poematów Ryszarda Straussa, beethovenowskiego koncertu, jak i IX Symfonii Mahlera były po prostu niezwykłe. „To orkiestra solistów! Takiego Mahlera na żywo jeszcze nie było!” - mówili po koncercie melomani, którzy po tych koncertach wiwatowali - co się raczej nie zdarza - każdego z osobna muzyka orkiestry. Niezapomniany występ po blisko 26 latach dał też legendarny dyrygent, odkrywca dzieł dawnych - Christopher Hogwood, który w Warszawie zaprezentował się w romantycznym repertuarze. Mało tego, odszukał partytury utworów Chopina i Lutosławskiego i zamierza je w przyszłości nagrać na płytach.

Ogromne wrażenie na melomanach zrobiła również kapitalnie brzmiąca brazylijska Orquestra Sinfonica do Estado de Sao Paulo pod batutą Johna Neschlinga, zwłaszcza w utworach swojego kompozytora - Heitora Villi-Lobosa. Zaskoczeniem dla wielu festiwalowych gości był koncert z VIII Symfonią Pendereckiego, który to utwór urodą wykonania przyćmił III Symfonię Szymanowskiego.

Ale jak zapowiadają organizatorzy, niespodzianek nie zabraknie i w następnej, XII edycji festiwalu, którą już reklamuje plakat Grupy Twożywo. Elżbieta Penderecka, potwierdziła udział w niej kilku gwiazd, m.in. Charlesa Dutoit, Marka Janowskiego, Marthy Argerich, Marka Minkowskiego i Pinchasa Zukermana.