Spotykamy się w dniu premiery twojej debiutanckiej płyty. Jak się czujesz?
Sylwia Grzeszczak: Jestem bardzo szczęśliwa, że ten moment nadszedł. Zawsze chciałam wydać album solowy, pracować na własne nazwisko. Teraz moje marzenia się spełniają. Małymi kroczkami idę do przodu.
Chyba nie takimi małymi, skoro album "Sen o przyszłości" już w dniu premiery osiągnął status złotej płyty. Spodziewałaś się tego?
Jestem przeszczęśliwa, to dla mnie pamiętny moment. Nie spodziewałam się tego, nie wiedziałam, jaki będzie ten mój "Sen o przeszłości". Od początku, gdy pisałam utwory na płytę nie myślałam, czy będą one hitami, czy nadadzą się na single. Chciałam przede wszystkim, żeby to, co tworzę podobało mi się a później, żebym mogła to przekazać innym. Tym bardziej, gdy słyszę swoje piosenki w radiu jestem bardzo szczęśliwa.
Jesteś zadowolona z tej płyty?
Tak, chociaż oczywiście pojawiają się myśli, że może mogłam zrobić coś inaczej... Już tak mam, że cierpię na perfekcjonizm. To zaczęło się od momentu, gdy poszłam do szkoły muzycznej. Intensywnie ćwiczyłam grę na fortepianie, ale profesorowie zawsze kazali mi przygotować coś jeszcze lepiej, mimo, że już było super. Stąd takie moje dziwne dążenie do doskonałości, które czasem pomaga a czasem przeszkadza.
Rozpoczynasz karierę solową, ale nie jesteś zupełnie nową postacią na rynku muzycznym. Nagrywałaś z Liberem, mieliście kilka przebojów na koncie. Czy gdy teraz pracujesz na tylko na własne nazwisko to wygląda to inaczej?
Na pewno inaczej to przeżywam. Gdy pracowałam z Liberem, nie myślałam o tym, co się dzieje, wszystko rządziło się innymi prawami. Teraz, gdy zaczęłam solową karierę robię wszystko bardziej świadomie i dojrzalej podchodzę do swojej działalności.
A jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką?
Przypomina mi się taka scena z dzieciństwa - miałam kilka lat, zobaczyłam w telewizorze występ jakiegoś artysty, nie wiem kto to był, ale pamiętam, że powiedziałam wtedy rodzicom, że ja też tak chcę. Od tego czasu nieustannie o tym mówiłam. Dlatego rodzice posłali mnie do programu "Od przedszkola do Opola", gdzie pomyliłam tekst piosenki Krzysztofa Krawczyka. Wywołałam wtedy spore zamieszanie! (śmiech)
A o czym mówią teksty twoich własnych piosenek?
To zbiór moich przemyśleń, rozważań dotyczących różnych zdarzeń z moje życia. Inspiruje się tym, co mnie otacza, moje własne przeżycia służą mi za temat moich tekstów. Staram się przemycać w nich wartości, które wyznaję.
Twoje piosenki często opowiadają o miłości. Czy twoje serce jest zajęte?
Tak, jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że to będzie jak najdłużej trwało.
Jaki jest twój "Sen o przyszłości"?
On się właśnie spełnia! Chciałabym jeszcze wiele osiągnąć, wyrobić sobie własną markę i trwać w tym jak najdłużej. Konsekwentnie dążę do tego.