Wixen Music Publishing twierdzi, że Spotify zbudował swój biznes "na plecach" twórców, budując markę wartą miliardy dolarów przy wykorzystaniu praw, które przynależą do muzyków. Firma reprezentuje właścicieli praw m.in. do nagrań Janis Joplin, Toma Petty'ego oraz zespołu The Black Keys. Za każde z wykorzystanych przez Spotify nagrań chce od serwisu streamingowego kwotę 150 tysięcy dolarów. Ponieważ Wixen pozywa Spotify za wykorzystania ponad 10 tysięcy nagrań, daje to astronomiczną kwotę 1,6 mld dolarów.
Pozew na koniec grudnia trafił do sądu w Kalifornii i jego losy na pewno będą obserwowane przez cały świat. Wśród przyczyn spadku przychodów przez muzyków najczęściej wskazywany jest nie do koca uczciwy - ich zdaniem - sposób rozliczeń z twórcami. To m.in. z jego powodu obroty w branży miały spaść o aż 60 proc. Słynny był tu przykład Geoffa Barrowa z Portishead, który zdradził, że za 34 miliony odsłuchań w serwisach streamingowych (Spotify jest tylko jednym z nich, pozostałe to Deezer i Tidal) uzyskał raptem 2,5 tysiąca dolarów, czyli około 8700 złotych.
Spotify na razie odmawia komentarza - firma zabezpieczyła się, podpisując z wytwórniami fonograficznymi umowy regulujące zasady wykorzystania nagrań. Ale jak twierdzi Wixen, nie mogą one dotyczyć praw twórców, czyli kompozytorów i autorów słów. Jeśli sad przychyli się do ich argumentacji, może doprowadzić Spotify nawet do bankructwa. Wixen za nagrania prezentowane w Spotify inkasuje rocznie nie więcej niż 4 dolary.
Spotify planuje na ten rok swój debiut giełdowy.