Co skłoniło zespół do wydania albumu z utworami nigdy wcześniej niepublikowanymi oraz swoimi najbardziej znanymi utworami, ale w zupełnie nowych aranżacjach? Czy pandemia zmusiła muzyków do wyobrażania sobie życia bez Happysad? W jakim duchu upływa im jubileusz 20-lecia działalności artystycznej? Posłuchajcie!

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

O UTWORZE "DO RANA PRZYŁÓŻ"

Łukasz Cegliński: Jest jakieś pragnienie powrotu do starego Happysadu. Nie nasze pragnienie, tylko publiczności. Ono się pojawia nawet teraz w komentarzach. W zasadzie pod każdym, opublikowanym ostatnio utworem, pomijając oczywiście utwór "Do rana przyłóż".

Reklama

"Do rana przyłóż" jest klasycznym, happysadowym utworem w starym stylu. I to trzeba podkreślić: nie jest nowym utworem. Ma przynajmniej siedem, osiem lat. Wywodzi się z tamtego składu i z tamtego Happysadu.

To jest ta chęć do Happysadu, który grał muzykę przaśną trochę. Przaśna była pierwsza wersja utworu "My się nie chcemy bić". Przaśny jest "Dziadek", czyli taki skoczny, rześki, do przodu.

O PANDEMII I ŻYCIU BEZ HAPPYSAD

Artur Telka: Ja miałem włączoną bardziej taką opcję: jakby tu przetrwać do momentu, aż w końcu wrócimy do grania koncertów i funkcjonowania.

Oczywiście, z tyłu głowy, było myślenie: co ja mógłbym robić, gdyby się zespół nagle skończył? Bo takie myśli nawet przed pandemią się pojawiały. Że z jakiegokolwiek dowolnego powodu, nagle "pyk" i nie ma. Wizja zaczynania jakiegoś nowego zespołu od początku jest dla mnie przerażająca [śmiech].

Reklama

Nam się to potoczyło tak naturalnie, spokojnie i swobodnie, że teraz, jakbym miał mieć plan jak startować z nowym zespołem albo z nowym zawodem, to jest taka przerażająca wizja.

O PŁYCIE "ODRZUTOWCE I KOWERY"

Łukasz Cegliński: Ja mam sentyment do starych utworów. To zależy też, jak na to patrzeć. Wiem, że Kuba [Kawalec] niespecjalnie lubi te stare utwory. Bo to są emocje, z którymi już się nie identyfikuje.

Ale przy okazji książki ["Zanim pójdę. Długa droga zespołu Happysad"], nad którą pracowaliśmy z Żanetą [Gotowalską] poodgrzebywałem mnóstwo starych rzeczy. Z Arturem odgrzebywaliśmy stare zdjęcia z początków. Z dysków powyciągałem nagrania archiwalne, audio i wideo, przeróżnych starych koncertów. Przy okazji odkopałem wersje akustyczne starych utworów.