W sierpniu 1991 roku nikt nie spodziewał się, że ma nastąpić coś w rodzaju rewolucji. Radia grały na przemian "Joyride" Roxette, "Rush, Rush" Pauli Abdul, w kinach straszył Kevin Costner jako Robin Hood, a piosenka z tego obrazu, czyli "(Everything I Do) I Do It For You" Bryana Adamsa przez siedem tygodni z rzędu okupowała pierwsze miejsce najpopularniejszych singli w Stanach Zjednoczonych.

Reklama

Piaskowy dziadek

Coś jednak zaczęło drżeć. Oto nagle na początku sierpnia na listę najczęściej granych utworów w Ameryce trafiło nagranie nieprzystające. Opowiadało historie dziecka, które próbowało uciec przez tradycyjnym strachem sennym dzieci – pisakowym dziadkiem. Teledysk, który zaczął być ostro grany przez telewizje muzyczne pokazywał sceny niszczenia łóżka przez taaaaaką wielkąąąąąa amerykańską ciężarówkę. A samo nagranie było oparte na bardzo agresywnym – jeśli porównamy do wymienionych tu nagrań – riffie. I nagle wszyscy zaczęli go słuchać.

Trwa ładowanie wpisu

Zespół Metallica miał wiele do udowodnienia. Na swoim koncie miał cztery płyty, wszystkie już były zaliczane do klasyki metalu. Wypełniał stadiony, ale na salony nie był zapraszany. Gdy został nominowany do nagrody Grammy za "…And Justice For All” nagrodę sprzątnął mu sprzed nosa zespół Jethro Tull. Był pomijany przez media – zarówno rządzące na ów czas MTV, jak i rozgłośnie radiowe. Do współpracy zaprosił innego mistrza, któremu w pas kłaniano się w branży, ale o wielkiej sławie na zewnątrz nikt nie mógł powiedzieć. Po latach Bob Rock, wybitny producent muzyczny, był nawet studyjnym członkiem zespołu. Ale wtedy nie szło łatwo – zespół notorycznie kłócił się, wręcz walczył z Rockiem. Szło o wizję płyty, jej odmienne od poprzedniczki brzmienie. Warto było.

Kolejki jak do Pottera

Gdy wszyscy znali nie tylko cztery wcześniejsze płyty, gdy przypomnieli sobie o zespole, który należał do thrash metalowej wielkiej czwórki, gdy wszyscy zachwycili się już "Enter Sandman", w noc z 11 na 12 sierpnia 1991 roku stały się rzeczy niezwykłe. Młodzi pamiętają je z premier iPhonów bądź kolejnych części Harry’ego Pottera. Część sklepów muzycznych postanowiła otworzyć swe podwoje o północy, a może nawet bardziej nie zamykać sklepu. O północy do sklepów rzucono towar – płytę kompaktową, kasetę i podwójny album winylowy. Na okładce nie było widać niemal nic. No dobra – był napis i wąż.

Reklama

Kolejki, które się ustawiły zaskoczyły wszystkich. W paru sklepach doszło do dantejskich scen, bo zabrakło płyt. Zaczęło się szaleństwo.

Płyta zadebiutowała na pierwszym miejscu najlepiej sprzedawanych fonogramów według tygodnika Billboard i pozostała tam na cztery kolejne tygodnie. Do dziś album tylko w Stanach pokrył się szesnastokrotną platyną, co oznacza sprzedanych szesnaście milionów kopii w USA, a na całym świecie ten wynik jest około dwóch razy większy. Dla porównania – największy hit XXI wieku, „21” Adele sprzedała - na całym świecie – trochę ponad 20 milionów.

Metallica tego szaleństwa nie widziała. Przebywała wtedy… w Polsce. W niewielkiej od siebie odległości odbywały się dwie bardzo ważne dla młodych ludzi imprezy. W Częstochowie odbywały się Światowe Dni Młodzieży, których hymnem było "Abba, Ojcze". Na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbywał się festiwal Monsters Of Rock. Pierwszy prezentował się Queensryche, główną gwiazdą było AC/DC. Wszyscy jednak czekali na Metallikę, która zaczęła od… "Enter Sandman". Potem zaprezentowała jeszcze "Sad But True".

Dwa lata, dwieście osiemnaście koncertów

Potem wszyscy chcieli mieć u siebie Metallikę. Wokalista James Hetfield opowiadał, że często zaburzały mu się miejsce i czas. W 1991 i 1992 roku zespół zagrał łącznie 218 (słownie: dwieście osiemnaście) koncertów. Muzyk przypłacił to potwornym alkoholizmem (ulubiony cytat z tamtego czasu – "tak, mam problemy z piciem: mam dwie ręce a tylko jedne usta"), z którego wielokrotnie próbował się leczyć. Udało mu się to dopiero w niemal 15 lat później – ale to temat na zupełnie inną historię.

To, co było przedmiotem uwielbienia dla wielu stało się solą w oku. W kwietniu 1992 roku na singlu ukazało się nagranie "Nothing Else Matters". Chyba nie ma bardziej kontrowersyjnego utworu w historii metalu. Metallica była wszędzie, łącznie z nadmorskimi dyskotekami. Ten sam zespół, który nagrywał "Ride The Lightning' czy "Master Of Puppets", ten sam zespół, który nagrał świętość, czyli "One" (to ten utwór, w którym w pierwszych sekundach słychać strzały), nagrał "takie coś ze smyczkami". Zaczęło się to, co znamy dziś z hejtowania na Facebooku czyli "jak oni mogli", "zdradzili" "skończyli się". I oczywiście wtedy pojawiło się twierdzenie, że "tak naprawdę skończyli się na Kill ‘em All".

Trwa ładowanie wpisu

Ani Metallica nigdy już nie weszła na taki poziom, ani żaden inny zespół metalowy nie zdobył tyle, co kwartet z San Francisco. I tego nikt, żaden zawisty metalowiec-amator lub zawodowiec nigdy Metallice nie odbierze.

1. Enter Sandman
2. Sad But True
3. Holier Than Thou
4. The Unforgiven
5. Wherever I May Roam
6. Don't Tread on Me
7. Through the Never
8. Nothing Else Matters
9. Of Wolf and Man
10. The God That Failed
11. My Friend of Misery
12. The Struggle Within